Wampiry powoli wychodzą z mody. Czytelnicy coraz rzadziej sięgają po książki o tej tematyce, bo panuje na rynku ich przesyt. Ile można czytać o piciu krwi, szybkości, sile i nieśmiertelności? Aktualnie nie sięgam po takie książki bez pochlebnych recenzji albo polecenia przez moich znajomych. Z "Akademią Wampirów" spotkałam się już półtorej roku temu, ale przed przeczytaniem kolejnych części wypadało odświeżyć pamięć o Akademii.
Tytułowa Akademia Świętego Władymira naucza dwa rodzaje wampirów. Moroje- wampiry czystej krwi próbują opanować jak najlepiej wybrany przez siebie żywioł i udoskonalać swoją władze nad nim. Mimo swoich możliwości nikt nie uczy ich walczyć. Są tylko arystokratami liczącymi na ochronę dampirów. Te zaś szkolone są od najmłodszych lat do walk i obrony morojów. W ich żyłach płynie wampirza, ale też ludzka krew. Nie boją się słońca, nie odżywiają się tak jak ich podopieczni. Są stworzeni, aby w razie potrzeby oddać życie za moroja.
Rose Hathaway jest dampirem. Odkąd pamięta przyjaźni się z wysoko postawioną w hierarchii wampirów Lissą. Dziewczyny są połączone dziwną więzią, dzięki której Rose odczuwa emocje swojej podopiecznej i potrafi przenikać do jej umysłu- widzieć przez chwilę świat jej oczami.
Dampirka przeczuwa, że Lissie grozi niebezpieczeństwo, dlatego też obie uciekają z Akademii i przez dwa lata żyją wśród ludzi. Pewnego dnia strażnikom uczelni udaje się odszukać dwie uciekinierki i dziewczyny znów są skazane na dalszą naukę. Rose ma duże zaległości, a jeżeli w przyszłości chce zostać strażniczką najlepszej przyjaciółki musi to w szybkim tempie nadrobić. Pomaga jej w tym przystojny i wydaje się niezwyciężony, Dymitr. Mężczyzna jest o siedem lat starszy od Rose, ale mimo różnicy wieku rodzi się pomiędzy nimi uczucie, którego żadne z nich nie potrafi stłumić.
Muszę się przyznać, że zanim napisałam tą recenzję, to już przeczytałam kolejne dwie części (recenzje wkrótce). Nie mogłam się powstrzymać. "Akademia Wampirów" uzależnia! Dlatego nie wiem jak to zrobię, ale muszę namówić mamę aby kupiła mi kolejną książkę w tym miesiącu. To będzie walka z wiatrakami, ale warto spróbować. Muszę przeczytać kolejną część!
Jestem tak bardzo zachwycona ta serią, że nie mogę przestać o niej myśleć. Wciągnęłam się w ten świat i tak trudno było mi wrócić do rzeczywistości... Co prawda opis wydaje się... tandetny, no bo ile można czytać o wampirach? Jednak książka potrafi spędzić sen z powiek.
Dzięki niesamowitym bohaterom ta powieść można 'wciągnąć', nie przeczytać. Rose, jako narratorka wydaje mi się tak wspaniałą postacią, że nie pamiętam kiedy taką sympatią pałałam do główna bohaterka. Najczęściej mam do nich respekt i wydają mi się za bardzo idealne. Rose ma swoje wady, ale jej zachowanie, sarkazm i arogancja wszystko rekompensują.
Co do Lissy, to w pierwszym tomie lubiłam ją. Ale w następnych częściach.. zmieniłam o niej zdanie.
Ach, i oczywiście Dymitr! Trafnie Autorka stworzyła pomiędzy nim i Rose taką różnicę wieku. Nie jest to nastolatek, zna złe strony życia, ale i dobre. Praktycznie ideał.
Richaelle Mead potrafi Czytelnika zaskoczyć dużą ilością akcji i niesamowitymi zwrotami. Jednego jestem pewna: Przy Akademii nie da się nudzić. Jestem oczarowana tym światem i nie wiem co zrobię, aby przeczytać czwartą część. Zdecydowanie polecam, polecam, polecam!
Moja ocena: 10/10