Książka "Chłopiec w pasiastej piżamie” została przetłumaczona na czternaście języków, wydawały ją renomowane wydawnictwa i nie bez powodu zawsze osiągała status bestselleru. Dziś częściej kojarzona z filmem o tym samym tytule, ale może warto skupić się na jego pierwowzorze. Chociaż sam pomysł na opowieść o chłopcu w piżamie w paski może przywoływać nieco mylne obrazy w głowach tych, którzy jeszcze nie zetknęli się ani z książką ani z filmem, warto poznać tę historię. Przedstawia nam świat okrutny, a w nim także iskrę nadziei, wynikającą może ze zwykłej niewiedzy kilkulatka, jednak wciąż poruszającą.
Bruno ma dziewięć lat. Wraz ze swoją rodziną i służbą musieli przenieść się do nowego domu z Berlina, by jego ojciec mógł wykonywać swoje obowiązki jako komendant obozu koncentracyjnego. Chłopiec tak naprawdę nie wie, czym zajmuje się jego tata, ale podziwia jego mundur, odznaki i to, jak inni wykonują jego rozkazy. Mały odkrywca znudzony nowym miejscem i brakiem dawnych przyjaciół wyrusza na poszukiwanie odpowiedzi, kim są ludzie mieszkający za wysokim płotem, ubrani w piżamy w paski. Gdy tuż za tą tajemniczą granicą spotyka Szmula, żydowskiego chłopca w jego wieku, szybko się z nim zaprzyjaźnia. Niewinne spotkania i rozmowy, mają jednak tragiczne konsekwencje dla Bruno.
Po raz pierwszy tę historię poznałam poprzez film i żałuję, że najpierw nie była to książka. Obie historie jednak tak naprawdę niewiele od siebie się różnią - chociaż było kilka elementów, które w filmie zostały według mnie niepotrzebnie pominięte. Wiadomo jednak, że jeśli film ma być spłyceniem opowieści, trzeba pewne elementy wykluczyć, a jednak tam mi ich brakowało. Tutaj jednak, znając już losy chłopca, nie zaskoczyły mnie one tak bardzo, podczas gdy filmowe zakończenie wywołało wiele silnych emocji.
Książka pokazuje nam świat, który jest tak naprawdę tylko złudzeniem dla Bruno. Zupełnie inaczej wyobraża sobie swego ojca - bardziej jako bohatera, który wprowadza porządek do panującej rzeczywistości. Widzimy naiwność jego młodego umysłu i jak z łatwością wierzy we wszystko, czego uczy go ojciec. Komendant to człowiek bez skrupułów, który wprost mówi, że ludzie po drugiej stronie płotu są od nich gorsi. Próbuje wpoić swoim dzieciom zamiłowanie do historii i zrozumienie, że to, co robi, jest ważne dla państwa i słuszne. U Gretel, siostry Bruna, choć jest od niego jedynie o trzy lata starsza, nie odnajdziemy już ani śladu współczucia dla ludzi „po tamtej stronie”. Bezgranicznie wierzy w zasady, które wpajano jej od dzieciństwa i nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłoby być inaczej. Matka Bruna to tak naprawdę jedyna osoba, która nie potrafi pogodzić się z otaczającą ich rzeczywistością. Próbuje chronić swoje dzieci od wychowywania na jakie skazuje je ojciec, ale wszelkie jej próby uchronienia ich od tego są na nic, bo jej zdanie nigdy nie będzie ważniejsze od postanowień komendanta. Szmul to chłopiec nierozumiejący jeszcze co tak naprawdę dzieje się dookoła niego. Wierzy, że jego życie wreszcie się odmieni, że wróci do dom, że zrzuci piżamę w paski i nie będzie musiał już więcej być na rozkazy żołnierzy.
Książka pisana jest bardzo przyjemnym i prostym językiem. Przedstawiane wydarzenia sprawiają, że czyta się ją bardzo szybko, niemalże pochłaniając kolejne rozdziały. Akcja zarysowuje nam się powoli, jednak dokładnie określa najpierw ten złudny świat, który przedstawiany jest Bruno przez otaczających go ludzi. Opowieść jest interesująca już od pierwszych stron, a zakończenie niespodziewane i zaskakujące, bo łączy ze sobą zarówno okrucieństwo ludzi, jak i piękno przyjaźni. Jest tu wszystko, czego można by oczekiwać od takiej historii.
Historia Bruna i jego przyjaciela, Szmula, jest poruszająca i przerażająca zarazem. Widzimy tu, jak dziecko, które wychowywane miało być w nienawiści do Żydów, zbliża się do jednego z nich, przełamując wszelkie bariery, które stawiał między nimi jego ojciec. Jasno tutaj pokazane jest, że Bruno do końca nie zdaje sobie sprawy z tego, czym jest obóz koncentracyjny i wciąż chce znaleźć się po drugiej stronie, aby móc więcej czasu spędzić z przyjacielem. Wciąż mówi, że jego życie nie jest idealne, bo ma za mały dom, okropną siostrę i tęskni za dawnymi kolegami. Nie rozumie narzekań Szmula, gdy ten mówi, że w obozie nie jest wcale tak idealnie.
Świat widziany oczami dziecka przeraża jeszcze bardziej, gdy wiemy już jak naprawdę wyglądał ten świat i do jakich okrucieństw dochodziło w obozach. Tu nic nie jest nazwane po imieniu, bo przecież byli to tylko ludzie w piżamach w paski, tyle dzieci w jednym miejscu, które mogły spędzić czas na zabawie; świat, którego mogłoby pragnąć każde osamotnione dziecko. Nas podobne obrazy przerażają, Bruna jedynie ciekawiły.
Naiwne dziecięce spojrzenie na prawdziwe i okrutne wydarzenia, które polecam nie tylko tym, fascynującym się tematyką obozów koncentracyjnych, ale wszystkim, którzy z chęcią przeczytają niesamowitą historię o dwójce chłopców, których przyjaźń przetrwała do samego końca, mimo wszystkiemu, co ich dzieliło.
kilkastrondziennie.blogspot.com