Jak nisko może upaść człowiek? Historia przyniosła nam do tej pory wiele przykładów osób, które z różnych powodów – czy to przez alkohol, narkotyki, czy przez problemy zdrowotne, czy porywczy charakter, itp. – zniszczyły swoje życie zawodowe i prywatne. Wśród tej grupy znalazły się jednak postacie, którym udało się podnieść z kolan i o takim człowieku chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć.
Silnik Ferrari z rykiem ponowni obudził się do życia. To miał być ostatni dźwięk jaki usłyszę. Za kilka sekund w mojej głowie miał zapanować spokój, a wszystkie przekrzykujące się w niej głosy – wreszcie zamilknąć. Wcisnąłem gaz do dechy. Zaraz będzie koniec.
W takim momencie życia zaczynamy niezwykłą, pełną wzlotów i upadków podróż z jednym z najlepszych bokserów wagi ciężkiej na świecie, a może i nawet w historii. Tyson Fury gra z nami w otwarte karty, zdradzając nam z jakimi demonami przychodzi mu zmierzać się na co dzień, z humorem, dystansem i prosto z mostu opowiadając nam o swojej karierze.
Gwiazda zawodowego boksu postanowiła zwierzyć się wszystkim fanom na kartach książki, która niedawno ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa SQN. „Bez maski” nie jest jednak zwykłą autobiografią, w której główny bohater krok po kroku przybliża nam swoje życie od narodzin przez okres dojrzewania, opowiadając o swojej zawodowej drodze. Ta książka, to swego rodzaju spowiedź samego zainteresowanego i drogowskaz dla wszystkich osób naznaczonych piętnem choroby psychicznej.
Przez 15. rozdziałów poznajemy Tysona Fury’ego jako boksera, jako głowę rodziny, jako cierpiącego na depresję mężczyznę na skraju samobójstwa. Te wszystkie twarze składają się w jedną całość, a bohater książki nie wstydzi się przyznać do błędów i opowiedzieć o swoich najmroczniejszych chwilach.
Fury rozmawia z nami tak jakbyśmy spotkali się w luźnej atmosferze w barze przy kilku „głębszych”. Niczego przed nami nie ukrywa i nie sili się na kwiecisty język, choć nie da się ukryć, że mamy do czynienia z postacią charyzmatyczną, która potrafi zarówno przestraszyć jak i rozbawić.
Lekturę czyta się wyśmienicie. Dostajemy wgląd za kulisy amatorskiego i zawodowego boksu, a sam Fury nie owija w bawełnę i komentuje najbardziej kontrowersyjne momenty ze swojej kariery jak chociażby problemy z otrzymaniem kwalifikacji olimpijskiej zarówno w Wielkiej Brytanii jak i w Irlandii, czy „zwycięski” remis w walce z Deontayem Wilderem. Po trochu dostaje się każdemu od bokserów przez agentów, aż po sędziów!
„Bez maski”, to dobra lekcja boksu, ale także kultury, bo dzięki książce poznajemy tradycje i zwyczaje Travellersów – grupy etnicznej pochodzenia irlandzkiego, w której wychowywała się rodzina Fury’ego. Dowiadujemy się skąd pochodzi przydomek „Król Cyganów”, dlaczego członkowie tej społeczności wcześnie kończą edukację oraz o tym jak ta grupa była swego czasu wykluczona.
Nie da się ukryć, że najmocniejsze fragmenty książki to te, które opowiadają o sportowym i osobistym zjeździe Fury’ego. Stara się on uzmysłowić czytelnikowi, że problemy psychiczne mogą dotyczyć każdego, nawet mistrza świata. Opowiada jak ta najcięższa walka w jego życiu wyglądała i co pomogło mu ją przetrwać. Nie mówi jednocześnie, że istnieje tylko jeden sposób na wygraną, bo w każdym przypadku może być inaczej.
Historia Fury’ego dogłębnie porusza. Ciężko sobie wyobrazić, że facet, który miał u swych stóp cały bokserski świat stał się 180 kilogramowym, nadużywającym alkoholu, a nawet sięgającym po narkotyki wrakiem człowieka, chcącym zakończyć swoje życie. W trakcie lektury czytelnik sam zastanawia się czy odpowiednio wykorzystuje swój potencjał i czy nie zmierza czasem ku mrocznej drodze.
Czytając, momentami do oczu napływały mi łzy, które jednak szybko zniknęły, gdy pomyślałem o tym, że tę ciągle trwającą walkę Tyson Fury w tym momencie wygrywa. Jego bezpośredniość oraz szczerość sprawiają, że razem z nim przeżywamy te piękne oraz mroczne wydarzenia, a sama lektura staje się czymś więcej niż książką. Tę historię, która wydaje się być skrojona pod hollywoodzkie kino po prostu musicie poznać!