Propozycja dżentelmena recenzja

Oto nadarza się sposobność, by wniknąć w karty trzeciego tomu sagi o rodzinie Bridgertonów — tejże opowieści, która od miesięcy rozpala konwersacje na salonach i w buduarach. Mowa o „Propozycji dżentelmena” autorstwa Julii Quinn w niezmiennie czarujących nowych wydaniach.

Tym razem naszą uwagę przykuwa niejaka Sophie Beckett — córka hrabiego, lecz przez kaprys losu i okrucieństwo macochy zredukowana do roli służącej. Brzmi znajomo? Ależ tak! Zaiste, czyż nie przypomina to dobrze znanej bajki o zgubionym pantofelku i wybiciu północy? Lecz nie dajcie się zwieść pozorom – choć duch Kopciuszka unosi się nad tą historią niczym aromat różanych perfum w sieni lady Danbury, Quinn – w swoim niezrównanym stylu – nadaje tej klasycznej baśni całkiem nowy, zmysłowy ton.

Na scenę bowiem wkracza Benedict Bridgerton, drugi z braci, artysta i marzyciel, który na jednym z najbardziej wyczekiwanych bali sezonu dostrzega tajemniczą damę. Wystarczy jeden taniec… jedno spojrzenie… i ten Bridgerton, nieznany dotąd z szaleńczych porywów serca, zostaje trafiony strzałą amora.

A potem — puff! — niczym jak w „Senie nocy letniej”, dama znika i zostaje po niej tylko wspomnienie i obsesyjne pragnienie odnalezienia tej jedynej.

Zaiste, ileż to już razy świat obiegała nas wieść o szlachetnych paniczach, co to zakochali się w pięknej nieznajomej? Ale tylko Julia Quinn potrafi ubrać tę historię w tak wysmakowane stroje epoki, subtelne aluzje miłosne i — o tak! — humor, który przyprawia o parsknięcia śmiechem nawet najbardziej powściągliwe damy.

Wznowione wydanie „Propozycji dżentelmena” jest zaiste absolutnym cudem edytorskim. Subtelna kolorystyka, barwione brzegi i bajeczna okładka sprawiają, że powieść ta jest warta umieszczenia na salonowej półce wśród innych romansów kostiumowych.

A jeśli chodzi o nasze gołąbki – Sophie i Benedicta – ich relacja zachwyca nie tylko chemicznym wrzeniem, ale i dojrzałością emocjonalną, której często brakuje w romansach. Bez dramatów rodem z opery i bez małżeństw „z rozsądku” – a z czystego, pełnego pasji uczucia. Sophie nie tylko kradnie serce Benedicta… ale i moje!

Czyż nie każda z nas marzyła kiedyś, by choć przez jedną noc poczuć się jak księżniczka?

„Propozycja dżentelmena” to zatem więcej niż tylko kolejny tom sagi. To bajka z pazurem, romans z oddechem klasyki i szczyptą intrygi. To opowieść dla tych, którzy cenią miłość, ale nie pogardzą też estetyczną ucztą dla oka i duszy.

Zatem, moje Kochani — niech nie zwiedzie Was tytuł. Bo ta „propozycja” to coś więcej niż tylko obietnica dżentelmena. To cudownie opowiedziana historia o tym, że czasem prawdziwa magia nie tkwi w czarach… ale w spojrzeniu!

Dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji od @zysk_wydawnictwo (współpraca reklamowa) 🩷.