Czysty Wymysł jest kolejną książką popularnonaukową w moim małym zbiorze literatury związanej z Japonią. No bo powiedzcie, kto by się oparł tej okładce? Totoro, pokemony, czarodziejki z księżyca… ja już po pierwszej postaci przepadłam. Mam tyle do opowiedzenia o tej książce, że z miejsca podziwiam każdego, kto wytrwa.
____
Czysty Wymysł mogłabym podsumować jako łatwą do przyswojenia dawkę wiedzy ze względu na jej przystępny przekaz, chociaż książka skupia się jedynie na kilku najpopularniejszych tworach. Na początku autor naprowadza nas na ogólny zarys, jak to było z tymi japońskimi produktami, opisując to także na własnym przykładzie. Później następuje podział książki na dwie części (na upartego trzy, chociaż ostatnia to już epilog), a dokładniej okresy, które rozgraniczają kwestię popularności japońskiej popkultury, ponieważ (może wbrew pozorom) miała ona zarówno wzloty, jak i bolesne upadki.
Matt Alt zaczyna od samych podstaw, pokazuje jak Japonia radziła sobie w trakcie wojen, jak i w okresie międzywojennym, nie skupił się tylko na ostatnich latach, co doceniam. Przypomina też, że Japonia na początku była kojarzona z tandetą. Wiecie, tak jak to teraz jest z made in china – dla niektórych może być to szokująca przypominajka.
Czytając tę książkę czułam się, jakbym wróciła na salę wykładową. Uczęszczałam na świetnie prowadzony monograf z popkultury japońskiej, który poruszał praktycznie identyczne tematy, jednak przyznaję, że u nas było ich znacznie więcej, w wyniku czego skupialiśmy się na konkretach z danych dziedzin – daty, nazwiska, statystyki, etc. Tutaj autor skupił się typowo na historii kilku wybranych produktów i ich twórców, co było dla mnie niezwykle interesujące i na pewno o niebo przyjemniejsze niż suche fakty. Ten tytuł jest przede wszystkim skarbnicą ciekawostek. W trakcie lektury emocje są ciągłym towarzyszem, co tylko podkreśla, że treść nie nudzi i nie przytłacza. Ja cały czas się dziwiłam, śmiałam, podziwiałam, chciałam więcej, a na spotkaniu z przyjaciółką dobre pół godziny opowiadałam jej różne wychwycone historyjki.
No i właśnie, mamy tu dużo przyjemnych opowieści z życia wziętych, ale dość mało wspomnianych już konkretów. Dla mnie nie jest to żaden minus, ale jeżeli ktoś liczy na mocną dawkę wiedzy z zakresu popkultury, to uprzedzam, że nie będzie to najbardziej odpowiednia pozycja, ale z pewnością ciekawy zarys. Nie zrozumcie mnie źle, z tej książki dowiecie się bardzo dużo, ale to zbiór najbardziej interesujących informacji, lecz niekoniecznie najważniejszych. Chociaż oczywiście punkt widzenia zależy od punktu siedzenia!
Odniosłam też wrażenie, że autor raczej napisał tę książkę dla ludzi siedzących już co nieco w temacie Japonii, ponieważ często wspominał ikony japońskiej kultury, ale bez wyjaśnienia o co/kogo chodzi – zakładam, że działał na zasadzie „przecież każdy go/ją/to zna”. Jednak chciałabym zaznaczyć, że brak tej wiedzy w zupełności nie utrudni przyswojenia informacji, na których skupia się książka, po prostu czytelnik wówczas nie wychwyci smaczków, i to tyle. Z tyłu okładki jest wzmianka o tym, że to pozycja dla każdego fana Japonii - z czym zdecydowanie się zgadzam, ale myślę, że nawet ludzie poza tą grupą odkryją w niej ciekawą treść.
