Uwaga! W tekście pojawiają się fragmenty spoilerujące treści z całej serii.
Seria "After" Anny Todd jest jednym z bardziej znanych cykli. Doczekała się ekranizacji pierwszej części, a niedługo pojawić się ma filmowa kontynuacja historii Tessy i Hardina. Wpływa to na jej trwającą popularność i ciągłe pojawianie się nowych fanów wokół tych książek.
"After" opowiada o nastoletniej Tessie, która wraz z rozpoczęciem studiów zmienia swoje życie - zaczyna sama podejmować decyzje, przestaje być zależna od matki, a na dodatek poznaje Hardina, niezwykłego chłopaka, który fascynuje ją od pierwszego spotkania.
Początek serii nie jest zbyt oryginalny, bardzo łatwo możemy odnaleźć książki o podobnej fabule. To, co wyróżnia ten cykl, to fakt, że książki powstały na podstawie fanfiction, o tym samym tytule. Opowiadanie fanowskie opowiadało o Harry'm Stylesie i całym zespole One Direction. Myślę, że to mocno wpłynęło na popularność książek - najpierw podbiły Internet, gdzie zostały przetłumaczone na różne języki, rozpowszechnione w różnych krajach niczym prawdziwa literatura. Popularność w Internecie tej serii była niemożliwa do zignorowania i nawet nie dziwię się, że wydano książki - był to wiadomy sukces komercyjny.
Nie zmienia to jednak faktu, że lektury takie jak te, nie powinny być wydawane. To, że wcześniej funkcjonowały jako opowiadania fanowskie, silnie wpływa na jakość słownictwa, samą budowę książki. Nie dość, że początkowe rozdziały są niewspółmiernie krótkie do tych, które odnajdujemy w dalszej części pierwszego tomu, co jest przyjemne w czytaniu, ponieważ bardzo szybko się je czyta, ale przy tym stanowi ułatwienie w prowadzeniu fabuły, która i tak jest niezwykle prosta. Takie szatkowanie historii nie daje możliwości na faktyczne, dokładne opowiedzenie niektórych wątków, a dodatkowo specjalnie tworzy mnóstwo punktów zaskoczenia przy końcu rozdziału, co jest oczywistym zabiegiem, mającym przytrzymać czytelnika przy książce.
Taka uboga forma chociaż jest zauważalna, możliwe, że dla większości ludzi nie stanowi problemu. Właściwie nie wiem, czy nim jest, ale w istotny sposób obniża poziom czytelnictwa. Jeżeli ludzie będą zaczytywać się w książki o wybrakowanym słownictwie, mające niską jakość budowy to te pozycje, które są faktycznie warte przeczytania, będą tym bardziej odsuwane w kąt, w imię takich "serialowych" powieści.
Jednak ten aspekt jest ogólnie znanym, dużym i szeroko omawianym problemem, który pojawia się na skutek literatury masowej. Dotyczy naprawdę dużej liczby książek, więc nie będę demonizować serii Todd. Ta kwestia jest na swój sposób nie do rozwiązania, szczególnie w tych czasach, gdzie właściwie każdy może napisać książkę. Dlatego też porzucam już te rozważania i przechodzę dalej, do kwestii stricte związanej z "After".
Cały pomysł na napisanie tego posta wynika z moich rozważań nad relacjami, które stanowią główne wątki serii. Uczucia między Tessą i Hardinem są najważniejszą osią fabuły, to o nich czytamy praktycznie cały czas. I nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby nie okropna toksyczność tej relacji. Zarówno dziewczyna, jak i chłopak traktują się okropnie. Ona nim manipuluje, zmusza go do działań, których nie chce robić, oczernia go i uważa za inicjatora konfliktów między nimi. Za to on ma duże problemy z agresją, nie umie wyrażać swoich uczuć i zachowuje się trochę jak stalker wobec niej. Ich własne problemy są na tyle poważne, że zanim rozpoczęli związek, powinni byli pójść na terapię, ponieważ nie są w stanie stworzyć zdrowego związku z kimkolwiek - w końcu nie radzą sobie sami ze sobą.
I właśnie tu pojawia się mój główny zarzut wobec serii. Autorka przyczynia się do romantyzowania, nadawania zupełnie błędnego obrazu toksycznej relacji. Pisarka uważa, że książki pokazują próby odnalezienia siebie, uformowania swojego życia przez młode osoby na progu dorosłości. Według mnie, jest to historia o przekraczaniu własnych granic, odnajdywaniu się w związku, w którym nie ma miejsca na wzajemny szacunek. Byciu w relacji, opierającej się na wyżywaniu się na sobie, uznaniu miłości za jedyną wartość, którą warto uznać za decydującą w życiu, nawet jeśli przyczynia się ona do niszczenia własnego życia.
