Pewnie większość z was, czytając tą recenzje uzna mnie za jakąś nawiedzoną babkę, dewotkę, albo kogoś, kto otarł się o granicę szaleństwa. Być może tak jest. Nie wiem, kiedyś się okaże. Spytacie - dlaczego akurat ta książka jest warta przeczytania? Odpowiedź nie jest prosta, bo i ciężko jest zrozumieć język, którym jest ona napisana. Nie rozumiem wszystkich aluzji, zawiłości historycznych, ani tym bardziej filozofii, jaką kierowali się poszczególni bohaterowie ksiąg biblijnych. Ale wiem jedno - nie bacząc na to, czy takie historie miały miejsce w rzeczywistości, to każda kolejna księga Biblii jest fascynującą opowieścią o człowieku. O człowieku, który zmaga się z Bogiem, ze światem, z własnymi słabościami. I tak na przykład Dawid, wbrew przyrzeczeniom, swym bohaterskim czynom i oddaniu Bogu, dał się ponieść żądzy ciała. Fakt, zapłacił za to surową karę, ale wytrwał w swym błędzie. Starał się odpokutować, miał odwagę przyznać się do błędu. A my teraz? Właśnie.
Kolejny fajny przykład - prorok Jonasz. Wbrew woli Boga, który chciał, aby szedł "posłować" w Jego imieniu do Niniwy, uciekł. Wyobrażacie sobie? Koleś, choć zdaje sobie sprawę, że Bóg jest wszechmocny, a co najmniej jest znacznie potężniejszy od ludzi, ucieka, jakby sądził, że da się przed kimś takim zbiec. Koniec końców trafia do Niniwy, i przyczynia się do jej, chwilowego, ocalenia, ale bunt przypłacił pobytem w brzuchu ryby! Fuj, za nic bym się na to nie pisała.
Następny przykład - wyjście Żydów z Egiptu. Czytaliście o plagach egipskich? Pomijając skutki, jakie przyniosły one mieszkańcom Egiptu, wszystkie z plag, poza śmiercią pierworodnych, były naigrywaniem się Boga z wierzeń Egipcjan. Może użyłam złego słowa, może nie naigrywaniem się, co ukazaniem, że to wymysł ludzi, a do tego niezbyt przemyślany i łatwo go obalić. A sam Mojżesz? Tyle zdziałał przez i dla Boga, a jednak został ukarany za to, że uniósł się - raz - gniewem. Jakie to znajome - być u sedna celu, ale nie móc go dotknąć samemu. To tak bardzo współczesne.
Jednak najbardziej niezwykłą opowieścią w Biblii, wyłączając życie Jezusa, są Dzieje Apostolskie. Czemu? Zabrzmi to banalnie, ale nie spotkałam nigdy takich ludzi, którzy im mieli gorzej, tym bardziej wierzyli w to, co głosili. Przecież przygody Pawła to istne pasmo porażek, pobić, szyderstw, upadków... A mimo to, jego wiara w Jezusa nie załamała się. Mimo klęsk i cierpień, zdołał przekonać do tego, co głosił, rzesze ludzi. O ile przypowieść o Hiobie czyta się z pewną nostalgią, pewnym podejściem filozoficznym, to Dzieje Apostolskie są dokumentem bezustannych porażek, które jakimś cudem przemieniły się w sukces. I to coś naprawdę wspaniałego, coś inspirującego. Brak mi słów, aby opisać uczucia, jakie targają moim wnętrzem po lekturze Dziejów Apostolskich. Nie, nie mam zamiaru nikogo skłaniać do uwierzenia w chrześcijaństwo. To wasza indywidualna sprawa. Jednak sama historia wędrówek apostołów z tej księgi, jest świetnym scenariuszem na film przygodowy.
Mam nadzieję, że choć trochę was przekonałam. Nie traktujcie Biblii jako zbioru banialuk, opowieści dla fanatyków. Spójrzcie na nią jako na książkę przygodową, a może wtedy zobaczycie w niej również to, co chcieli nam przekazać jej autorzy. Bo mimo wszystko, to jedna z najpiękniejszych książek świata, pisana przez ludzi, o ludziach, którzy nie potrafili się podporządkować Bogu, a mimo to, stworzyli tyle piękna na którym zbudowana jest nasza cywilizacja.