Recenzja patronacka
Do Olka Zielonki napisałam w sprawie jego nadchodzącego wielkimi krokami debiutu na dobre pół roku przed premierą książki. Wtedy już od jakiegoś czasu śledziłam jego niezwykle ciekawie prowadzony profil na Instagramie i uznałam, że ta powieść, to może być naprawdę COŚ. Gdy Autor przesłał mi mailowo pokaźną "próbkę" swojego dzieła, od razu poczułam, że to stanowczo będzie lektura dla mnie! Akcja, która ruszyła z kopyta już od pierwszych akapitów, wyraziści bohaterowie i silna, główna postać kobieca. Bez cienia wątpliwości wiedziałam, że objęcie tej książki patronatem to niezwykle cenny przywilej.
Autor udostępnił formalnym, jak i zakulisowym patronkom, klimatyczne zdjęcia oddające nastrój “Największego błędu”, wykonane przez Alicję Dębek. Możecie je oglądać w różnych postach promujących powieść, a ja dzięki nim podczas czytania śmiało wyobrażałam sobie Aidę, główną bohaterkę w różnych sytuacjach. Ten obraz młodej kobiety z fioletowymi włosami na trwałe wyrył się w mojej wyobraźni i nieodłącznie będzie mi się kojarzyć z tą powieścią i jej mglistą, jesienną aurą.
Właśnie od takiego szarego, zasnutego lepką mgłą dnia rozpoczyna się akcja. Pewnego październikowego popołudnia nieśmiała Laura zgadza się umówić na randkę z pewnym chłopakiem. Wracając późnym wieczorem do domu przez park, czuje nagle na karku tajemniczy powiew nieokreślonego niepokoju i zrywa się do biegu, potykając o korzenie i kalecząc o gałęzie drzew. Kiedy następnego dnia okazuje się, że jej przyjaciółka tej samej nocy zaginęła, młoda dziewczyna postanawia wziąć sprawy w swoje ręce.
W tym samym czasie zadziorna detektywka, Aida Lisicka, otrzymuje intratne zlecenie odnalezienia córki sławnej aktorki i bogatego biznesmena. Jak dowiadujemy się z dalszej lektury, wiele się działo tej niefortunnej nocy we Wrocławiu. Doszło tam też do zamordowania popularnego dziennikarza. Do tego śledztwa zostaje przydzielony policjant z Warszawy. Jak te sprawy (i osoby) się ze sobą łączą? Czy w ogóle można podejrzewać, że te wszystkie zdarzenia mają ze sobą coś wspólnego? Zapewniam Was, że Autor doskonale przemyślał fabułę i utrzymuje Czytelnika w nieustannej niepewności oraz chęci rozwiązania tych zagadek. Dzieje się tak szczególnie gdy zostawia swoich Czytelników z wielkimi znakami zapytania po zakończeniu wielu z rozdziałów, kończąc je jakimś sensacyjnym akcentem, którego rozwinięcie zostaje przed nami tajemnicą, aż do kolejnego rozdziału dotyczącego danego bohatera. Ale żeby nie było tak łatwo, to segmenty o różnych postaciach przeplatają się ze sobą, a Odbiorca czym prędzej chce dotrzeć do kolejnych stron. Kilka razy ocknęłam się po wrażeniu, że rzeczywistość dookoła mnie rozmazywała się niczym wspomniana wcześniej mgła, a ja pędziłam śladem bohaterów wrocławskimi ulicami.
Poza zachwytem nad całokształtem, muszę wspomnieć o sprawie, która w książce wywarła na mnie spore wrażenie. Otóż bardzo podoba mi się bijąca z kart tej historii niezwykła empatia Autora do spraw kobiet i mniej uprzywilejowanego usytuowania nas w hierarchii świata, z racji dysponowania mniejszą siłą fizyczną od mężczyzn. Olek swoją powieścią uświadamia jak wiele z nas musi nadrabiać brak możliwości obrony przed bezpośrednim atakiem za pomocą sprytu, ucieczki, a czasami odstraszającą maską siły. Pokazuje Aidę niczym superbohaterkę broniącą praw słabszej z płci. Niekoniecznie robi to ona zgodnie z regułami ustanowionego prawa :) Aida jest bardzo wyrazistą postacią. Uwielbiam jej niewyparzony język, cięte riposty i pozorną arogancję. Jedna z moich ulubionych akcji to ta, kiedy detektywka staje przed dziennikarzami w trakcie konferencji prasowej, mając zbudować pozytywny wizerunek. Nie powiem nic więcej, ale uśmiałam się przy tym fragmencie do łez, jednocześnie niezwykle dumna z tej bohaterki. Teraz pozostaję z nadzieją, że niebawem pojawi się drugi tom, który z pewnością będę chciała przeczytać.