Nie można jednoznacznie określić co kryje się pod pojęciem „dobra książka”. Czy jest to kwestia stylu, poruszanej tematyki, marketingu, wpływu na czytelnika czy płynących z niej wniosków. Wiem jedno. Dla mnie „dobra książka” to taka, która potrafi wzbudzić w czytelniku emocje. A Caroline Kepnes zdecydowanie to potrafi.
Ta historia mogła przydarzyć się każdej z nas. Na zakupach w centrum handlowym, w trakcie zajęciach na uczelni czy na osiedlowym podwórku. Guinevere Beck zawiniła w jednym – pojawiła się w złym miejscu o niewłaściwym czasie. Jedna wizyta w księgarni i przypadkowe spotkanie Joe Goldberga wystarczyło, aby na zawsze odmienić jej życie. Dwuminutowa rozmowa zrodziła niezdrową i niebezpieczną obsesję. Zamieniła każdy dzień w godziny obserwacji, śledzenia i prześladowania. Zabiła wszystko co nazywamy prywatnością.
Historia przedstawiona z punktu widzenia Joe to z pozoru historia zakochanego mężczyzny. Niestety, tylko z pozoru. Nie jest to, jak głosi tytuł na okładce „perwersyjnie, romantyczny, thriller”. Jest to opowieść socjopaty i rodzącej się obsesji, która z każdym krokiem robi się coraz niebezpieczniejsza. Sam Joe nie widzi w swoim zachowaniu niczego nienormalnego czy nienaturalnego. Ot, zwykły chłopak chcę poznać dziewczynę, która wpadła mu w oku. Czy coś złego jest w tym, że obserwuję ją w najbardziej intymnych chwilach życia, włamuję się do komputera, czyta prywatne wiadomości czy kradnie telefon, aby móc lepiej ją kontrolować?
Styl autorki jest niezwykle prosty, momentami chaotyczny, ale dzięki temu lepiej możemy zrozumieć, w jaki sposób funkcjonuje umysł psychopaty. Dzięki zastosowaniu dwuosobowej narracji czytelnik ma wrażenie, że Joe nie śledzi jakieś przypadkowej dziewczyny, tylko jego. „Nie przyszłaś tu po książki, Beck. Nie musiałaś wypowiadać mojego imienia. Nie musiałaś się uśmiechać ani mnie słuchać. Ale to zrobiłaś (…) To było coś prawdziwego.” Odbiór książki jest zupełnie inny, kiedy możemy wczuć się w rolę bohatera, w tym przypadku niczego nieświadomej i prześladowanej Beck.
„Budzę się dla ciebie. Codziennie uczę się ciebie (…) Dajesz mi cel. Uwielbiam cię obserwować.”
Kreacja bohaterów wywołuje sprzeczne uczucia. Z jednej strony jestem całkowicie świadoma, że Joe Goldberg to owładnięty obsesją mężczyzna, któremu jest daleko do, chociażby, częściowego zdrowia psychicznego, ale wywołuje również pozytywne uczucia. Momentami naprawdę go lubiłam i chciałam żeby udało mu się spotkać i bliżej poznać Beck. Wzbudzał moją sympatię. Potrafił tak świetnie manipulować uczuciami innych, że (mimo, że wiedziałam z jakim człowiekiem mam do czynienia) ulegałam jego urokowi. Nie dajcie się jednak oszukać. Beck nie jest taka święta jak się wydaję. Kiedy czegoś pragnie również potrafi oszukiwać, kłamać i manipulować. Jednak to Joe jest tutaj czarnym charakterem, która wzbudza przerażenie i grozę w czytelniku swoją pomysłowością, inteligencją i sprytem.
„Ty” nie jest łatwą powieścią. Nie ma tutaj zawrotnej akcji ani pędzącej łeb na szyję fabuły. Jednak pomimo tego, książkę czyta się bardzo szybko i potrafi wciągnąć czytelnika. Czasami jednak trzeba odłożyć ją na bok, zdystansować się i powiedzieć sobie „to tylko książka”. Niestety tak nie jest. Jest to powieść, która powala na kolana realizmem, ponieważ wiemy, że tacy ludzie naprawdę istnieją. Żyją wokół nas. Może spotkamy ich codziennie i nie zdajemy sobie sprawy z ich obecności? Jest to jedna z tych pozycji, które warto przeczytać żeby uświadomić sobie własne zachowania, błędy jakie popełniamy, informacje jakie bezmyślnie umieszczamy w portalach społecznościowych i o wpływie, jakie mają na nas media. Jedno jest pewne: obok takiej książki jak ta, nie da się przejść obojętnie.~ hybrisa