"Królowa nocy" Izabelii Zawis, a dokładniej drugi tom od wydawnictwa Novae Res, czyli mój wielki błąd.
Pierwszy raz chyba odkąd zajmuję recenzjami podjęłam się zrecenzowania kolejnego tomu w serii, nie znając poprzednich. Postanowiłam, że po prostu przeczytałam obie książki ciągiem. Pierwszy i ostatni raz. Ja osobiście raczej nie mam problemu z książkami tego wydawnictwa, nie mam tak że są dla mnie tylko złe książki lub tylko dobre książki. Przeważnie nie widzę przeciwwskazań, aby sięgnąć po książki wydawnictwa Novae Res, dlatego też zabranie się za dwa tomy, wydawało się łatwe.
Pierwszy tom "Królowej nocy" opowiada o Oliwii, która kończąc studia farmacji musi znaleźć szybko jakąkolwiek pracę, aby móc się utrzymać i znajduje taką jako kelnerka. Okazuje się, że nie wszystko będzie takie piękne, zwłaszcza, gdy ma się romans z szefem. Tom kończy się bolesnym rozstaniem. Niezbyt fascynujący erotyk, ze smutnym zakończeniem. Drugi tom dzieje się dwa lata po wydarzeniach z pierwszego. Chociaż Oliwię i Leona teoretycznie już nic nie łączy, dziewczyna nadal utrzymuje kontakt z jego rodzicami i obiecuje zaopiekować się ich domem, gdy wyjadą. Nic nieświadomy Leon obiera sobie ten sam cel i zastaje go niemiła niespodzianka. Oliwia zamiast wyjechać, ma zamiar zostać i trzymać dystans, gdy mężczyzna ma tym razem jeden cel – ponownie rozkochać ją w sobie i odzyskać jej zaufanie.
Już przy pierwszym tomie pojawił się problem i właściwie ciągnął się on do końca drugiego. Fabularnie nawet mi się to podobało, czytałam gorsze erotyki. Jednak pióro autorki w moich oczach pozostawia wiele do życzenia. Nie jest to pierwsza książka pani Zawis, więc myślę, że już co nieco powinna mieć wypracowane. Tymczasem odnosiłam wrażenie, jakbym czytała opowiadanie z Wattpadda napisane przez nastolatkę. Wiem, że każdy może mieć swój styl, a na wattpaddzie mogą być perełki, ale dla mnie w tej książce wygląda to po prostu źle. Nie lubię wyszukanych opisów, które nic nie wnoszą do fabuły, lecz tu odnosiłam wrażenie, że jest przesadzone w odwrotną stronę. Opisy pisane niczym "chłop krowie na rowie", ale bez emocji. Ja chciałabym czuć to, co czytam, nie dostawać instrukcji pisanej po przecinku. Oczywiście to moja subiektywna opinia i komuś takimstyl może przypaść do gustu.
Tak jak pierwszy tom był fabularnie dla mnie nawet okej, tak po przeczytaniu mniej więcej jednej trzeciej drugiego musiałam brać już głębokie wdechy. No nie podobało mi się. Nie przekonywało mnie to do siebie, tak jakbym chciała. Już miałam ochotę rzucić tą książką, gdy praktycznie nasi bohaterowie spotykają się po dwóch latach, po ciężkim rozstaniu Leon i na dzień dobry już praktycznie zaraz wylądują w łóżku. To była dla mnie taką nielogiczne, nierealna i sprzeczna z wartościami, które nam się pokazuje scena.No ja wiem, że to jest erotyk, ale dla mnie to jest grafomańskie. Znamwiele książek erotycznych, Dark Erotic, Dark Romance, które mimo swojej głupoty, toksycznych związków potrafią fabularnie wyjść z tego wszystkiego tak dobrze, że ja później biorę inne książki tych autorek w ciemno. Tu czegoś takiego nie ma. Nie rozumiem tutaj zabiegów, które pokazuje nam autorka.
Jeżeli ktoś czyta erotyki tylko dla scen erotycznych, to się tu odnajdzie, ale ja niestety nie potrafię.
Recenzja we współpracy z sztukater.pl