Historia o bolesnej przeszłości, z którą trudno się pogodzić. Obawie przed tym, że to, co było bolesne, wydarzy się na jeszcze raz. Traceniu zaufania i ponownym zyskiwaniu go. Wybaczaniu. Ale przede wszystkim o tym, że czasami potwory są kimś innym, niż każdy mógłby myśleć. Że straszny wygląd czy destrukcyjna moc jeszcze nie czyni z nikogo złego, a szacunek opinii publicznej nie czyni dobrego. Oraz że czasami możemy się pogubić, gdy każdy wmawia nam nieprawdę.
Nimona, tytułowa bohaterka, jest zmiennokształtną, która bez uprzedzenia zjawia się w laboratorium Ballistera — niegdyś rycerza, a teraz złoczyńcy. Chce zostać jego pomagierem i marzy o wielkich zbrodniach. Nawet zbyt wielkich jak na standardy mężczyzny, który w sercu wciąż ma kodeks etyczny, jakiego nawet aktualne zajęcie nie potrafiło zniszczyć. To tylko udowadnia, że często granica między dobrą a złą stroną jest bardzo cienka.
Czasami natomiast role mogą się odwrócić.
Ballister i Ambrozjusz — rycerz Instytutu — kiedyś byli przyjaciółmi, a potem zostali arcywrogami. Ciągle stawali na swojej drodze znajdując się po dwóch stronach sporu, a jednak wspólna przeszłość wciąż ich łączyła. Bolesne wspomnienia tworzyły dystans, ale ich dawne uczucie gdzieś wciąż między nimi przemykało. Niechciane i ignorowane. Sytuacja ta mogłaby trwać po kres ich dni, gdyby nie pojawienie się Nimony. Jej obecność zamieszała w uporządkowanym świecie, uwypukliła jego obłudę i przemieszała stereotypowe dobro ze złem, tyle że... Skutki tego wszystkiego miały być kolosalne.
N. D. Stevenson stworzył więc barwnych bohaterów, których włożył w fantastyczny świat i dał im pobawić się postrzeganiem dobra oraz zła. Jego komiks od pierwszego czytania zachwycił mnie, wkradł się do mojego serca i wylądował na liście ulubieńców, a potem przeczytałam go kilka kolejnych razy. Wszystko w nim okazało się bowiem być tym, co w tytułach tego typu lubię najbardziej — niestandardowym podejściem do świata ukazanym w niestandardowej formie. Polski przekład (dobry) przywitałam więc z otwartymi ramionami i chyba jedynie tego brakowało mi do pełni szczęścia, jakie zyskałam dzięki Stevensonowi. Teraz bowiem jeszcze głośniej mogę zachęcać innych do lektury i z jeszcze większym entuzjazmem opowiadać o tym, dlaczego „Nimonę“ lubię tak bardzo. Dlatego zróbcie mi jedną przyjemność w życiu — zaufajcie moim słowom na tyle, by dać komiksowi szansę i samemu wyrobić sobie o nim zdanie.
przekł. Agata Cieślak
Komiks otrzymał Slate Cartoonist Studio Prize za najlepszy komiks internetowy, a po papierowym wydaniu Nagrodę Eisnera.
Psst, dużym zaskoczeniem była dla mnie wiadomość, że to We Need Ya wydaje ten tytuł, ale ogromnie się cieszę, że teraz i u nich będę mogła znaleźć komiksy. Liczę, że wkrótce ponownie zaskoczą nas czymś z tej półki i już nie mogę się doczekać, by zobaczyć, na co postawią.