Patrząc na odbiór tej serii przez dużą część społeczeństwa, w tym wielu młodych dziewczyn, jest to przerażające. Sama wpadłam w pułapkę "After", kiedy czytałam go parę lat temu. Nawet wtedy nie dałam rady skończyć cyklu, ze względu na rosnącą frustrację wynikającą z zachowań bohaterów, ale dopiero teraz, kiedy przeczytałam pierwszy tom na nowo i zobaczyłam wszechobecną agresję i wymuszanie, królujące w tej powieści, poczułam się wręcz obrzydzona. Relacje jak ta, w rzeczywistości są źródłem tragedii ludzi, są niezwykle wyniszczające, a Todd pokazuje jedną z nich jako coś wspaniałego, bo pełnego miłości. Uczucia, gdy przysłaniają prawdę nad charakterem innych nie są w żadnym wypadku niczym dobrym. W szczególności, gdy prowadzą do wzajemnej zależności dwóch niszczących się osób.
Na swój sposób imponuje mi konsekwencja autorki przy obrazie obojga bohaterów. Są faktycznie dobrze narysowani pod względem swojej toksyczności, są stale tak samo niedobrzy dla siebie. To, co jest ciekawe, to fakt, że przez wszystkie tomy, przez które udało mi się przebrnąć (odpadłam w połowie trzeciego), postaci ani trochę nie ewoluowały. Niezmiennie byli wobec siebie podejrzliwi, agresywni, nie rozmawiali o ważnych sprawach, nie rozwiązywali problemów. Właściwie, cała seria ciągle opiera się na tym, że Tessa w bardziej lub mniej dotkliwy sposób stawia na swoim. Ale musi też płacić za to cenę - to ona wpadła w spiralę wybaczania Hardinowi za każdy czyn, jakiego się dopuścił. A zrobił wiele rzeczy, które są niewybaczalne. Ona z jakiegoś powodu decyduje się na dawanie mu kolejnych szans, cały czas dopuszcza go coraz bliżej siebie, ignorując wszystkie te znaki, świadczące o tym, że Hardin jest zły - dla niej i wszystkich innych ludzi. Może nie zwraca na to uwagi, bo ich relacja daje jej wolność do ranienia go? Nie jest dobrze traktowana, więc sama może się na nim wyżywać. Oczywiście, po prostu czytając książkę nie jest to aż tak widoczne ani czytelne - łatwo zapaść się w fabułę, bezrefleksyjnie zanurzyć się w niej. Ale nawet chwila refleksji przynosi przykre wnioski - "After" to historia złych ludzi tworzących toksyczną relację.
Todd tłumaczy charaktery swoich bohaterów ich traumami - oboje mieli ojców alkoholików, relacje Tessy z matką zdecydowanie nie były niczym pozytywnym, a Hardin przeżył więcej niż ktokolwiek kiedykolwiek powinien. Jednak, o ile u Mony Kasten tragedie z przeszłości nie sprawiają, że bohaterowie są kompletnie wyniszczonymi ludźmi, tak postaci Todd naprawdę nie powinny być stawiane w roli, gdzie ktokolwiek mógłby chcieć być nimi. Są to błędne wzorce, nie niosące za sobą przemyśleń ani głębszej analizy. Przez to większość czytelników traktuje ich jako zwykłych ludzi, którymi nie są.
Właśnie ten wniosek jest taki straszny. Normalizowanie tych złych zachowań nigdy nie przyniesie niczego dobrego, szczególnie w świecie, gdzie nie wszędzie podejmuje się wystarczająco dużo działań przeciwdziałających przemocy domowej. Takie książki są oczywistym przykładem zgody na przerażające w skutkach działania, związki nie prowadzące do niczego dobrego.
Z tego powodu jestem przerażona i zrezygnowana faktem, że "After" doczekało się ekranizacji i bije rekordy popularności. Jest to seria, której naprawdę nie polecam, uważam ją za błąd wydawniczy, przykład książki, której nie można nazwać literaturą - w końcu niczego dobrego nie można z niej wynieść, a promowane w niej wzorce są oburzającym przykładem przyzwolenia na toksyczne zachowania, ukryte pod płaszczem wielkiej, obezwładniającej miłości, w imię której warto poświęcić wszystko - nawet szacunek do samego siebie.
Jeżeli podobała Ci się ta recenzja, zapraszam na mojego bloga:
https://zgrajaksiazek.blogspot.com/