Pamiętam jak tata opowiadał mi historię mojej ciotki, której ja niestety nie zdążyłam poznać. Kobietę podejrzewano o uprawianie czarnej magii, nazywano ją też zmorą. Podobno jak kogoś nie lubiła - a zdarzało jej się to jakoś wyjątkowo często - przychodziła do delikwenta nocą i odbierała mu możliwość spokojnego oddechu. Podstępnie zamykała stajnie i końskie grzywy zaklęciami plątała. Uwielbiałam te historie i w ogóle się ich nie bałam, choć byłam tylko dzieckiem.
Kiedy zaczęłam czytać "Zimowlę" Dominiki Słowik przeniosłam się w czasie i znowu słuchałam tej magicznej gawędy, w której rzeczywistość jest tak zakamuflowana, że niemal kompletnie niedostrzegalna.
"Każdy z nas próbuje przecież ocalić świat na swój własny sposób".
Cukrówka to miasteczko w Dolinie Zmornickiej przesiąknięte niesamowitością zwyczajności. Mieszkańcy odnajdują ślady wilkołaczych łap, nocami ulicami przechadza się śpiewająca i naga Magda, a w ciągu dnia po mieście rozbija się gwiazdowóz, kierowany przez byłego urzędnika obecnie Wróża. Pszczelarz wytresował pszczoły jak gołębie i coś ukrywa. Wyłowiono też trupa, a nad miastem pęka nieboskłon. Dla jednych to Znak Boży, dla drugich z kolei niebo wygląda jak miejsce, w którym plecy kończą swą szlachetną nazwę. Wszyscy szukają ukrytego skarbu, albo kolejnego cudu na miarę Maryji Stanowojennej, płaczącej - prawdziwymi przecież - łzami. Od czasu do czasu przeprowadza się też egzorcyzmy i nie pogardza trawką, a rośliny opanowała słoniowacizna.
"To chyba właśnie wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że być może pamięć jest po prostu formą opowieści".
Co to była za książka! Nigdy nie czytałam tak skonstruowanej historii! Śmiałam się w głos - ale uprzedzam, że nie dla każdego czytelnika taka dawka absurdu będzie strawna! Ależ autorka żongluje zdaniami, ale opowiada! Ponad 600 stron tekstu, którego tak naprawdę było mi za mało. Czułam jakby weszła mi do głowy i tworzyła zdania, których ja nie chcąc nikogo urazić nigdy nie wypowiem. Idealne puenty, bardzo trafnie zobrazowane przywary i emocje, których się wstydzimy i które ukrywamy. Autorka posiada świetny dar obserwacji, który łączy lekkim piórem i fenomenalną - jak dla mnie - biegłością językową. W książce nie tylko zaciera się granica między tym co faktycznie istnieje, a tym co się nam jedynie wydaje. Fabuła dodatkowo obfituje w bogate retrospekcje, które w ogóle nie wybijały mnie z rytmu czytania.
Powieść składa się z trzech części - Antropocenu, Syren i Koniunkcji - których tytuły nie są przypadkowe. Nie wiem, który z bohaterów był moim ulubionym. Być może babka - towarzyszka Sarecka i jej telefon z zaświatów.
Każda z przedstawionych postaci jest niebywale ciekawa. Każdą odkrywamy powoli, bo wszyscy są pełni sekretów, którymi niekoniecznie chcą się dzielić.
"Nocą zza okien świat widać tylko przy zgaszonym świetle. A on chciał spojrzeć na świat po raz ostatni.
Jakby myślał, że to jedyne, co nas czeka: świat, który tkwi za szybą".
Mamy tutaj przekrój wszelakich warstw społecznych. Każdy bohater jest swojego rodzaju symbolem, składającym się z niekoniecznie pozytywnych cech. Wszyscy oceniamy na podstawie pozorów, widzimy co chcemy widzieć i niestety pewnie tylko to, co już mamy w sobie sami.
Kiedy Pani Dominika Słowik kończy - znowu ukazuje nam jacy jesteśmy - bo "Najtrudniej dostrzec rzeczywistość".
Cieszę się, że mamy takich pisarzy, którzy nie tylko potrafią pisać niebanalne historie, ale i przypominają nam jak pięknym i niezwykle bogatym jest język polski
Miasteczko w Dolinie Zmornickiej oddycha tajemnicami. Z jeziora wyłowiono ciało, ojciec rzucił pracę w urzędzie i został wróżem, a Pszczelarz wytresował swój rój. Misza w wolnych chwilach sprowadza t...
Miasteczko w Dolinie Zmornickiej oddycha tajemnicami. Z jeziora wyłowiono ciało, ojciec rzucił pracę w urzędzie i został wróżem, a Pszczelarz wytresował swój rój. Misza w wolnych chwilach sprowadza t...
Czytałam tę książkę nieśpiesznie, leniwie wręcz odurzona bzyczeniem cukrowskich pszczół, zapachem lasu i dymem z ogniska. W trakcie lektury myślałam sobie iż taką powieść mógłby napisać każdy z nas,...
A dzisiaj tą wieczorową porą mam dla Was obiecaną recenzję "Zimowli" Dominiki Słowik. W Cukrówce, miasteczku pozbawionym historii miejsce mają dziwne wydarzenia. Najpierw Trzy Cuda Cukrowskie, późnie...
@sarzynskikacper
Pozostałe recenzje @pod_lasem_czytane
Było ich dziewięcioro
Historia tragedii na Przełęczy Diatłowa nie jest mi tematem kompletnie obcym. Co jakiś czas wracam do niej myślami. "Przyciąga nas to, co dręczy nasze sumienie". Anna ...
"Lubiła kochankę męża. Nie miała jednak pojęcia, co stało się z jej ciałem." Tyle właśnie powinien wiedzieć o fabule czytelnik, który postanowił przeczytać "Krok...