Freida McFadden powraca z kolejną odsłoną cyklu o Millie, dawniej pomocy domowej, a teraz kobiecie, która stara się stworzyć idealne życie dla swojej rodziny. "Pomoc domowa. Z ukrycia" to kolejna jej powieść, która wciąga, ale jednocześnie pozostawia pewien niedosyt. Choć autorka serwuje nam kolejną dawkę tajemnic, mrocznych sekretów i zaskakujących zwrotów akcji, to trudno nie odnieść wrażenia, że dobrze już znamy ten schemat.
Historia zaczyna się od spełnionego marzenia – Millie wraz z mężem i dziećmi przeprowadza się do nowego domu. Wydaje się, że wszystko zmierza ku lepszemu, ale szybko okazuje się, że sąsiedztwo skrywa niejedną tajemnicę. Autorka skutecznie buduje napięcie, wprowadzając niepokojące postacie, jak Suzette Lowell – manipulacyjną sąsiadkę, która najwyraźniej ma swoje plany względem męża Millie, czy Janice – paranoiczną obserwatorkę, która dostrzega zagrożenia wszędzie wokół. McFadden doskonale potrafi kreować klaustrofobiczną atmosferę i sprawiać, że zaczynamy kwestionować każdą postać i każde wydarzenie. To właśnie w tych elementach tkwi siła książki.
Jednak czy trzeci tom tej serii faktycznie przynosi coś nowego? Tutaj pojawia się problem. Fabuła jest intrygująca, ale zbyt przewidywalna. Miłośnicy poprzednich części bez trudu wyłapią pewne schematy i mogą z łatwością przewidzieć, jak potoczą się losy bohaterów. Niektóre wątki, zwłaszcza związane z życiem rodzinnym Millie, ciągną się zbyt długo, co sprawia, że pierwsza połowa książki przypomina bardziej powieść obyczajową niż thriller. Akcja nabiera tempa dopiero później, ale nawet wtedy nie dostarcza takiej dawki napięcia, jakiej można by oczekiwać.
Mimo to, McFadden udowadnia, że nadal potrafi zaskoczyć czytelnika. Końcowe rozdziały serwują niespodziewane zwroty akcji, które sprawiają, że warto było przebrnąć przez nieco wolniejszy początek. Ostatnia scena to prawdziwa petarda, która może zrekompensować pewne niedociągnięcia w fabule. Choć jednak zakończenie jest mocne, pozostaje pewien niedosyt – czy autorka nie powinna była bardziej zaryzykować i odejść od sprawdzonego schematu?
"Pomoc domowa. Z ukrycia" to dobra książka – wciągająca, klimatyczna i pełna napięcia, choć niekoniecznie zaskakująca. Czytelnicy, którzy pokochali poprzednie tomy, z pewnością chętnie sięgną po tę część i znajdą w niej znajome elementy, które lubią. Ci jednak, którzy oczekiwali czegoś bardziej nowatorskiego, mogą poczuć się nieco rozczarowani. McFadden wciąż jest mistrzynią twistów, ale tym razem nie wszystkie były wystarczająco świeże. Mimo to, jeśli szukacie lekkiego thrillera na jeden lub kilka wieczorów – to nadal pozycja warta uwagi.
Dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji od wydawnictwa @czwartastronakryminalu (współpraca reklamowa) 🩷.