Nadieżda (Nadia) Łaptiewa od małego żyła ukryta w klasztorze, który miał ją chronić przed nieprzyjaciółmi. Posiada rzadki dar słyszenia szeptów bogów i używania ich mocy. Jej lud wierzy, że będzie w stanie przywrócić bogów do świetności i ocalić swój kraj. Jednak na ziemi istnieją wrogowie, którzy będą w stanie posunąć się do najokrutniejszych czynów, aby uciszyć religię i bogów raz na zawsze. Pewnej nocy klasztor zostaje brutalnie zaatakowany, a ona i jej przyjaciółka ledwie uchodzą z życiem. Dowódca Tranawii-arcyksiążę Serafin zauważa, że dziewczyna uciekła i wyrusza za nią w pogoń. Nadia, aby uchronić swój kraj i pokonać wroga zmuszona jest zawrzeć sojusz z potężnym wrogiem, który skrywa wiele tajemnic.
„Mourn the loss later, survive now”.
Będę z wami w zupełności szczera, „Niegodziwi Święci” to książka niezwykle bliska mojemu sercu i wprawiająca mnie w totalnie osłupienie. Styl pisarski, kreacja bohaterów, fascynujący i dający się ponieść świat, mrożąca krew w żyłach moc, religia i jej podstawy! Mroczny, magiczny i niebezpieczny klimat historii porywa nas w swoje szopy. Na brak akcji nie sposób narzekać, ciągle się coś dzieje, chociaż czasami zwalniamy, ale nie jest, to nic złego, gdyż na spokojnie możemy przyswoić sobie świat i otaczającą nas religię. Historia cały czas trzyma w napięciu, co chwilę dowiadujemy się małych szczegółów, które powoli ze sobą splatamy w jedną składną całość.
„She would bring this country to its knees”.
Dwa państwa walczące ze sobą od stuleci i żadne z nich nie pochyli głowy pierwsze. Tranawia-królestwo splamione przez magię krwi, okrutne wojsko i przerażające potwory zdolne do najgorszych krzywd. Kalazin-zimowy, dzielnie walczący i niepoddający się kraj, starający się przywrócić wiarę w dawnych bogów i szczerze pokładający nadzieję w młodziutkiej Nadii. Świat Emily A. Duncan z pewnością jest wielkim atutem książki.
„The girl, the monster, and the prince…”.
Bohaterowie powieści są bliscy mojemu sercu. Rzadko utożsamiam się z postaciami, ale tutaj w każdym z nich odszukam cząstki samej siebie. Nadia pomimo tego, że ma pod górkę i jej droga nie jest usłana różami, w zaparte pnie się na wyżyny. Serafin, który początkowo wydaje się krwiożercy i potężny, zmienia nasze nastawienia względem siebie z każdym etapem książki. Zmaga się z trudnościami i ciężkimi wyborami, które mogą nieodwracalnie zmienić jego światopogląd. Malachiasz-potwór, w którym doszukać możemy się Darkling i Kylo Rena (zresztą autorka przyznała się, że inspirowała się tą drugą postacią). Przyciąga nas i hipnotyzuje, wzbudza pożądanie i pali.
„Blood and blood and bone. Magic and monsters and tragic power”.
Czy podobała mi się książka i jestem z niej zadowolona? Pewnie, że tak! Jako fanka Grishaverse dostrzegłam tutaj parę powiązań, przez co jeszcze bardziej debiut autorki mi się spodobał, ale klimat „Niegodziwych Świętych” jest mroczniejszy i bardziej gwałtowny. Magia, religia, wojna, love-hate relationship, potwory, to moje klimaty! Czuje się jakby ta książka, była stworzona z myślą o mnie! Jeśli jeszcze nie czytaliście albo wahacie się nad kupnem, to nie czekajcie dłużej, ale lećcie do księgarni i kupujcie!