Czy dałam się porwać ogólnoświatowej histerii?? Oczywiście, że tak. Jestem nieuleczalną książkoholiczką, na którą książki działają, jak na koty kocimiętka. Nie potrafię się oprzeć i niestety czasami doprowadza mnie to do zguby tak jak tym razem.
Oj czekałam na drugą część, zachwycając się projektem okładki, które wydawnictwo Filia wrzuciło wcześniej na swoje social media. Naczytałam się, jakie to będzie dobre i wspaniałe. Naoglądałam się filmów, gdzie recenzenci tulili książkę, jak największy skarb, mówiąc, że mowę im odjęło od tej doskonałości. Oj naczekałam się. W końcu kupiłam tę, jakże cudownie wydaną pozycję (bo tego nie można jej odmówić. Okładka jest fenomenalna, barwione brzegi. No bajka). Cena mnie zwaliła z nóg, ale w końcu nie muszę jeść szynki i zapłaciłam milion monet, aby mieć ją u siebie.
Już tak po kilkudziesięciu stronach, zaczęłam narzekać, że to chyba jednak nie jest to, po kolejnych kilkudziesięciu stwierdziłam, że skończę, tylko ze względu na hajs, jaki na nią poszedł.
Historia naprawdę jest ciekawa. Violet może spędzać czas ze swoim bratem i napawać się radością, iż ten żyje. Cała drużyna musi jednak wrócić do Uczelni w Basgiath i nie wiadomo, jak to się dla nich skończy. A może być różnie. Na szczęście po powrocie nie dochodzi do najgorszego i Sorrengail zaczyna bardzo wyczerpujące szkolenie, które może wydrenować ją do końca. Sprawcą i największym wrogiem w uczelni, stał się dla niej major Varrish, który bardzo chętnie pozbyłby się młodej adeptki. Violet robi wszystko, aby uchronić nie tylko mężczyznę, którego kocha, ale też cały kontynent i swoich przyjaciół. Jej determinacja i hardość ducha, jest naprawdę godna pozazdroszczenia. Takiego bohatera oczekujemy, z takim się utożsamiamy i wielbimy go. A jeśli ten bohater ma jeszcze do tego dwa smoki, z czego jeden jest jednym z najbardziej przerażających, a drugi jest najbardziej wyjątkowy, to sukces gwarantowany. ALE......
Co stało się w pisarskim świecie, iż aby sprzedać książkę, musi ona ociekać seksem i to wszelkiego rodzaju. Dlaczego świat poszedł w kierunku, kiedy z seksu zrobiliśmy towar i to legalny, a zniszczyliśmy tajemnicę i te domysły, które powodowały, iż nasza wyobraźnia szalała. Dlaczego nasi bohaterowie muszą się gzić, jak norki w każdej minucie (po bitwie, przed bitwą, nienawidząc się, kochając). Do tego dochodzi nieustające się samobiczowanie bohaterki o wszystko. Obwinianie się o każdy czyn, nawet jeśli nie ona go popełniła. Jest to niezmiernie frustrujące i całkowicie wyczerpujące, a do tego nie sprawia radości.
Mnie ta książka wymęczyła, umordowała wręcz. Teraz pojawia się pytanie, czy ona była tak naprawdę skierowana do mnie, kobiety po 50 i na pewno mogę stwierdzić, że nie. Nie jestem poszukiwanym odbiorcą. Nie jestem tak zwaną grupą docelową. I dobrze. Nie muszę. Mogę mieć odmienne zdanie i nie muszę lecieć za tłumem.
Szkoda, bo dla mnie ta historia ma ogromny potencjał i gdyby wyciąć z niej kilkadziesiąt scen, dostalibyśmy fantastyczne fantasy, w którym jest wszystko, co tak niezmiennie w tym gatunku kochamy.