Książki Katy Evans kojarzę z tytułów i okładek. Do tej pory nie dałam się jednak skusić na przeczytanie którejkolwiek z nich, a Racer jest pierwszą książką autorki, z którą miałam do czynienia. Nie zdawałam sobie nawet sprawy z tego, że jest to już któryś z kolei tom w serii, ale nie wydaje mi się, żebym cokolwiek straciła w tym względzie. Jaka była moja pierwsza przygoda z tą autorką? Nie rewelacyjna, ale też nie bardzo zła.
Ogólnie rzecz ujmując, jest to naprawdę fajna historia, w której poznajemy tytułowego Racera, oraz Lanę. Dziewczyna jest córką założyciela ekipy, w której wypuszcza się zawodowych rajdowców na światowe tory, w gonitwie po zwycięstwo w doskonale nam wszystkim znanych, zawodach Formuły 1. Ojciec Lany ciężko choruje. Tak naprawdę nie wie, w którym dniu jego życie dobiegnie końca, a jego największym marzeniem jest podniesienie drużyny na nogi i zwycięstwo, co okazuje się być trudne, bo od dłuższego czasu konkurencja regularnie zdobywa podium. Wówczas Lana podejmuje decyzję i przekonuje ojca i swoich braci do tego, że zdoła znaleźć najlepszego kierowcę na świecie, który zdobędzie dla nich te podium i decyduje się na podróż z Australii do Stanów Zjednoczonych. Tam w trakcie drobnej stłuczki poznaje Racera Tate'a, Chłopak jest synem zawodowego boksera, sam bierze udział w nielegalnych wyścigach samochodowych i od pierwszego spotkania traci głowę dla uroczej Lany. Zaprasza ją na jeden ze swoich wyścigów i wtedy dziewczyna tłumaczy mu, co przywiodło ją wprost do Stanów. Racer zgadza się na to, by wziąć udział w zawodach Formuły 1 i oboje dołączają do rodziny dziewczyny, by mógł podjąć się treningów na torze i zacząć startować w wyścigach. Jednocześnie nie zdają sobie sprawy z tego, że ich znajomość i kiełkujące pomiędzy nimi słabości będą musiały przebrnąć przez wyboistą drogę. Ona straciła chłopaka, który również był zawodowym kierowcom. On zmaga się z chorobą, z którą nie chce się obnosić.
Racer'a czytało mi się szybko. Sam pomysł na fabułę, bardzo mi się spodobał i podobało mi się również to, że główni bohaterowie potrzebowali czasu na to, by się dotrzeć, Na plus zasługuje również to, że autorka pokazała świat Formuły 1 w dość szczegółowy sposób, nie oszczędzając czytelnika w opisach tego, jak zbudowany jest samochód wyścigowy, ani tych związanych na tym, co robił kierowca mknąc przez tor. Do tego wszystko jest napisane naprawdę prostym, nieskomplikowanym językiem i jest dla czytelnika w pełni zrozumiałe.
Niestety w tej książce nie brakuje minusów. Motylki w brzuchu od pierwszego spotkania? Nie przemawia to do mnie. Nie przemawia do mnie również fakt, że do drużyny światowej organizacji, od tak z dnia na dzień został przyjęty zawodnik wzięty z ulicy, do tego znany ze swoich wybryków w postaci nielegalnych wyścigów. Sceny erotyczne? Największy minus. Racer zdecydowanie za dużo mówił. Irytowały mnie niesamowicie momenty w których co chwila pytał Lanę, czy coś lubi, a ona mimo że uparcie chciała trzymać go na dystans, wiła się w pościeli w najlepsze i poddawała wszystkim jego zachciankom, nagle zapominając o zasadach, które sama narzucała. Jeśli chodzi o chorobę Racera, tu mam mieszane uczucia. Patrząc na to, że od samego początku obawiał się tego, jak ona wpłynie na relację z dziewczyną, wydaje mi się, że ten wątek "w praktyce" był niewystarczająco rozwinięty i ograniczył się do jednego epizodu, nie wnosząc niczego. Liczyłam na trochę więcej dramaturgii pod tym względem,
Nie zmienia to faktu, że jako całość, książka miała w sobie to coś, co mnie urzekło i dlatego nie powiem, że jest ona zła. Nie jest, ale chyba trzeba trochę przymknąć na nią oko, jeśli chce się dobrnąć do samego końca, bo jeśli oczekuje się bardziej ambitnej historii, to można się rozczarować. No chyba, że ktoś czytał wcześniejsze tomy i wszystko wygląda w ten sposób, to może nie zwraca się na to uwagi. Nie wiem. Ja przeczytałam ten konkretny, bo ostatnimi czasy sporo razy rzucił mi się w oczy. Nie żałuję, ale też nie będę wychwalać przez tych kilka niedociągnięć, które wymieniłam wyżej.