Co jakiś czas w mediach przewijają się informacje na temat przestępstw wobec dzieci, także tych małych, zupełnie bezbronnych. Mimo, że stoimy z boku i tragedia nie dotknęła nas bezpośrednio, to zawsze w takich sytuacjach reakcja jest natychmiastowa - pragniemy, aby przestępca jak najszybciej został schwytany i poniósł zasłużoną karę. Czy zastanawialiście się kiedyś, co musi czuć matka, której siedmioletnia córeczka zostaje porwana spod szkoły, zamordowana i zgwałcona przez zwyrodnialca - psychopatę?...
W powieści "Życzę mu śmierci" wydanej nakładem Wydawnictwa Kobiecego Matt Witten podjął właśnie taki trudny, druzgocący temat i pisząc tę opowieść w pewnym stopniu opierał się na wydarzeniach, które miały to nieszczęście wydarzyć się naprawdę w różnych miejscach w Stanach Zjednoczonych. A zatem książka wzorowana jest na historiach z życia wziętych zredagowanych odpowiednio na potrzeby powieści. Dzięki temu staje się dla czytelnika dużo bardziej wiarygodna, a jej wymowa jest tym bardziej przerażająca.
Susan Lentigo w tragicznych okolicznościach traci swoją ukochaną córeczkę Amy. Przestępca nazywany potworem z racji zbrodni, jakiej dopuścił się wobec kilkuletniej dziewczynki, został skazany na karę śmierci. Pomimo, że wycofał swoje zeznania i nie przyznaje się do popełnionego czynu, od dwudziestu lat przebywa w więzieniu i właśnie wyznaczono termin jego egzekucji. Susan pragnie za wszelką cenę uczestniczyć w tym wydarzeniu mając nadzieję, że otrzyma swego rodzaju zadośćuczynienie i w ten sposób uda jej się wreszcie pogodzić ze stratą, a Amy w końcu, po tylu latach, będzie mogła odpoczywać w pokoju. Aby przemierzyć dwa tysiące kilometrów z Lake Luzerne w stanie Nowy Jork do Hodge Hills w Dakocie Północnej potrzeba sporo pieniędzy, a Susan po śmierci Amy i rozstaniu z mężem Dannym Lentigo ledwo wiąże przysłowiowy "koniec z końcem". Z pomocą przyjaciół i okolicznych mieszkańców kobiecie udaje się zebrać potrzebne fundusze, aby móc wyruszyć w podróż swoim wysłużonym samochodem na północ w kierunku granicy z Kanadą. Droga do Hodge Hills obfituje w całe mnóstwo przeszkód oraz komplikacji. Ale najdziwniejsze jest przekonanie, że osądzony i skazany Curt Jansen może być niewinny...
"Życzę mu śmierci" to bardzo interesujący, dobrze napisany i ciekawie skonstruowany thriller psychologiczny, w którym na plan pierwszy wysuwa się determinacja i nieustępliwość matki, która jest gotowa na wszystko dla swojego dziecka, nawet po jego śmierci. Trudno sobie wyobrazić emocje, jakie ogarniają serce i umysł Susan, ale są one wręcz namacalne. Złość, bunt, żal, smutek i rozgoryczenie na szczęście nie są w stanie przyćmić jej dążenia do prawdy, która okazuje się zaskakująca, wręcz szokująca. A wszystko za sprawą kolorowego naszyjnika z koralików...
Temat podjęty przez autora może budzić kontrowersje, ale przez to nie pozostawia nas biernymi. Możemy powątpiewać w metody działania FBI, możemy się zastanawiać, jak to możliwe, że przestępca zmanipulował organy ścigania, nie musimy też lubić rozchwianej emocjonalnie Susan, choć to ona ostatecznie ma szansę doprowadzić nas do prawdy, ale na pewno będziemy usatysfakcjonowani zarówno fabułą, jak i sposobem prowadzenia zdarzeń.
Mnie osobiście historia ta zaskoczyła. Mocno podziałała na moją wyobraźnię. Było kilka takich momentów, że poczułam niesmak i obrzydzenie w stosunku do przestępcy, nie mogłam wprost uwierzyć w to, czego się dopuścił. Z drugiej strony lektura dostarczyła mi wielu niezapomnianych wrażeń. Na pewno precedensowa historia egzekucji z Dakoty Północnej na długo pozostanie w mojej pamięci jako bardzo wiarygodna, realistyczna i jedyna w swoim rodzaju.
Jeśli tylko gustujecie w kryminalnych historiach dotyczących porwanych dzieci, w których prawda nie jest oczywista, a determinacja rodziców żądnych zemsty i zadośćuczynienia wybija się na plan pierwszy, to koniecznie sięgnijcie po thriller "Życzę mu śmierci". To historia, która może Was zaskoczyć, a Matt Witten może trafić do grona Waszych ulubionych autorów.