„Ból może działać od zewnątrz. Mam na myśli, że czasem to, co widzisz, jest bólem. Bólem w najokrutniejszej, najczystszej formie”
Miła i spokojna okolica. Taka, w której domy nie są zamykane, ponieważ nikt się nie boi. W której dzieci mogą biegać same, bez nadzoru. Okolica, w której dwie dziewczynki Meg i Susan, miały spokojnie wychowywać się po śmierci rodziców. Jednak ich ciotka Ruth niszczy ich dziecięce marzenia. A swoim szaleństwem zaraża nie tylko swoich synów, ale także najbliższą okolicę.
To była ciężka i wstrząsająca lektura. Już dawno żadna książka nie zmroziła mi tak krwi w żyłach. Z każdą kolejną stroną, byłam coraz bardziej przerażona. Autor obnażył szaleństwo, którego do tej pory nie spotkałam. Jest to tym bardziej przerażające, że opiera się na prawdziwych wydarzeniach.
Przez całą książkę zastanawiałam się, dokąd zaprowadzi mnie autor. Jak wiele cierpienia można zafundować jednej osobie. Chociaż książka zaczyna się niepozornie, to już pierwsze przemyślenia narratora, naprowadzają nas na szaleństwo, które dostaniemy w książce.
Historia jest spisana oczami dziecka. Dzięki temu jesteśmy bliżej tych wydarzeń. Dostrzegamy jeszcze bardziej ilość okrucieństwa, które autor serwuje nam w tej książce. Dzieje się tak, ponieważ narrator jako dziecko nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co robi i co się dzieje. Dopiero po pewnym czasie to dziecko uświadamia sobie, do czego to szaleństwo może doprowadzić.
Podczas tej opowieści wiele wątpliwości budziła moralność. Nie tylko dzieci, ale także ciotki Ruth, ponieważ to od niej wszystko się zaczęło. A może przede wszystkim jej moralność, ponieważ to ona była dorosła.
Moralność bohaterów była budowana wielowarstwowo. Czasami wychylała się na pierwszy plan, pokazywała się w wahaniu. Jednak przerażająco często ta moralność budziła wątpliwości. Wiele razy granica moralności była przekraczana. Czytając tę książkę, zastanawiasz się „jak?”. Jak dziecko może być zdolne do takiego okrucieństwa? Jak dorosły może pałać taką nienawiścią do dziecka?
Książka rozłożyła mnie emocjonalnie. Na jej stronach autor zakwestionował człowieczeństwo. Jestem pełna podziwu tego, w jaki sposób Ketchum zbudował tę opowieść. Jak podnosił nasze zaciekawienie niewinnymi zdaniami. „Są rzeczy, o których wiesz, że prędzej umrzesz, niż o nich komukolwiek powiesz. Rzeczy, o których wiesz, że lepiej byłoby umrzeć niż je zobaczyć. Ja je widziałem”.
Jedyne czego było mi za mało to głębszej warstwy psychologicznej Ruth. Ale jednocześnie rozumiem, dlaczego było jej tak mało. Ponieważ książka była opisana oczami dziecka, to ono nie będzie zdawało sobie sprawy z problemów psychologicznych dorosłego. Może nam opisać pewne zachowania, które nas, czytelników doprowadzą do pewnych przemyśleń.
Mimo tego uważam, że to książka, którą warto przeczytać. Ostrzegam tylko, ponieważ brutalność wydarzeń czasami doprowadza do mdłości. Po tej książce leżałam kilka godzin w nocy, a serce waliło mi jak młotem.
„Złość, nienawiść i samotność są niczym pojedynczy przycisk, czekający na palec, który poprowadzi człowieka do destrukcji”