Mój książę recenzja

Przy książce "Mój książę" można się uśmiać, można wzruszyć, a przede wszystkim można uczestniczyć w świecie pełnym spisków i wszelkich manipulacji. Ot taką, nie lada rozrywkę serwuje nam jej twórczyni!

A trzeba przyznać, że autorka książki - Pani Julia Quinn poczyniła znaczne nakłady pracy, udoskanalając swój piśmienniczy warsztat. Stworzyła ona lekką i przyjemną lekturę, która idealnie wpasowuje się w klimat wieczornego "przeganiania" myśli, zaprzątniętymi codziennymi obowiązkami i dylematami.

Quinn skrupulatnie wykreowała świat, starannie dobierając cechy bohaterów, które wprawnie udało jej się wyartykułować w książce. Nie stworzyła przy tym zadufanych w sobie i próżnych postaci, lecz urzekających, przepełnionych miłością i stanowczych uczestników powieści.

Bohaterowie na każdym kroku dają się lubić, choć trzeba także zauważyć, że czasami ich upór i prowadzone dialogi sprawiają wrażenie, że zachowują się dość powierzchownie. Jednak relacje rodzinne i uczucia, którymi obdarzają siebie wzajemnie z pewnością sprawią, że będziecie mogli się przy tym szeroko uśmiechąć. Główna bohaterka powieści - Daphne Bridgerton przechodzi wyjątkową przemianę, a my - czytelnicy możemy być świadkami jej małych sukcesów, a także tych... nieco większych porażek.

Jednakże, pomimo tego, że akcja dzieje się w Londynie i w czasach, które zostały nazwane "dawnymi", a powieść zakwalifikowana jako "historyczna" - autorka nie daje nam specjalnie odczuć tego klimatu, co przyznam, uznaję jako jeden z minusów tej lektury. Myślę, że tu do akcji powinien wkroczyć serial - jako ewentualne uzupełnienie, żeby faktycznie poskładać wszystko w jedną całość i móc wykreować sobie ówczesny świat, obyczaje mieszkańców, a także ich ceremoniały i osobliwe nawyki.

Nie nazwałabym tego utworu arcydziełem, nie uważam także, żeby w jakimś szczególnym stopniu książka zasługiwała na wyróżnienie. Ale nie można zaprzeczyć, że czas przy niej spędzony będzie całkiem sympatyczny, a kończąc powieść - myślami będziemy odtwarzać i dopowiadać sobie kolejne losy bohaterów. Ale niepotrzebnie! Wszakże Julia rozpisała się aż nazbyt, aby uważnego śledzenia potyczek rodziny Bridgertonów nigdy nam nie zabrakło.