„Miłość i rękawice bokserskie” Ewy Pruchnik to wspaniała, wyjątkowa powieść, która niejednokrotnie spowodowała u mnie wylanie potoku łez! Od razu na wstępie zaznaczę, że jeśli ktoś oczekuje powieści sportowej, skupionej głównie na boksie, może się nieco rozczarować. Niemniej jednak ja ten tytuł polecam, bo to niezwykle refleksyjna historia, która na długo zostanie w mojej głowie.
Róża to dwunastoletnia dziewczynka, która nie ma lekkiego życia. Samotnie wychowuje ją mama, która niestety również ciężko zachorowała i aktualnie sama do życia potrzebuje pomocy córki. Ojca nigdy nie poznała, a mama niechętnie i niewiele o nim wspominała. Dziewczynka w swoim życiu ma przyjaciela Waldiego, z którym łączy ją wyjątkowa więź, zawsze wzajemnie mogą na siebie liczyć i są dla siebie niezależnie od miejsca, czasu, czy sytuacji. Waldi podobnie jak dziewczynka wychowywany jest wyłącznie przed mamę, z tą różnicą, że zna ojca, który również pomaga im finansowo, natomiast Róża i jej mama Małgosia skazane są na samodzielne radzenie sobie w życiu.
Dziewczynka w pewnym momencie swojego życia poznaje tajemniczego boksera, który postanawia z nią trenować. Początkowo wyobcowany, trudno dostępny i postawny facet, który z czasem zaczyna w znacznym stopniu zbliżać się do Róży, przychodzić do niej do domu, a również spędzać czas z jej mamą Małgosia. Tajemniczy, jednak bardzo intrygujący bokser, który daje Róży niezwykle cenne życiowe lekcje. Dziewczynka niestety przeżywa w życiu kolejne tragedie, która odbijają znaczące piętno na jej psychice. Nie chcę zdradzać zbyt wiele z fabuły książki, aby nie popsuć innym przyjemności z sięgnięcia po ten tytuł. Losy, które spotkały Róże na kolejnych stronach, dosłownie nie miały dla niej litości, każda kolejna strata, którą zaplanował dla niej los, była ciosem prosto w serce, a w końcu ile razy można ponownie się podnosić, nie odnosząc żadnych trwałych ran i blizn.
„Miłość i rękawice bokserskie” to wyjątkowa, niezwykła historia dziewczynki, której los od samego początku postanowił nie oszczędzać. Nie miała ona normalnej, pełnej i szczęśliwej rodziny, która w dorastaniu dziecka jest tak istotna, brak pieniędzy, które niestety do egzystowania są niezbędne każdemu z nas, a dodatkowo choroba najbliższej, ukochanej osoby i straty, które posypały się dziewczynie lawinowo na głowę, niespodziewanie i bez granic. W końcu ile w stanie jest znieść jedna, maleńka, niewinna osóbka, która może i wśród rówieśników zawsze wyróżniała się swoją siłą i odwagą, niemniej jednak myślę, że każdy z nas ma swoje granice wytrzymałości i dla każdego przychodzi moment, że nie jest w stanie udźwignąć więcej, aniżeli los zsyła nam na nasze barki. Zakończeniem autorka również mnie zaskoczyła, ale na ten temat nie zdradzę nic więcej… Sami sięgnijcie po ten tytuł i przekonajcie się, co los przygotował dla Róży.
Historia jest wyjątkowa, jest piękna, ale jest bardzo poruszająca. Traktuje ona bowiem o wielu trudnych tematach, którymi jest, chociażby strata, samotność, opuszczenie, czy dorastanie. Każdy z nas szuka w życiu ujścia emocji i radzenia sobie w trudnych życiowych sytuacjach, Różą odnajdywała spokój właśnie na bokserskich treningach, które stały się dla niej niezwykle ważne. Boks jednak nie wychodzi w powieści na pierwszy plan, ale dla mnie potraktowanie przez autorkę priorytetowo uczuć i emocji było ogromnym plusem. Przyznam, że nie spodziewałam się tylu wzruszeń, sięgając po ten tytuł, ale stwierdzam, że naprawdę było warto! Ja jestem zachwycona książką i z pewnością będę ją dalej polecała, bo tylu emocji w jednym miejscu dawno nie spotkałam! Ja bardzo serdecznie polecam sięgnąć po ten tytuł, bo to piękna historia, która zostanie w Waszych sercach na długi czas!