"Ale tylko ty sama jesteś w stanie pokonać mrok ogarniający Twoją duszę."
"Mrok duszy" to drugi tom serii "Czerń rubinu" Klaudii Max, wydany w dwóch częściach. W ostatnich dniach miałam przyjemność poznać pierwszą z nich.
Jesteście ciekawi moich wrażeń?
Wydarzenia z finału poprzedniego tomu zostawiły nas z rozdartym sercem i masą pytań, na które wcale nie tak od razu otrzymujemy w tej części odpowiedź. Wręcz przeciwnie, początek "Mroku duszy" mocno nas dezorientuje sprawiając, że zaczynamy wątpić w mające miejsce wcześniej wydarzenia. Rozwój akcji dziwi nie tylko nas, ale i samą Luizę, która zaczyna zastanawiać się czy to, w co wierzyła do tej pory, nie było czasem ułudą?
Na szczęście, pewne kwestie wyjaśniają się bardzo szybko, ale wtedy, BUUMM!!! Wszystko nagle psuje się za sprawą jednego zdarzenia. Przyznam, że to zaskakujący zwrot akcji i do tej pory się zastanawiam czy autorka nie przewiduje jednak zmian w tym wątku, w najmniej oczekiwany przez nas sposób.
"Mrok duszy" to powieść poruszająca w głównej mierze kwestie związane z przeżyciami Luizy, która zaczyna coraz bardziej pogrążać się w cieniu. Dotychczasowe wydarzenia bardzo mocno nią wstrząsnęły i wywołały chęć zemsty, uczucia dającego nie tyle satysfakcję, co siejące spustoszenie w duszy decydującej się na ten krok osoby.
Czy Luiza ostatecznie się opanuje?
A może wyciągający w jej stronę macki mrok w końcu przeciągnie ją na swoją stronę?
Z lektury "Mroku duszy" dowiadujemy się wiele o cierpieniu z powodu utraty ukochanej osoby. Niestety, jest to coś, nad czym trudno przejść do porządku dziennego, zwłaszcza jeśli ktoś nam bliski odchodzi od nas jeszcze w początkowej fazie znajomości, gdy wszystko jest tak intensywne. Wówczas przepełniające nas uczucia są niewyobrażalne! Pełna pasji miłość kończy się, zanim tak naprawdę zdążyła rozkwitnąć - to naprawdę okrutne. Nagromadzone w nas uczucia żądają ujścia i często szukamy ofiary, na którą moglibyśmy przenieś naszą złość i pragnienie odwetu.
W poprzednim tomie moją uwagę zwróciły mało dopracowane dialogi (brak wyraźnego zaznaczenia, kto wypowiada daną kwestię) i muszę przyznać, że w tej książce odnotowuję poprawę na plus. Choć zdarzały jeszcze fragmenty, w których musiałam mocniej skupić swoją uwagę na tekście, to wydaje mi się, że jest dużo lepiej. Podobnie rzecz ma się z przeskokami w czasie; w tej części jest ich zdecydowanie więcej, jednak nie miałam teraz wrażenia zagubienia, jakie odczuwałam w trakcie lektury "Czerni rubinu".
Jestem bardzo zadowolona z rozwinięcia fantastycznej warstwy powieści. W tej części dowiadujemy się zdecydowanie więcej o postaciach uczestniczących w rozgrywających się wydarzeniach oraz o ich pochodzeniu. Warto przy tym zaznaczyć, że autorka tylko w niewielkim stopniu bazuje na znanych nam już motywach, w głównej mierze przedstawiając nam swoje oryginalne pomysły. Dodam jeszcze, że jestem ogromnie zaciekawiona wątkiem, który autorka zasygnaliziwała w końcowych fragmentach powieści. Zapowiada się bardzo obiecująco!
Moja ocena 8/10.