Drodzy Czytelnicy! Na wstępie pragnę Was uprzedzić, że moja recenzja może być nieco chaotyczna, gdyż jestem świeżo po lekturze, która wzbudziła we mnie tyle emocji - tych pozytywnych oczywiście - iż nie wiem czy będę w stanie zrecenzować Rok w Poziomce obiektywnie i z pełną jasnością umysłu.
Katarzyna Michalak jest w blogosferze bardzo popularną autorką. Jej książki zbierają mnóstwo pozytywnych recenzji, które zachęcają potencjalnych czytelników, by Ci wybrali właśnie te pozycje. Ja również uległam urokowi tych wszystkich opinii i postanowiłam sięgnąć po te utwory. Ponadto sama osoba Katarzyny Michalak mnie oczarowała od samego początku, od chwili, kiedy pierwszy raz przeczytałam wpis na jej blogu.
Do przeczytania jakiejkolwiek powieści autorstwa wyżej wymienionej, zbierałam się od dłuższego czasu, jednak dopiero teraz, w grudniu, kupiłam Rok w Poziomce i dałam się oczarować Kasi Michalak.
Trzydziestodwuletnia Ewa pragnie odciąć się od swojego starego życia i rozpocząć wszystko na nowo. Zaczyna od poszukiwań małego, białego domku bez łap, który będzie jej i tylko jej. Jednak żeby to marzenie spełnić, musi mieć pieniądze, które chce pożyczyć od swojego wieloletniego przyjaciela - Andrzeja. Nie spodziewa się tylko tego, że spotka się z jego odmową. Lecz mężczyzna ma dla niej inną propozycję. Proponuje Ewie pracę w wydawnictwie. W wydawnictwie, które dopiero założy. Jej celem jest wydanie bestselleru, dzięki któremu zarobi na swój wymarzony domek. I od tej chwili zaczynają się przygody.
Dzięki Bogu, Ewa posiada przyjaciół, którzy popierają ją w marzeniach lub studzą zapały, kiedy marzycielka zbyt daleko zapuszcza wodze swej fantazji. I właśnie takich ludzi nasza bohaterka będzie potrzebowała przez najbliższy rok. Pełnych chęci do zmian, energicznych i rozrywkowych jak Izka. Ale też ludzi opanowanych, zorganizowanych i czułych jak Andrzej.
Co ten rok przyniesie Ewie? Czy przyniesie miłość, rodzinę i ciepło, którego pragnęła od tak dawna?
Wciąż jestem pełna podziwu dla książki Katarzyny Michalak. W tak prosty sposób połączyła zwariowane życie młodej kobiety z realiami życia codziennego. Bo Ewa, tak naprawdę, nie ma nic. Nie ma męża, ba! nawet chłopaka nie ma. Swojego kąta też nie ma. Niby jest to mieszkanko, które zdobyła dzięki Andrzejowi, ale co to jest? On pragnie czegoś swojego. A dokładniej, pragnie małego, białego domku bez łap. Tak, tak! Bez łap! W tym domu pragnie żyć razem z mężem, dziećmi i zwierzakami. Kiedy więc do kobiety uśmiecha los, ona pragnie ten uśmiech odwzajemnić i wziąć się za swoje życie.
Zaczyna od podpisania umowy wstępnej na kupno domku w Urlach, potem przychodzi czas na zwierzaki. Dwa psy i kot. Dwa marzenie spełnione, co jest dalej? Ach, tak! Mąż i dzieci. Cóż, królewicza na białym koniu ani widu, ani słychu. Za to dziecko pojawia się w najmniej spodziewanym momencie. I to co? Po jednym razie?! Akurat ona? Dlaczego dała się tak głupio podejść? A dlatego, że była pełna żalu i rozpaczy po tym, jak dowiedziała się, że jej przyjaciel, ale i wielka miłość, układa sobie życie z inną. Pal licho, gdyby to była jakaś obca, pusta blondyna, a tak, to jest jej przyjaciółka. Autorka jej bestselleru, który może otworzyć Ewie drzwi do nowego życia! Jednak odetchnęłam z ulgą, kiedy przeczytałam, że nasza główna bohaterka nie postanawia żywić urazy ani do Andrzeja, ani tym bardziej do Karoliny, którą i tak już życie wystarczająco pokarało. Ale cóż Ociupinka po pamiętnej (a raczej niepamiętnej) nocy, została. Teraz trzeba poszukać Ociupince tatusia. Może niedawno poznany Witold? Nie, nie jest w stanie ranić siebie i jego. Nie może mu tego zrobić! A jednak nadzieja zostaje...
Jesteście pewnie ciekawi jak rozwiną się dalsze losy naszej Ewuni, prawda? Nie zdradzę Wam nic więcej. Po pierwsze dlatego, że rozpisać bym się musiała okropnie, a po drugie dlatego, że nie chcę odbierać innym tej przyjemności, jaką jest poznawanie życia Ewy krok po kroku, samemu.
Mogę napisać, że na początku obawiałam się czy i mnie tak bardzo spodobają się książki Katarzyny Michalak. Recenzje recenzjami, ale przecież nie wszyscy mamy identyczny gust czytelniczy, prawda? Jednak czytając wrażenia innych po skończonej lekturze, czułam, że i mnie Rok w Poziomce powinien się spodobać. I co, nie pomyliłam się! Co z resztą można wyczytać w tym tekście, który do Was skrobię pełna podziwu dla autorki. Ech... zakałapućkałam się.
Urzekł mnie również humor książki, który został sprytnie wpleciony w dialogi bohaterów. Cięta riposta naszej Ewci kochanej, również przypadła mi do gustu.
Chociaż wykształconą polonistką nie jestem, to swoim amatorskim okiem widzę, że do książki pod względem technicznym nie ma się do czego przyczepić. Graficzna oprawa jest równie doskonała.
Ciekawym pomysłem, było umieszczenie samej Katarzyny Michalak i jej dzieł w tej książce. Zaskoczyło mnie to, ale zaskoczyło pozytywnie.
Podobały mi się również fragmenty pamiętnika bohaterki, które były wplatane pomiędzy kolejne rozdziały powieści. Bardzo miło mi się je czytało.
Teraz, w podsumowaniu, pragnę podziękować Katarzynie Michalak za to, że stworzyła coś tak pięknego. Ciepłego, sympatycznego, wprost wspaniałego. Wiem, że na tej jednej książce moja przygoda z Kejt Em się nie zakończy i miarę czytania będę chciała więcej i więcej. Zacznę od tej serii, owocowej. Potem seria z kokardką, z czarnym kotem, seria poczekajkowa... I tak do końca. Do póki nie przeczytam wszystkich książek, które wyszły spod pióra tejże autorki.
Gorąco polecam!