Nie jestem wielką fanką fantastyki, ale bardzo lubię czytelnicze wyzwania. Romanse fantasy czytałam kilka razy i niestety albo nie miałam szczęścia, albo to zupełnie nie moja bajka. Z ręką na sercu mogę przyznać, że dwie, może trzy książki z tego gatunku przeczytałam z przyjemnością, ale żadna nie wywołała we mnie tego "wow", którego się spodziewałam.
"Mrokowi duszy" dałam szansę, mimo że to kontynuacja, ponieważ pragnęłam zmienić, co nieco w moich czytelniczych upodobaniach. Do lektury podeszłam bez żadnych oczekiwań, na zasadzie zupełnej czytelniczej neutralności.
Dzięki wydawnictwu i autorce miałam okazję przeczytać e-book, za który serdecznie dziękuję.
"Mrok duszy" to część druga, pierwszej, jak wspomniałam, nie czytałam. Jednak starałam się odpowiednio przygotować, czytając choćby chyba wszystkie recenzje pierwszej części zarówno tutaj na bookstagramie, jak i przeróżnych innych stronach w internecie. Pierwsze pięćdziesiąt stron zmęczyło mnie okrutnie, żałowałam, że nie pokusiłam się najpierw po sięgnięcie poprzedniego tomu. Niewiele rozumiałam, ciężko było mi złapać rytm, o zainteresowaniu fabułą nie wspominając. Przełom nastąpił około setnej strony, a po mniej więcej połowie powieści byłam już co najmniej oczarowana.
Luzia jest szczęśliwą żoną Dawida, obydwoje pełnią ważną funkcję w ich społeczności. Dawid Drwal jest dowódcą, który zarządza całym Ośrodkiem. Dramat, podczas którego dowódca umier...