Oj, trochę upłynęło wody w Wiśle... To znaczy w Warcie... No dobra, dla mnie w Wiśle, a dla chłopaków z poznańskiej milicji w Warcie... A zatem jeszcze raz: trochę upłynęło wody w rzekach nim postanowiłem zabrać się za ostatni nieprzeczytany tom jednego z moich ulubionych cyklów powieściowych. Milicjanci z Poznania, to - jak dotąd - dziesięciotomowy cykl, który Ryszard Ćwirlej zaczął pisać w 2007 roku. No dobra, zaczął pisać trochę wcześniej, bo w 2007, to już debiutował, ale to nie lekcja historii, więc możemy sobie pozwolić na skróty myślowe.
Dziś, chciałbym trochę pogadać o książce Masz to jak w banku, która ukazała się w 2018 roku, ale rok wydania nie ma większego znaczenia, bowiem akcja w całości rozgrywa się w 1989 roku. Ryszard Ćwirlej bardzo często sięgał do historii naszego kraju i ważne wydarzenia czynił tłem dla swojej opowieści. W Trzynastym dniu tygodnia, był to stan wojenny, w Błyskawicznej wypłacie Finał Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej, a w Śmiertelnie poważnej sprawie - druga pielgrzymka papieża do Polski. Historyczne tło zawsze było silnikiem napędzającym akcję i nie inaczej jest tutaj - w Masz to jak w banku. Tutaj, w tle majaczy Okrągły Stół i wbrew pozorom, te obrady, choć pojawiające się jedynie w luźnych rozmowach naszych bohaterów, mają szalenie ważne znaczenie. To i przypadek oraz morderstwa stają się kołem zamachowym całej fabuły, w której smutne chłopy z poznańskiej Służby Bezpieczeństwa przeczuwając, że ich koniec jest znacznie bliższy niż kiedykolwiek, postanawiają przejąć lokalny rynek walutowy, którym zarządza Gruby Rychu i kilku innych mniej znaczących cinkciarskich graczy. Chodzi o to, że według przecieków w połowie marca ma być zalegalizowana wymiana walut. Skończy się wystawanie pod hotelami i pewexami, a zacznie działalność prawie że bankowa. Rychu wiedząc o tym zawczasu, czyni pierwsze decyzje, przeprowadza rozmowy ze wspólnikami i planuje przyszłość w nowej rzeczywistości. Tymczasem ktoś włamuje się do jego domu i postanawia go zlikwidować, niestety, ginie jego narzeczona i w tym momencie dla Grubińskiego sprawa robi się cholernie osobista. Tymczasem Brodziak, Olkiewicz, Blaszkowski i młody gliniarz z solidarnościowego nadania - Markowski, badają sprawę morderstw dwóch cinkciarzy. Oba miały miejsce w różnych częściach Poznania, ale modus operandi jest ten sam. Wbrew politycznym zawirowaniom, śledczy muszą zrobić swoje i w oparach wódki i papierosowego dymu przystępują do śledztwa...
Masz to jak w baku, to chyba najbardziej gangsterska opowieść ze wszystkich części Milicjantów z Poznania. Ryszard Ćwirlej postanowił pokazać, jak rodziła się wielka fortuna "biznesmenów" lat '90, jak cinkciarze przechodzili na legal i że proces przemian usiany był trupami. Bo - musicie wiedzieć - że w dziewiątym tomie mojego ulubionego polskiego cyklu kryminalnego, jest gęsto od zwłok. Są egzekucje, strzelaniny i wybuchy, są pościgi i nagłe, niespodziewane twisty... Gdyby to był film, to bym powiedzieć, że to wyśmienite kino akcji i nie ukrywam, chciałbym kiedyś zobaczyć ekranizację powieści Ćwirleja. Jak na razie musi mi jednak wystarczyć własna wyobraźnia, a ta miała okazję przy Masz to jak w banku, nieco się rozruszać. 😉
Wiecie, nie jestem wielkim fanem książkowych seriali. Wiele razy przyniosły mi rozczarowanie i to już po kilku pierwszych tomach. Niech tu przykładem będzie Alex Kava i jej seria z Maggie O'Dell. Całość liczy, z tego co pamiętam, dwanaście tomów, a ja odpadłem gdzieś tak w połowie dochodząc do wniosku, że to jest tak stroma równia pochyła, że za chwilę wyrżnę łbem o ścianę i to z prędkością ścigacza mknącego pełną mocą. Rozczarowanie przyniosła też Camilla Lackberg i Saga o Fjallbace, a bardziej z naszego podwórka Marcin Wroński i jego retro kryminały. Natomiast Ryszard Ćwirlej... No, z tym panem jest zupełnie inaczej. Lekkość z jaką prowadzi nas przez swoje powieści, świetne dialogi, scenki sytuacyjne rodem ze Stanisława Barei i niemniej atrakcyjne intrygi kryminalne, a dodatkowo tło historyczne, społeczne i polityczne, sprawiają, że wypatruję kolejnych tomów, ale i kontynuacji, bowiem seria doczekała się już dwóch: cyklu o Anecie Nowak, czyli tym bardziej współczesnym, osadzonym w XXI wieku, a za kilka dni swoją premierę będzie mieć pierwszy tom zupełnie nowego cyklu z poznańskiego uniwersum, tym razem osadzonego w latach '90. To wszystko o czym wcześniej wspomniałem - tę lekkość, kryminalną intrygę i całą resztę - ma również powieść Masz to jak w banku, gdzie dzielni poznańscy milicjanci muszę się zmierzyć z ostatnimi morderstwami u progu politycznych przemian, które de facto - co nie będzie spoilerem, jeśli to napiszę - stały się pretekstem do tych zbrodni.
Masz to jak w banku, to powieść, w której cały czas coś się dzieje. Jest sporo akcji, bywa zabawnie i niebezpiecznie. To rozrywka w najczystszym wydaniu, ale rozrywka przednia i - jak to się mówiło za czasów mojej młodości - w pytę. Jeśli lubicie kryminał i sensację, to ta powieść jest dla Was. Będziecie się dobrze bawić. Macie to jak w banku. 😉
© by MROCZNE STRONY | 2023