Gdyby ktoś zapytał mnie „o czym jest „Niedoręczony list”? z pewnością napotkałabym na małe problemy z udzieleniem spójnej i logicznej odpowiedzi. Powieść Sarah Blake przecież wcale nie opowiada o nie doręczonym liście, który jest jedynie drobnym elementem fabuły, i którego obecność stanowi zaledwie pretekst do ukazania na stronach książki całkiem innej historii. Tytuł powieści, który w dosłownym tłumaczeniu brzmiałby „Naczelniczka poczty”, opowiada o wojnie, samotności, śmierci, małych i wielkich dramatach ludzi mieszkających w małym miasteczku Franklin, którzy dzięki korespondentom wojennym śledzą poczynania Niemców w Europie. List to jedynie drobny rekwizyt, za pomocą którego autorka łączy trzy niezwiązane ze sobą wątki, to przedmiot dzięki któremu dochodzi do spotkania trzech obcych sobie kobiet.
Powieść Sarah Blake jest zlepkiem trzech różnych historii, które nie tyle się przenikają co zaledwie wzajemnie muskają i to w nieco wymuszony sposób, gdyby autorka nie zdecydowała się na przeplatanie owych opowieści, a postanowiła podać je czytelnikowi w trzech uporządkowanych i oddzielnych częściach, dostalibyśmy w ręce zestaw trzech opowiadań – jednego dłuższego i dwóch krótszych.
„Niedoręczony list” to w znacznej części historia amerykańskiej korespondentki wojennej Frankie Bard, która relacjonuje wydarzenia mające miejsce w bombardowanym Londynie. W o wiele mniejszym stopniu opowieść koncentruje się na losach Emmy, żony lekarza, który wyjechał na front. Również wątek naczelniczki poczty Iris i jej romansu z miejscowym mechanikiem Harrym jest niewielkich rozmiarów. Postać Iris mogłaby uchodzić właściwie za bohaterkę epizodyczną.
W trakcie lektury „Niedoręczonego listu” zastanawiałam się „o czym właściwie chciała napisać Sarah Blake?”. Stworzona przez nią historia wywołała we mnie wrażenie jakbym miała przed oczami układankę złożoną z nie do końca pasujących do siebie fragmentów. Myślę, ze gdyby nie posłowie „Historia ukryta w historii”, w którym Sarah Blake wyjaśnia jak doszło do napisania „Niedoręczonego listu” oraz, w którym pisze, że jej opowieść w pewnym momencie zaczęła żyć własnym życiem, to utwór pozostałby dla mnie przykładem nie do końca przemyślanej powieści zlepionej z różnych pomysłów, których połączenie nie do końca wyszło najlepiej.
Jeżeli skusicie się na przeczytanie „Niedoręczonego listu” oczekując dynamicznej historii przepełnionej spektakularnymi dramatami zapowiadanymi przez wydawcę w opisie książki, srogo się rozczarujecie. Powieść Sarah Blake to monotonny utwór, którego siła tkwi w refleksyjnej fabule i niedopowiedzeniach, które zmuszają czytelnika do rozmyślań nad tym, jak wojna wpływa na ludzi, których bezpośrednio nie dotyczy, i jak wojenne wspomnienie niszczą spokój tych, którzy w jakiś sposób brali udział w brutalnych wydarzeniach.
Książkę pani Blake czytałam bez zbytniego zainteresowania, jednak z uwagą wynikającą z podejmowanego przez pisarkę tematu. Opowieść przedstawiona przez Sarah Blake nie porwała mnie. „Niedoręczony list” jest dla mnie niestety jedną z tych historii, która po kilku dniach nie pozostawi po sobie żadnego śladu, z wyjątkiem świadomości, że książkę przeczytałam. Od dnia, w którym przewróciłam ostatnią stronę „Niedoręczonego listu” minęły trzy dni, w mojej pamięci świeży pozostał jedynie wątek Frankie Bard, reszta fabuły stanowi mgliste, niewyraźne wspomnienie.