„Każdy człowiek musi odnaleźć swoje powołanie, swój cel.”
„Każdy człowiek musi odnaleźć swoje powołanie, swój cel.”
Nie jest tajemnicą, że najbardziej decydującym okresem naszego życia jest dzieciństwo. Ten okres zawsze kojarzy się z błogością, szczęściem, bezpieczeństwem, beztroską i miłością. Niestety, nie u bohaterki książki „Ocean uczuć”, która nie miała szczęścia być kochanym dzieckiem.
Anna jest mężatką wychowującą czwórkę dzieci wraz z Antonem, który kocha ją całym sercem. To jakby nagroda za to, co przeżyła w przeszłości, a te wydarzenia mocno odcisnęły swoje piętno na jej psychice. Ciągłym jej towarzyszem jest strach, który pojawia się niespodziewanie przy różnych sytuacjach i nie pozwala jej do końca otworzyć się na miłość, mimo że także darzy swego męża ogromny uczuciem, tak jak swoje dzieci, zwłaszcza małego Franka.
Gdy ją poznajemy, wraca właśnie z Antonem do domu po pracy, gdy nagle zaczyna ją boleć głowa uniemożliwiając normalne funkcjonowanie. Początkowo bagatelizuje sprawę, ale wkrótce okazuje ta dolegliwość staje się poważna, gdyż Anna traci przytomność i w efekcie trafia do szpitala w Zgorzelcu, ale ona chce leczyć się w swoim rodzinnym mieście, Krakowie. Od tego momentu zaczyna się jej gehenna zafundowana przez warunki panujące w polskiej służbie zdrowia, gdyż wędrując przez kilkanaście miesięcy od jednego lekarza do drugiego nikt dokładnie nie potrafił określić, co jej dolega. W tym miejscu autorka nakreśla nasz pożałowania godny system tzw. opieki zdrowotnej, która tylko z nazwy ma słowo „służba zdrowia” i „opieka zdrowotna”. Brak odpowiednich funduszy na leczenie sprawia, że borykanie się ze sztywnymi procedurami medycznymi i ścieżka do zdrowia jest długa, mozolona i niepewna, co mamy możliwość obserwowania na przykładzie Anny. Jednak ten temat jest jednym z kilku wątków tej powieści, gdyż powoli poznajemy to, co wydarzyło się w życiu naszej bohaterki.
W trakcie odkrywania kolejnych kart z jej życia dowiadujemy się, że poza czwórką dzieci, które są owocem miłości z Antonem, jest jeszcze Zosia, najstarsza córka, którą Anna urodziła, będąc wówczas w związku z Rafałem. Tean związek był nieporozumieniem i wymuszonym przez despotyczną babkę, która wychowywała Annę, gdy opuściła ją matka, a wcześniej ojciec. Słowo „wychowała” w kontekście tego, jak wyglądało życie małej Ani, jest nad wyraz wygórowane, bo to właśnie ten czas odbił się bardzo mocno w psychice dziewczynki.
„Nigdy, przenigdy nie wolno nam zapomnieć, że po każdej burzy wychodzi słońce, wychodzi tęcza – dla tych, którzy chcą ją zauważyć. Każda wylana łza rodzi właśnie w tym ciężkim momencie porcję naszego szczęścia.”
Trudno czytało mi się tę historię, nie tylko ze względu na przeżycia Anny, ale też styl, jakim posługuje się debiutująca na wydawniczym rynku pani Mariola Sternahl. Już prolog przygotowuje na to, jak będzie przebiegała dalsza część opowieści i co będzie w niej istotne. Autorka nakreśla w nim ogólny zarys fabuły, charakteru bohaterki i jej przeżyć bohaterka powieści, by potem w kolejnych rozdziałach dokładniej przedstawić nam poszczególne wydarzenia z przeszłości Anny. Klamrą spinającą jest dociekanie przyczyny złego samopoczucia Anny, ale są one przeplatane z epizodami z przeszłości. Poznajemy je w osobnych rozdziałach opatrzonych tytułami i ozdobionych czarno-białą grafiką przedstawiającą motyw kwiatów, których autorką jest pani Daria Lebida.
„Ocean uczuć” jest opowieścią mającą charakter obyczajowy, ale z elementami psychologicznymi. Autorka pełni tu rolę narratora i jednocześnie komentatora, który pokazuje nam życie bohaterki z pewnym dystansem i wrzuca swoje przemyślenia w zależności, co w danym momencie ona przeżywa.
Dla niektórych osób mogą być zbyt męczące długie partie tekstu, w których dialogów jest niewiele, więc na pewno nie jest to książka, którą czyta się szybko, mimo że nie jest zbyt obszerna, gdyż liczy sobie 275 stron. Jednak sposób prowadzenia fabuły może być nieco nużący, ale warto w nią się wgłębić, gdyż autorka składnia do refleksji nad wieloma aspektami naszego życia. Nie ma w niej nagłych zwrotów akcji, ani szybko zmieniających się sytuacji wywołujących ogrom emocji. Wręcz przeciwnie, ja czytałam ją w miarę spokojnie, stopniowo, a jedyną emocją, jaką odczuwałam, była złość na postępowanie dziadków, ale też uległość matki Anny, która pozwalała dyrygować sobą despotycznej rodzicielce. Jest, więc to lektura dla osób, które lubią tego rodzaju klimaty, psychologiczne rozważania i niespiesznie rozwijającą się fabułę bazującą na życiowych problemach.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Novae Res
Twoje przeznaczenie jest na wyciągnięcie ręki. W życiu Anny nie brakowało trudnych momentów. Najpierw straciła ojca, potem opuściła ją matka. Wychowana przez nieznoszącą sprzeciwu, kontrolującą wszy...
Twoje przeznaczenie jest na wyciągnięcie ręki. W życiu Anny nie brakowało trudnych momentów. Najpierw straciła ojca, potem opuściła ją matka. Wychowana przez nieznoszącą sprzeciwu, kontrolującą wszy...
Czy przeznaczenie można sobie wybrać? A może wszystko jest dziełem przypadku albo wcześniej zapisanych losów wyrytych przez poprzednie pokolenia? Jedno jest pewne: tego, co przeżyła Anna – bohaterka ...
Anna ma męża i dzieci wszystko układa się dobrze, ale pewnego dnia kobieta podczas podróży trafia do szpitala. Po polepszeniu się samopoczucia prosi o przewiezienie do miejsca zamieszkania i tam zacz...
CC
@Oldzah
Pozostałe recenzje @Mirka
Pięć dni do świąt.. i do miłości
@Obrazek „W święta możemy poczuć się jak dzieci.” Pięć dni to niewiele, by zdarzyło się coś wielkiego, zwłaszcza w sytuacji, gdy są one tuż przed świętami, i niemal...
@Obrazek Jeżeli ktoś czytał książkę „Lisica” i „Dziewczyna z Konstancina” to z pewnością postać Hanki Lubochowskiej nie będzie mu obce, bo jej historię można przeczyta...