Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Na wstępie tej recenzji chciałam wspomnieć, że chociaż nie jest to pierwsza książka opowiadająca o śledztwach Charliego Chana, to jest to moje pierwsze spotkanie nie tylko z tą postacią, ale także z twórczością Earla Derr Biggersa.
Śledztwo, którym tym razem ma zająć się Chan to trudna i wielowątkowa sprawa zabójstwa sir Fryderyka.
Morderstwo to wstrząsa elitą San Francisco, gdyż sir Fryderyk to bardzo ceniony człowiek i nikt nawet nie spodziewał się czym "zasłużył" sobie na śmierć.
Jednak okaże się, że mężczyzna chciał rozwikłać pewne niedokończone śledztwa i komuś się to zdecydowanie nie spodobało...
Chociaż uwielbiam książki zawierające zagadki i lubię je rozwiązywać wraz z następującymi kolejnymi stronami i rozdziałami to bardzo rzadko sięgam po typowe klasyki kryminałów... i na początku byłam przekonana, że słusznie.
Akcja książki jest - tak jak wspominałam wcześniej - wielowątkowa. Początkowo gubiłam się w pewnych faktach i nie rozumiałam rozwoju wypadków. Akcja także wydawała mi się mocno rozciągnięta w czasie i momentami zbyt mocno zawoalowana.
Jednak szczerze mogę powiedzieć, że zakończenie zrekompensowało mi wszystkie moje zachwiania czy słusznie sięgnęłam po tę książkę.
Po pierwsze postać Charliego Chana finalnie była dla mnie świetną kreacją literacką. Trochę skojarzył mi się z serialowym Columbo. Podczas śledztwa wydawał się nie mieć pojęcia o pracy prawdziwego detektywa. Pozwalał wypominać sobie pewne niedociągnięcia i potknięcia. Brakowało mu pewności siebie w tropach, które odnajdował i podejrzeniach, które wysnuwał. Czasami wręcz wydawał się niekompetentny, aby w końcu uderzyć w pełni swoją spostrzegawczością, inteligencją i umiejętnością łączenia faktów, na które wcześniej nikt nawet nie zwrócił najmniejszej uwagi.
Po drugie chociaż wspomniałam, że akcja była momentami mocno zawoalowana i toczyła się dosyć wolno to szczerze doceniam, że książka nie posiada nazbyt wielu niepotrzebnych opisów otoczenia lub krajobrazu, a dostajemy od autora mnóstwo dialogów, "aktywnych scen" i wiele ciekawych akcji drugoplanowych. Dzięki temu w ogólnym rozrachunku, chociaż książkę czyta się dosyć wolno to na koniec nie miałam odczucia znudzenia nią.
Szczerze mogę polecić tę książkę w szczególności osobom, które kochają kryminały - oczywiście jeśli nie znają jeszcze tej pozycji.
Mam po przeczytaniu tej książki jeszcze takie swoje skromne przemyślenie - może kogoś z was ono zainteresuje...
Książka "Za kurtyną" po raz pierwszy została wydana w 1928 roku. Chociaż wydanie, które wpadło w moje ręce jest z 2024 roku i tłumaczenie na pewno zostało mocno uwspółcześnione to jednak styl literacki jest dla mnie w widoczny sposób odbiegające od literatury dzisiejszych czasów.
Przede wszystkim we współczesnych książkach widać odbicie tego jak dzisiaj żyjemy - szybko.
Akcja zawiązuje się praktycznie od pierwszych stron i praktycznie zmusza nas do ciągłego zaangażowania poprzez "rzucanie nam" ciągłych szokujących zwrotów akcji. Tutaj jednak dostajemy niewymuszoną, a czasami wolną akcję, którą możemy się napawać - chociaż nie do końca umiemy, ponieważ chcemy szybciej, więcej i lepiej.
Może jednak warto raz na jakiś czas wrócić do pewnych "klasyków" i zastanowić się nad tym gdzie podąża dzisiejsza literatura.