Dobra, koniec ogólników, co tam znajdziecie? Spójrzcie na okładkę i w większości wiecie jaki temat zostanie poruszony. Przede wszystkim hity – autor opowie o słynnym uroczym kotku, o Mario, o tamagotchi, początkach anime i mangi, jak to się stało, że pokemony stały się światowym fenomenem, itp. Głównie porusza tematykę gier, telewizji i technologii. Poczytamy tam po prostu o rzeczach, które podbiły świat. Na dodatek, autor cały czas zwraca uwagę na to, że niemal wszyscy czerpią inspirację z Japonii. Nawet światowe ikony stylu, jak Tiffany:
„C. L. Tiffany wykorzystywał japońskie motywy ozdobne (…). Uczynił to, opatrując znajome artykuły luksusowe – grzebienie, zastawę, srebra i barwione szkło – egzotycznymi elementami inspirowanymi pracami Hokusaia: rybami, żółwiami, kwiatami, motylami i owadami”
Fascynujące, prawda? To wrażenie trwa od początku do samego końca.
Najbardziej zainteresował mnie ostatni rozdział o 2channeru, wyróżniał się i to już po prostu była kwestia moich osobistych preferencji. Ogólnie podobało mi się również, że w rozdziałach dotyczących anime, autor zdecydował się opisać fabułę tych najbardziej ikonowych/fenomenalnych, co ułatwiło spojrzenie na jego dalszą analizę ich sukcesu. Sama nie oglądałam każdego tytułu, więc ten zarys bardzo pomógł. Widać, że autor zdaje sobie sprawę, że bycie fanem Japonii znającym ikony to jedno, ale bycie specjalistą we wszystkich tematach to dwie zupełnie różne sprawy. I trzymał się tej zasady w każdym rozdziale.
Co mi się nie podobało? Nie było takiego rozdziału, który by mnie zanudził, więc jedyny zarzut jaki mam w stronę tej książki, to zdecydowanie lepiej byłoby urozmaicić ją dodając grafiki. Co prawda, na pewnym etapie pojawia się zbiorowo kilka zdjęć, ale są one wstawione w sposób randomowy. Znacznie lepiej byłoby umieścić każde z nich przy dotyczącym go rozdziale, ale to już właściwie kwestia estetyczna, do samej treści nie mogę się przyczepić.
Podsumowując, czytajcie to. Z tej książki dowiecie się jak to się stało, że otaku byli postrzegani tak negatywnie i jak to się zmieniło, poczytacie o tradycjach każdej szanującej się firmy, dostaniecie przykład ogromnej gafy Jobsa i naprawdę wzbogacicie swoją wiedzę o wiele smaczków. Wiedzieliście, że Leo Esaki dostał nagrodę Nobla ze względu na badania, które prowadził przy pracy nad radiem tranzystorowym dla Sony? Ja nie. A wiecie może co łączy Kurosawę z Gwiezdnymi Wojnami? Nie będę odbierała Wam radości z czytania, więc pozostawię to bez odpowiedzi.
Dodam jeszcze, że książkę czyta się wyśmienicie. Od ponad roku staram się sięgać po nieco ambitniejszą literaturę i nie da się ukryć, że treść dość szybko mnie męczy i potrzebuję częstych przerw. Ten problem nie dotyczy Czystego Wymysłu, który czyta się bardzo przyjemnie i szybko, to był też poniekąd taki powrót do dzieciństwa. Świetnie się przy tym bawiłam, oby więcej takich pozycji na rynku.
Ode mnie 8/10. Jestem zachwycona tą książką, będę bardzo często do niej wracać, chociażby po to, by powspominać niektóre fascynujące postacie i historie, o których się nie mówi.
I na koniec zostawię cytat, który bardzo mi się spodobał:
Harajuku nie było zwykłą dzielnicą. Ono stanowiło odrębny stan umysłu.
Chcecie wiedzieć czemu? Sięgnijcie po Czysty Wymysł.