Książki Lisy Jewell wzbudzają we mnie różne wrażenie. Niektóre oceniam bardzo wysoko, inne stosunkowo nisko. "Nic tu nie jest prawdą" plasuje się gdzieś pośrodku.
Dwie kobiety, Josie Fair i Alix Summer, świętowały czterdzieste piąte urodziny w tym samym czasie, w tym samym londyńskim pubie. Josie zaczepia Alix słowami: "Hej, urodzinowa bliźniaczko!". Te słowa stają się później tytułem podcastu, na podstawie którego powstaje serial Netflix. Alix nagrywa podcasty. Nie osiąga z nich wielkich korzyści majątkowych, ale jej mąż Nathan zarabia na tyle dużo, by rodzinę z dwójką dzieci można było uznać za zamożną. Alix właśnie ukończyła projekt o kobietach, które odmieniły swoje życie i zastanawia się nad nowym pomysłem. Ten podsuwa jej Josie. Kobiety urodziły się tego samego dnia, w tym samym szpitalu, a dzieci Alix uczęszczają do tej samej szkoły, do której kiedyś chodziły Roxy i Erin, córki Josie. Urodzinowa bliźniaczka proponuje Alix, by zrobiła podcast o jej dopiero nadchodzącej metamorfozie. Ukończenie 45 lat miało wywołać w niej chęć zmiany, chce przejąć kontrolę nad narracją własnego życia. Już na pierwszym nagraniu wychodzą na jaw niepokojące fakty z przeszłości kobiety. Zaledwie szesnastoletnia Josie związała się z czterdziestodwuletnim Walterem.
Na duże uznanie zasługuje kreacja bohaterów. Od początku wyczuwalna jest w postaci Josie aura tajemniczości. Absolutnie zrozumiałym było dla mnie, że Alix była nią zaintrygowana. Odkrywając nowe wydarzenia z przeszłości Josie rodziło w niej wewnętrzną chęć uświadomienia kobiecie w jak toksycznych relacjach żyje. Jednak, jak mówi sam tytuł, nic tu nie jest prawdą. Rozwijając to stwierdzenie, można uznać, że Josie widzi prawdę inaczej, prowadzi selekcję, co ujawnić, a co skrywać, jak ukazać wydarzenia, by wyglądały na coś zupełnie innego.
Bardzo przypadła mi do gustu budowa powieści. Ukazuje ona chronologicznie ułożone wydarzenia z teraźniejszości, a poprzecinana jest urywkami z podcastu osadzonego w serialu dokumentalnym Netflix, który powstał kilka miesięcy po bieżących wydarzeniach. Wstawki te są nagraniami rozmów z Josie oraz wywiadów z osobami, które uczestniczyły w życiu kobiety. Wszystkie opowiadają o przeszłości. Jaśniej rzecz ujmując, urywki serialu dzieją się w przyszłości, lecz opowiadają o przeszłości. Taka forma prowadzenia fabuły spowodowała, że książka przykładnie odcięła mnie od obowiązków życia codziennego. Kolejne tajemnice są odkrywane sukcesywnie, co również buduje napięcie tego thrillera psychologicznego.
Tyle z pozytywów. Jak już wspomniałam, powieści nie oceniam bardzo wysoko, a stało się to za sprawą końcowych kilkudziesięciu stron. Po bardzo dobrym, trzymającym w napięciu początku oraz rozwinięciu historii autorka przynosiła jak na tacy kolejne rozwiązania łamigłówki, nie pozostawiając nic dla wyobraźni czytelnika. W ostatnim rozdziale, który dzieje się szesnaście miesięcy później, pisarka serwuje plot twist, który zmienia optykę na historię, ale znowu robi to, wykładając kawę na ławę.
To, co w moim odczuciu działa na plus to ciekawa forma łącząca w sobie bieżące wydarzenia z wydarzeniami z przyszłości, które opowiadają o przeszłości. Minusem są zbyt wymowne sugestie.