Kiedy rozpoczynałam swą przygodę z twórczością Stephena Kinga, byłam pełna mieszanych uczuć. Tyle pozytywnych opinii o jego twórczości, tyle napisanych przez niego książek, ale przecież to wciąż literatura masowa, powieści grozy, w których niekoniecznie musi być zawarte jakieś drugie dno. Może więc wcale mi nie odpowiadać, gdyż raczej mało byłam do tego typu literatury przekonana. Zaczęło się od "Stukostrachów", a jest już koło 15 przeczytanych książek tego pisarza, który wskoczył na wysokie miejsce w moim subiektywnym rankingu ulubionych. Bo jego powieści i krótsze utwory mają jednak głębszy sens, aniżeli może się to na początku wydawać. Ten podziw dla mistrza ma jednak swoje granice, zdarzyło mi się już czytać jego słabsze dzieła. Nie uważam, żeby zbiór opowiadań "Marzenia i koszmary" zaliczał się do słabszych dzieł, choć jest absolutnie najbardziej nierówny spośród tych, które do tej pory czytałam.
Kluczem do dobrej oceny tego zbioru jest jego tytuł. Obrazuje bowiem nasze nieraz głęboko ukryte lęki, koszmary, mające nieraz źródło w dzieciństwie i marzenia, które w pewnych okolicznościach mogą stać się przecież koszmarami. Czytając każde z tych opowiadań, mając w pamięci tytuł całego zbioru, łatwiej będzie zrozumieć i docenić treść pojedynczej opowieści. W zbiorze znajdziemy różne formy literackie, nie tylko opowiadania, ale też esej, wiersz czy sztukę telewizyjną. King mierzy się też z legendą Sherlocka Holmesa i dopisuje jeszcze jedną przygodę najsłynniejszego detektywa i jego wiernego doktora Watsona. Te opowiadania, które mnie najbardziej urzekły tym razem to:
"Mój śliczny kucyk" o naturze względności czasu (jest tak nastrojowe, że aż trudno uwierzyć, że powstało w słabszym okresie pisarskim Kinga i miało być elementem powieści traktującej o płatnym zabójcy).
"Udręka małych dzieci" o piekielnej nauczycielce i piekielnych dzieciakach - po lekturze ciężko stwierdzić, kogo należy się bardziej obawiać;)
"Trampki" o niespokojnych duszach uwięzionych na granicy czasu i przestrzeni
"Mają tu kapelę jak wszyscy diabli" - gwiazdy rocka w zupełnie nowych, nieśmiertelnych rolach
"Crouch End" o podróżach w czasie i przestrzeni po różnych wymiarach z potworem w tle
"Koniec całego bałaganu" o tym, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane
"Ostatnia sprawa Umneya" - chyba ulubione opowiadanie Kinga z tego zbioru, bo traktuje o relacji pisarza ze swoimi bohaterami; mistrz funduje nam proces twórczy w niekonwencjonalnym wydaniu.
To są perełki, jest też kilka gorszych pozycji, które mi do gustu nie przypadły. Te traktują głównie o wampirach i innych potwornościach. Z nich wszystkich najmniej podobało mi się opowiadanie "Palec".
Dla fanów Kinga, zapewne jedna z pozycji obowiązkowych. Dla chcących zacząć z nim przygodę, proponuję sięgnąć po inne utwory, a do tego zbioru wrócić później, żeby go bardziej docenić.