a jesień nie ma nic lepszego niż… porządna opowieść o duchach. Taka, która nie tylko pobudzi wyobraźnie czytelnika, ale wprowadzi go w stan niepokoju, delikatnego lęku, tak, aby każdy jeden cień w pokoju ożył.
"W takie dni, jak ten, żałuję, że powstałam z martwych"
Libby ma za sobą kilka bardzo trudnych miesięcy, które wywróciły jej życie do góry nogami. Diagnoza choroby afektywnej dwubiegunowej, wyniszczająca depresja, niemal doprowadziły do tragedii.
Przeprowadzka miała być dla niej, i jej rodziny, nowym początkiem. Jednak porzucony przed kilkudziesięciu laty rodzinny dom nie okazuję się miejscem przytulnym, rodzinnym, do którego chciałoby się wracać… Pełzające po podłogach robaki, gnieźdzące się pod poduszkami i za firankami, karykaturalne witraże spoglądające groźnie na mieszkańców, dziwne szmery na strychu. Każdy kolejny dzień przynosi więcej pytań niż odpowiedzi, a gdy Libby zagłębia się w historie domu, odkrywa mroczne tajemnice i długie listy zaginionych mieszkańców.
Coś skrywa się w domu. Coś co chce zostać uwolnione.
Historia od samego początku owiana jest atmosfera tajemnicy, mroku, niepokoju. Powrót do porzuconego przed laty domu, w którym wydarzyła się przerażająca tragedia, zmaganie się z demonami: zarówno tymi z przeszłości, jak i wewnętrznych oraz tymi… zamieszkujących posiadłość. Niejednokrotnie mi samej udzielały się emocje bohaterki, dzięki czemu jeszcze mocniej angażowałam się w fabułę.
Z dużą starannością oraz troskliwością zostały przedstawione tematy chorób psychicznych, prób samobójstwa, stanu psychiki, nie tylko osoby chorej, ale również osób jej najbliższych i tego z czym oni się borykają. Jak ciężki jest powrót do normalności, gdy cienie przeszłości i dawne niepokoje, cały czas dają o sobie znać. Autorka przelała na postać Libby swoje własne doświadczenia, traumy, co dla czytelnika samo w sobie jest bardzo pouczającym doznaniem, pokazujące inne perpsektywy i historie, a jednocześnie wzbogaciło fabułę i nadało mu większą głębię.
Również bohaterowie powieści mają w sobie pełną głębię, są wielowarstwowi, a progres jaki przechodzą, jak walczą ze swoimi własnymi potworami, jest niesamowity. To nie tylko powieść o duchach i nawiedzonym domu, ale też o przybieraniu różnych mask, odkrywaniu ról narzuconych nam przez innych, a przede wszystkim walce o siebie i o swoich najbliższych. Przepiękne przedstawione zostały relacje rodzinne. Wciągnęłam się niemal od pierwszych stron i dynamika akcji była dobrze utrzymana, jednak osobiście nie podobały mi się, gdy fabuła zmierzyła bardziej w stronę fantastyki, niż horroru, na co liczyłam. Samo zakończenie było dość niechlujne, pośpieszne, nie domknęło wszystkich wątków, przez co zabrakło mi kropki nad i.
Momentami groteskowa, momentami straszna, szczególnie powinna przypaść do gustu osobom, które lubią się bać (chyba, że unikają temat owadów i wszelkiego robactwa, wtedy może już niekoniecznie). Ostatecznie, to naprawdę porządna młodzieżówka z pogranicza fantastyki grozy.