Ostatnio tak wyszło, że wzięłam się za porządki i odnalazłam coś co w zasadzie chyba nie jest legalne, bo powoduje głębokie stany odlotu. Nie dawkowałam sobie tego na małe porcje, tylko od razu wzięłam całość i chociaż nie było tego zbyt dużo tak poczułam, że chyba ogarnął mnie poza odlotem jakiś... obłęd. Nie powiem, że przedawkowałam… oderwałam się od rzeczywistości, poczułam świetny klimat i ochotę na więcej tego odrealnienia. To wszystko dał mi: „Tańczący Gronostaj” Nie sądzę, żeby Wasi dilerzy mieli gdzieś na zbyciu ten narkotyk… raczej należy go szukać w bibliotekach, a i to obawiam się, że być może został już wycofany na rzecz teraźniejszych bestsellerów i książek współczesnych autorów. Ta książka jest tak stara jak ja, tylko nieporównywalnie ode mnie wspanialsza. Znalazłam ją, podczas spontanicznego sprzątania jak wspomniałam na początku i pewnie bym ją olała, jak robiłam to przez wiele lat, gdyby nie jakiś dziwny traf, że otworzyła mi się na pewnym obrazku, który mnie od środka rozwalił i przemówił swoim świetnym, mrocznym, ciężkim, specyficznym rodzajem ekspresji. Takim właśnie, który wywołuje we mnie motyle w brzuchu, bo uwielbiam zagłębianie się w takie oto klimaty…
„Tańczący Gronostaj” zawiera trzy rozdziały: Słoneczny Zbieg, Sowie jasełka i finalnie tak samo jak tytuł książki, po prostu: Tańczący Gronostaj. Te trzy rozdziały są podzielone na kilka opowiadań o równie tajemniczych tytułach, ale bardzo rozbudzających czytelniczą ciekawość; choćby: Moroszka, Jaskółczycha, Bengoro czy Barania Mogiła… trzeba mieć bogatą wyobraźnię, żeby takie tytuły wymyślić, nieprawdaż?
Dalej jest jeszcze lepiej, bo każde opowiadanie w zasadzie ma baśniowy charakter z nutą surrealizmu, balansujący na granicy niedorzeczności, obłędu właśnie i fascynacji pomieszanej ze strachem… No, a przy tym niesamowicie przepiękny, poetycki styl, nie taki ckliwy- a mocno drapieżny, oddający tę sugestywną wizję mrocznych odniesień Autora do świata roślin i zwierząt, a w tym wszystkim człowiek. Niepozorny chłopiec- Orzeszek. Prawdziwy majstersztyk. Oczarowało mnie to wszystko. Ostatnio w podobny stan takiego zachwytu wprowadził mnie poprzez swoje „Opowiadania” Zdzisław Beksiński. Wiadomo, jak bardzo był specyficznym artystą nie tylko odzwierciedlającym swoje wizje na obrazach, ale i w słowie. Miałam podobne odczucia, gdy to sobie teraz porównuje z tym co teraz pochłonęłam. W zasadzie to uważam, że z tych treści „Tańczącego Gronostaja” można by stworzyć kilka równie obłędnych obrazów, gdyby trafić na kogoś z talentem… W każdym razie jest mi wstyd, że wcześniej nie sięgnęłam po twórczość Marka Obarskiego, chociaż to wybitne dzieło leżało u mnie na półce wiele, wiele lat. Nie wspominając już jaki wstyd, że w ogóle nie miałam pojęciu o istnieniu takiego autora… Cieszę się, że odgrzebałam taką perełkę i teraz awansuje na wyższą półkę. Bo na to zasługuje z pewnością. Lepiej późno niż wcale.
"Aniele błękitny, odległy jak widnokrąg, powikłany w moich źrenicach- oddal ode mnie, zabierz ze snów ciemną, straszną jak paszczęka wilka mogilną zgniliznę..."
Niniejszy tom opowiadań jest sugestywną, plastyczną wizją odniesień Autora do świata roślin i zwierząt. Kontakt z szeroko pojętą przyrodą jest tutaj bardzo intymny i głęboko odczuwany przez podmiot l...
Jak kiedyś trafię na wielkiego gniota, to napiszę: W końcu coś przebiło moją beznadziejność ;) W ogóle to obrazki tu zostały wklejone, ale nie widać. A szkoda, bo zacne.
Eee nooo... Ja Ci się nie dziwię, że zaintrygowały Cię te rysunki. Mnie zainteresował drugi. A jako ktoś, kto lubi takie mroczne, dziwne rysunki (inaczej czy bym uwielbiała sztukę Beksińskiego), tak zaczęłam rozkminiać czy można gdzieś ją znaleźć. Bo ja już ją chcę na swojej półce 😲🤗😄
Oj, zaintrygowałaś niesamowicie... I to nie tylko tekstem, ale też rysunkami. Porównania do Beksińskiego sprawiły, że będzie szukane w trybie pilnym. Dzięki!
Cieszę się. Podziękujesz dopiero wtedy, gdy dopadniesz "Tańczącego gronostaja" i chociaż w połowie zachwyci Cię tak jak mnie :D ... bo właściwie to czuję poważną odpowiedzialność za to jak ją oceniłam i opisałam ;) No, ale jeśli takie fantasmagoryczne klimaty są Ci bliskie i lubisz poznawać niejasne stany umysłu Autora, często nawet ich nie rozumiejąc, a jednak czując jakąś ekstazę to nie zaszkodzi się zaznajomić :) A co do ilustracji to jedynie uprzedzę od razu, żeby nie było zawodu, że książka jest w nie wyjątkowo ubogo zaopatrzona i nie licząc tych co pokazałam, to są jeszcze dwie... Dla mnie jednak nie ilość, a jakość tu miała wielkie znaczenie. Tak tylko wspomniałam, jak coś ;)
Niniejszy tom opowiadań jest sugestywną, plastyczną wizją odniesień Autora do świata roślin i zwierząt. Kontakt z szeroko pojętą przyrodą jest tutaj bardzo intymny i głęboko odczuwany przez podmiot l...
Bardzo przygnębiający i mega ciężki do strawienia tom opowiadań chyba z gatunku grozy, w mocnym klimacie fantasmagorycznym. Z mocno zatartą granicą pomiędzy jawą, snem, marzeniami, przywidzeniami. Op...
@Madison
Pozostałe recenzje @spirit
Małoletni bez opieki. Niespełnione pragnienia.
"Dla wszystkich, którzy cierpią. Wiecie, że to o was mowa" Przyjacielu... Nie będzie to żadnym nadużyciem, że się do Ciebie tak zwrócę, chociaż przecież to słowo znaczy...
W idealnym czasie trafiła mi się ta książka. Jesień sama w sobie kojarzy się z przemijaniem, a koniec października i cały listopad nagminnie przypominają nam o tym, że ż...