Kiedy kilkanaście lat temu zaczynałem przygodę z twórczością Stephena Kinga, zbiór opowiadań Marzenia i Koszmary, był drugim tomem krótkich form mistrza, które miałem okazję przeczytać. Pierwszym była Nocna zmiana, napisana jeszcze w latach '70. Marzenia i koszmary po raz pierwszy zostały wydane w 1993 roku i w tekstach widać tę czasową ewolucję, zarówno jeśli chodzi o warstwę fabularną, tematykę, jak i sam warsztat Kinga. Mistrz w shortach sprawdza się jednak równie dobrze, co w formach pełnometrażowych, dlatego też z przyjemnością sięgnąłem po raz trzeci już po Marzenia i koszmary...
Mam takie książki, do których co jakiś czas wracam. Tą najważniejszą chyba zawsze będzie Ojciec chrzestny Mario Puzo, ale od czasu do czasu powroty organizuję również do świata Stephena Kinga. Czasami są to podróże planowane, a czasem na całkowitym spontanie, jak choćby teraz, gdy Wydawnictwo Albatros podesłało mi najnowsze, piętnaste już polskie wydanie zbioru opowiadań Marzenia i koszmary. Wydanie chyba najładniejsze z dotychczasowych, w twardej oprawie i z hipnotyzującą ilustracją okładkową. Choć zbiór ten to niemała, licząca blisko 770 stron, cegła zawierająca 21 opowiadań, a także scenariusz, esej i wiersz, to jednak kolejne teksty potwierdzają, że Marzenia i koszmary cegłą są jedynie z wyglądu, treść bowiem, sposób narracji i prowadzenia fabuły, jest lekki niczym piórko, a King, to urodzone bajarz, który potrafi zaskoczyć, urzec i wystraszyć.
W Marzeniach i koszmarach mamy tematyczny miszmasz, co sprawia, że czytając, na brak nudy nie będziecie mogli narzekać. Punktem wyjścia do niektórych opowieści - tym metaforycznym motorem napędzającym fabułę, są czasami zwyczajne przedmioty, jak choćby trampki, zegarek, książka czy nakręcana plastikowa szczęka, a czasami małe miasteczka czy nawet dzielnice, które mają swoje mroczne sekrety. Kilka odpowiadań jest jakby żywcem wyciągniętych ze Strefy Mroku i są to te najbardziej klimatyczne historie, które czyta się z narastającym niepokojem i gęsią skórką na karku. Wśród nich jest Crouch End - mój ulubiony tekst z tego zbioru, ale myślę, że do tych opowieści możemy spokojnie zaliczyć zarówno Nocnego Latawca, Mają tu kapelę jak wszyscy diabli, Porę deszczową, jak i To żyje w nas. A skoro zacząłem już sypać tytułami, to może przejdźmy do tych, do których wracam najchętniej?
Wybrałem kilka, o których napiszę Wam trochę więcej i to będzie takie moje TOP5 jeśli chodzi o Marzenia i koszmary. Wspomniałem już o Crouch End. Tak, to moje ulubione opowiadanie. Opowiadanie przesiąknięte grozą i niesamowitą atmosferą. Opowiadanie rozgrywające się na pograniczu wymiarów i rzeczywistości, ocierające się o krawędź chaosu. Mamy tu zakazaną dzielnicę i nieświadomą zagrożenia parę przypadkowych turystów. Jedno jest pewne: ta dwójka ma przerąbane. 😉
Moim numerem dwa jest Nocny Latawiec. To kolejna opowieść ze "Strefy Mroku", w której dziennikarz brukowca zaczyna ścigać polującego na ludzi wampira, podróżującego własną Cessną Skymaster 337. Samoloty i lotniska są tu ważną częścią tła tej mrocznej i niepokojącej historii. Niemniej ważny jest też bohater o rozbudowanej osobowości, choć jako człowieka raczej go nie polubicie. Samo opowiadanie ma świetny klimat, a King doskonale buduje tu napięcie i poczucie grozy.
