Wracacie czasami do książek, które przeczytaliście lata temu?
Ja jestem ogromnym fanem czytania książek kilkukrotnie. W swojej kolekcji ulubionych książek mam kilka takich, do których staram się wracać co najmniej raz w roku od wielu lat.
„Szamanka od umarlaków” od Martyny Raduchowskiej jest właśnie jedną z takich książek, gdzie teraz czytałam ją już po raz trzeci i napewno nie ostatni.
Genialna historia pomimo tego, że została napisana lata temu i autorka sama mówi, że historia jest ok, ale widać niedopracowanie i w tym najnowszym wydaniu mamy właśnie naniesione drobne poprawki. Dodatkowo pojawia się też Tom 1.5 „maszkarada”, który niejako przybliża nam losy Idy i wyjaśnij nam jej niechęć do magi i swojej rodziny.
Książka jest taka słodko gorzka, ale dalej mamy fantastykę pełną parą i typowe polskie klimaty, czyli wszystkie elementy, które ja w książkach uwielbiam.
Więc wyobraźcie sobie moje zdziwienie kiedy pewnego dnia otwieram maila, a tam propozycja współpracy ambasadorskiej do jednej z moich ulubionych książek.
Pisk, płacz i niedowierzanie, a także ogromne wzruszenie i taka radość z tego, że ktoś docenia moją pracę. I dziś dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mięta recenzuje tę książkę i jestem częścią wydawania tej świetnej pozycji.
Reklama - wydawnictwo mięta
Za co pokochałam historię Idy?
Przede wszystkim za całkiem nowe spojrzenie na magię, bo to była jedna z pierwszych książek, które przeczytałam z nekromantami czy samymi duszami i nadal tych książek mojej kolekcji nie ma jakoś dużo. Nawet pomimo tego, że przeczytam setki książek fantasy.
Jednak nowe spojrzenie na fantastykę to nie wszystko, ponieważ ja dostałam bohaterkę, z którą utożsamiam się w 100% no może oprócz tego delikatnego wątku, że widzi zmarłych. Ale potrafiłam ją zrozumieć, całą tę presję na bycie idealnym, na zrobienie przez rodziców całkiem innej osoby, która pasowałaby im, a nie realizowała się tak jak sobie marzy. Też rozumiałam to jak Ida musiała czuć się wykluczona gdzie chodząc do szkoły mogła mieć tylko nauczanie domowe, nie miała znajomych, nie miała bezpośredniego dostępu do mediów czy kontaktu z ludźmi.
Dodatkowo sama Ida jako bohaterka jest po prostu genialna. Ona z całych sił nie chce pokazać światu, że jakiś tam dar magiczny ma pomimo tego, że ze zmarłymi rozmawia, odkąd byłam małym dzieckiem. Jest Medium, które jak to jej ciotka określiła, świeci się i przeciąga wszystkich zmarłych jak Lampa ćmy.
Mamy też jej proces nauki i tego jak ciotka, która de facto też jest duchem, nie stara się być dla niej wyrozumiała. My widzimy, że te relacja z rodziną ma inna. Rodzice nie chcieli, żeby Ida edukowała się w zwykłej szkole niemagicznej, ciotka natomiast pomimo tego, że uczy ją tego jak być Medium, wręcz wypycha ją na uczelnię. Widzimy, że Ida ledwo funkcjonuje, ale ciotka chce, żeby uczyła się i tego i tego. Ida jeszcze nie rozumie, że to wszystko dla jej dobra.
Jak poznajemy Irmina, czyli matka głównej bohaterki widzimy to, że ona jest strasznie nastawiona na posiadanie magicznych wnuków, bo dziecko jak myśli jej "nie wyszło". Czytając Maszkaradę, widzimy to jeszcze bardziej i szczerze ja w pełni rozumiem, niechęć Idy.
Kolejny plusem są właśnie świetnie napisane emocje, wszystko się super kumulował. Kiedy Ida ma dość, my też mamy. W momencie kiedy ona jest zła i smutna, my te emocje też odczuwamy. Nawet pomimo tego, że ona przez lata uczyła się ukrywać swoje emocje, ale my siedzimy w jej głowie i widzimy, co tam się dzieje.
Sam styl pisania jest taki totalnie mój. Kiedy trzeba, ja się śmieje w głos, kiedy muszę, wtedy przerywam książkę i łapie oddech i czytam dalej, bo nie mogę się oderwać. To właśnie jest najlepsze w tej naszej rodzimej fantastyce i w polskich autorka według mnie, że one totalnie czują ten Polski żart i polski humor. Nie ukrywajmy jeżeli czytam angielską książkę i oni śmieją się z takiego dla nich znanego żartu, to ja nie łapię aluzji. A w momencie kiedy w Polsce ktoś się śmieje z np. z jakiegoś wydarzenia czy miejsca, no to ja wiem, o co chodzi.
Dodatkowo muszę zwrócić uwagę na to nowe świetne wydanie, ja jestem zakochana w tej okładce. Widziałam różne opinie, że ona jest za mroczna, że ona nie pasuje, ale z drugiej strony Ida zajmuje się śmiercią, ona dosłownie widzi zmarłych ludzi na różnym etapie rozkładu i po różnych wypadkach. Dodatkowo jest tutaj czarna magia i moc przenikania przez lustra i to wszystko nie jest delikatne. Według mnie jeżeli któraś okładka ze wszystkich trzech ma oddawać klimat szamanki, to jest właśnie ta. No i dodatkowo mamy też barwiony brzegi, których jestem ogromnym entuzjastą i one też pasują od okładki, a okładka do treści.
Ja czytałam całą trylogię i już nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć i ponownie przeczytać pozostałe tomy, bo skoro pierwszy tom został trochę podrasowane i zmieniony, to myślę, że te pozostałe tomy też takie będą. Może akurat znajdę jakieś istotne zmiany i znając tę historię dobrze, będę mogła się jeszcze bardzo pozytywnie zaskoczyć!
Chciałabym jeszcze raz serdecznie podziękować Wydawnictwo, dla mnie tez po prostu ogromne wyróżnienie.
Macie w planach przeczytać tę historię? Czy jednak totalnie nie jest to wasza bajka?