Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy ile produktów japońskich jest dookoła nas. Czytając tę książkę co chwilę wypowiadałam na głos zdanie pełne zdziwienia.: „ i to też jest z Japonii?!”
To niesamowite jak wiele produktów tworzyło moje dzieciństwo, bo głównie o takich tutaj mowa, chociaż autor swoją „podróż słowną” po kraju kwitnące wiśni zaczyna zdecydowanie wcześniej. Przedstawia nam Japonię już od roku 1945 i ukazuje jak stała się potęgą gospodarczą świata oraz ile przeszkód i krachów musiała przejść. Jestem pod dużym wrażeniem jak kraj potrafił podnieść się w zasadzie z samego dna i to nie jeden raz.
Autor duży nacisk kładzie na ukazanie relacji pomiędzy Japonią a Stanami Zjednoczonymi, mówi o tym jak wyglądała ekspansja na rynek amerykański, o różnych zgrzytach, przeciwnościach (bardzo interesujące były motywy powstania nazwy firmy Sony 🙂)
To bardzo rzetelnie, jasno i klarownie napisana książka, pełna przypisów, nie bez powodu. Autor na stałe mieszka w Tokio więc zna to wszystko od podszewki. Poznajemy dużo japońskich słów, które określają pewne zachowania, czy nurty (szkoda tylko, że nie było wskazana wymowa owych terminów), nazwiska autorów pomysłów i to jak bardzo dany produkt stał się popularny, jak potrafił wpłynąć w zasadzie na cały świat.
Pewne jest, że nigdy nie zostanę miłośniczką anime i mangi, typową „otaku”, ale niewątpliwie sposób działania Japonii, kreatywność tworzenia ...