Mam wrażenie (choć wrażenia mają to do siebie, że mogą być mylne), że jednym z najbardziej niedocenianych tekstów, niedocenianych niesłusznie, jest opowiadanie Trampki. Mi osobiście opowieść ta mocno wryła się w pamięć i podziałała na wyobraźnię. Pracujący w studiu muzycznym John pewnego dnia idzie do kibla i widzi w tej szparze między podłogą a drzwiami kabiny, trampki. Trampki, jak trampki. Choć mocno zniszczone, nadal tkwią na czyiś stopach. I ten ktoś siedzi na kibelku produkując dwójeczkę, albo może czyta gazetę... Kto go tam wie? Robi się dziwne, gdy John zaczyna widzieć te cholerne trampki za każdym razem, kiedy udaje się za potrzebą. Równolegle poznaje historię budynku, w którym pracuje i ta historia niechybnie zbliża go do rozwiązania zagadki trampek i ich tajemniczego właściciela. Kurczę, jak jak kocham ten tekst!
Dom na Maple Street, to już typowy King. Dzieciaki w rolach głównych, dziwna rzecz, którą próbują rozkminić; dorośli, na których nie mogą liczyć i gdzieś majacząca w tle przemoc domowa. Po powrocie z wakacji rodzeństwo Bradburych okrywa na korytarzu drugiego piętra swojego domu dziwny metal wychodzący z szczeliny w ścianie. Przed wyjazdem nie było go. Skąd więc się wziął? Rodzeństwo w sekrecie przed dorosłymi (wiecznie cierpiącą na migreny matką i skończonym dupkiem ojczymem) podejmuje własną próbę rozwikłania tej zagadki. Dom na Maple Street, to opowieść w klasycznym wydaniu Stephena Kinga, które można porównać do takich powieści, jak choćby To, Miasteczko Salem czy nawet Pod kopułą.
Moje subiektywne TOP5 zamyka opowiadanie To żyje w nas. To kolejna opowieść zamknięta w małym miasteczku - kingowym Castle Rock i jednocześnie ukłon w stronę fanów powieści Sklepik z marzeniami. Stephen King serwuje nam tu opowieść o pewnym wyjątkowo paskudnym domu, który jest rozbudowywany niczym nigdy nieukończona posiadłość Winchester Mystery House Sarah Lockwood Winchester. Znakomity klimat przeplata się w tym tekście z subtelnymi nutami grozy, które cały czas dźwięczą w uszach niczym niepokojąca muzyka filmowa Bena Frosta.
Gdybym napisał, że "każdy fan grozy znajdzie w Marzeniach i koszmarach coś dla siebie", z jednej strony byłby to wytarty, niczym stare spodnie w kroku, frazes, z drugiej zaś szczera prawda. Znajdziecie tu bowiem i opowieści o duchach, i o wampirach, i o końcu świata, i o dziwnych miasteczkach, jak choćby w Mają tu kapelę jak wszyscy diabli, w której koncerty cały czas dają Elvis, Janis Joplin, Buddy Holls czy Cass Elliot czy w Porze deszczowej, gdzie raz na siedem lat cichą i spokojną mieścinę nawiedza ulewa krwiożerczych ropuch. Znajdziecie też opowiadanie, w którym mecz przerywa lądowanie UFO, albo opowieść o pewnej nauczycielce, którą zaczynają prześladować jej właśni uczniowi, którzy zdają się tylko wyglądać jak niewinne dzieci...
Mówiąc (czy raczej pisząc) krótko: jest tu w czym wybierać, a sam Stephen King w Marzeniach i koszmarach daje fantastyczny popis literackiego rzemiosła. Kto nie czytał, ten koniecznie powinien nadrobić zaległości. A kto zna, lubi i ceni, ten zawsze może zajrzeć tu ponownie, bo wie, że warto.
© by MROCZNE STRONY | 2022