Margaret Lounsbury bardzo ciężko pracuje w sklepie z kapeluszami należącym do swojej babci. Stara się zarobić na utrzymanie dla siebie i swojej młodszej siostrzyczki Violet. Stara się Violet zastąpić rodziców, którzy kilka lat wcześniej zginęli w tragicznym wypadku. Tamtego feralnego dnia łódka, którą płynęła wraz z rodzicami zatonęła. Margaret uratowała siostrzyczkę, jednak jej rodzice i starsza siostra utopili się. Nie może się pogodzić z utratą najbliższych. Codziennie zadaje sobie pytanie, czy to naprawdę był wypadek? A może ktoś przyczynił się do śmierci najbliższych? Coś nie daje jej spokoju. Wątpliwości nie opuszczają jej nawet na minutę … Nie pozostawi tej sprawy niewyjaśnionej …
W tych trudnych chwilach jest przy niej i stara się ją podnosić na duchu, jej przyjaciel z dzieciństwa Nathaniel Harcourt, który po kilka latach nieobecności powrócił ze służby w Królewskiej Marynarce Wojennej. Po śmierci ojca odziedziczył okazałą posiadłość oraz część udziałów w ojca przedsiębiorstwie. Ojciec – na łożu śmierci – prosił Nathaniela o spełnienie jednego życzenia, a mianowicie o uregulowanie długu wobec rodziny Margaret. Młody spadkobierca ostatnią wolę ojca bierze za punkt honoru i będzie się starał walczyć ze wszelkimi przeciwnościami losu, aby ją spełnić.
W powieści Carrie Turansky „Obietnice poranka” następuje zderzenie dwóch niesamowicie odległych światów, świata ludzi zamożnych i przekonanych o swojej wyższości ze światem ludzi biednych, ale bardzo uczciwych i z zasadami. Uogólniając można nakreślić to jednym stwierdzeniem „dobro przeciwstawia się złu”.
„Obietnice poranka” chwytają za serce od pierwszych stron. Jak ja lubię historie osadzone w odległych realiach historycznych, w których ludzie prości i ubodzy, ale bardzo uczciwi i szczerzy do bólu pokazują bogaczom, widzącym tylko czubek własnego nosa, co to znaczy prawdziwe życie, miłość i przyjaźń. Uczą ich, jak można żyć uczciwie, szanując innych, nie wyrządzając nikomu krzywdy, nie raniąc drugiej osoby. Taki świat ludziom zamożnym jest obcy. Dla nich liczy się pochodzenie, wykształcenie i majątek. Gardzą ludźmi, którzy nie spełniają ich wymagań. Są bardzo zepsuci i zniewoleni przez dobra materialne. Ale tak naprawdę są bardzo ubodzy, ubodzy duchowo. Bo czyż te wszystkie dobra materialne i doczesne zabierzemy ze sobą do drugiego świata? Czy widziano kiedyś, aby za trumną bogacza szły dom, pieniądze, jechały jego drogie i luksusowe samochody? Nie, to wszystko mamy tylko tu, jako czasowi pielgrzymi na ziemi, tam „na górę” tego ze sobą nie zabierzemy, tam to wszystko jest nam niepotrzebne.
Dlatego tak bardzo ważne jest, aby tu, na tym ziemskim padole, być dobrym i wartościowym człowiekiem, zauważać drugiego człowieka i w trudnych chwilach zmagania z przeciwnościami losu podać mu pomocną dłoń. Tak niewiele, a jednak tak wiele …
„Wiara to antidotum na strach, Maggie. Ale nie mówię o wierze jako pobożnym życzeniu, ale tylko o prawdziwej ufności w dobroć i miłość Boga”. (…) Nigdy nie możesz pozwolić, żeby strach powstrzymywał cię od tego, do czego wzywa cię Pan”.
Między Margaret i Nat'em powoli rozkwita uczucie. Czyste, krystaliczne, pełne zrozumienia, ale i wyrzeczeń. Z początku są wobec siebie bardzo zdystansowani, wydarzenia z przeszłości są zadrą na ich wzajemnych relacjach, wydają się przeszkodą nie do pokonania. Jednak w miarę upływu czasu stają się sobie coraz bliżsi, Natan jest nieocenioną podporą i ostoją dla Maggi, przyjacielem, na którego może liczyć w każdej trudnej chwili. Pewne pogłoski i wydarzenia z przeszłości wystawią jednak ich przyjaźń na próbę. Czy zwycięsko z niej wyjdą, przekonajcie się sami, sięgając po tę pokrzepiającą lekturę.
„Może masz rację, jednak Bóg ma sposób na wykorzystanie trudnych okoliczności i wyprowadzenie z nich dobra, zwłaszcza wtedy, kiedy Mu na to pozwalamy”.
Tę powieść czyta się jednym tchem, nie można się z nią rozstać ani na chwilkę. Autorka serwuje nam wachlarz emocji, począwszy od smutku, żalu i złości, poprzez zrozumienie i wybaczanie, a na miłości kończąc. „Obietnice poranka” to cudowna historia z happy endem.
Ale ta powieść jest również wielkim darem dla czytelnika. Nie dość, że zatracimy się na kilka dni i zaprzyjaźnimy się z bohaterami, to jeszcze otrzymamy darmowe lekcje, jak być lepszym i bardziej wartościowym człowiekiem; pozwoli nam ustanowić swoją hierarchię wartości, często tak bardzo odmienną od tej dzisiejszej.
Z czystym sercem gorąco polecam tę niesamowitą i bardzo pouczającą lekturę. Wciąga, zniewala i zmienia człowieka na lepsze.