"Żądzy mordu" autorstwa Tomasza Tomaszewskiego jest to thriller pełen napięcia oraz brutalności. Niestety jest to również historia, do której mam dość mieszane uczucia. W swojej najnowszej książce Tomaszewski przygotował dla nas motyw seryjnego mordercy, który jest bardzo popularny w literaturze, przez co z każdą kolejną stroną czułam wręcz, że mój zapał co do tej historii ulega ostudzeniu.
Nikodem Wiśniewski – właściciel doskonale prosperującej firmy z branży deweloperskiej – ma pieniądze, znajomości i swobodę, dzięki którym może w dowolnej chwili oddawać się swoim pragnieniom… A te bywają wyjątkowo mroczne.
Z powodzeniem udaje mu się zaspokajać swoje żądze, dopóki na jednym z nowo budowanych osiedli nie zostają znalezione brutalnie okaleczone zwłoki. Właśnie wtedy jego życie się komplikuje. Pojawiają się pytania, na które nie sposób znaleźć odpowiedzi.
Niedługo po tym zdarzeniu Wiśniewski dokonuje makabrycznego odkrycia we własnej piwnicy. A to dopiero początek kłopotów. Ktoś próbuje go szantażować i doskonale zna jego czułe punkty… Rozpoczyna się pełna manipulacji gra, w której stawką jest życie wielu osób. A zwycięzca może być tylko jeden.
"Żądza mordu" to powieść, która wzbudza we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony mamy do czynienia z motywem seryjnego psychopaty, który wydaje się być obiecującym punktem wyjścia dla tej opowieści. Jednak w trakcie lektury nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że niektóre fragmenty przypominają mi styl Adriana Bednarka. Nie jestem pewna, czy autor się na nim wzorował, dlatego nie chcę rzucać bezpodstawnych oskarżeń, jednak jeśli moje przypuszczenie okazałoby się prawdą, radziłabym autorowi nie iść tą drogą.
Kolejnym problemem, któremu przyszło mi stawić czoła, jest niezadowalające zagłębienie się w umysł głównego bohatera. Fragmenty dotyczące jego przeszłości, czy też przemyśleń w moim odczuciu były zbyt skąpe. Brakowało mi głębszego zrozumienia postaci, co wpłynęłoby na moje zaangażowanie w fabułę.
Niestety, żaden z bohaterów nie zyskał mojej sympatii. Nie jestem pewna, czy autor celowo stworzył tak „nieatrakcyjne” postacie, ale ich charaktery i sposób postępowania kompletnie mnie nie przekonały.
Kolejną wadą były momentami zbyt nadmiernie opisy, które skutecznie odebrały mi chęć kontynuowania lektury. Sprawę pogorszyły również sceny erotyczne, które nie do końca pasowały mi do tej historii.
Owszem, "Żądza mordu" jest brutalną powieścią, w której nie brakuje przelanej krwi. Historia zaczyna się obiecująco, jednak w miarę postępu fabuły coś się psuje, a książka, zamiast przyciągać, wręcz odpycha czytelnika.
Jak wiecie, (bądź też nie) była to moja drugą stycznością z twórczością tego autora i zauważam w jego warsztacie pewien progres, jednak przez ilość wad, która znalazłam w tej książce, prawdopodobnie nie sięgnę już po żadną książkę pana Tomasza.
Czy książkę polecam? Mimo obiecującego początku i kilku momentów, które wydawały się przyciągać mnie do lektury, przyznaję, że ostatecznie fabuła nie spełniła moich oczekiwań. Nie wiem, czy to ja miałam zbyt duże wymagania co do tej powieści, ale całościowo oceniam całą historię dość nisko. „Żądza mordu” posiada bardzo obiecujący początek, jednak ostatecznie nie udało jej się spełnić moich oczekiwań, przez co nie mogę polecić jej z czystym sumieniem.