Rzadko sięgam po książki medyczne, poradniki, czy te poświęcone dietom. Leki mam dobrze dobrane i wyniki ok, więc moje Hashimoto jest opanowane. Jednak pochodzę z rodziny czytaczy- jeśli dowiadujemy się, że coś nas dotyczy, w pierwszej kolejności czytamy o tym. Hashimoto dzielę ze swoim tatą, największym czytaczem i co jakiś czas wypominamy sobie, że nic jeszcze nie przeczytaliśmy w tym temacie, więc postanowiłam zacząć.
Czemu zaczęłam od tej książki? Nie wiem, wygląda sympatycznie i przystępnie ( przypominam, że nie czytam takich książek, więc pewnie po wyglądającą bardziej naukowo nie odważyłabym się sięgnąć). Poza tym skusił mnie fakt wielu aspektów w jednym tomie. Autorka pisze tu o chorobach i przypadłościach współistnieniejących, zalecamy trybie życia przy Hashimoto i diecie. Nie ma za dużo zdjęć, więc na pierwszy rzut oka książka nie wydaje się sztucznie napakowana. I po szybkim przejrzeniu przepisów stwierdziłam, że składają się z ogólnodostępnych u nas składników, a przyznaję bez bicia: średnio lubię eksperymenty z dziwnymi składnikami, no i mieszkam w niedużym mieście, gdzie nie wszystkie są łatwo dostępne.
Jak książka wypadła po wgłębieniu się w nią? Trochę gorzej niż się zapowiadało. Wygląda to tak, jakby autorka dobrze znała tylko kilka zagadnień więc tylko je omówiła, a resztę, w której się mniej orientuje pominęła zupełnie. Na przykład wiemy, że Hashimoto może powodować wypadanie włosów i przesuszenie i łuszczenie się skóry. I mamy tu właściwie cały rozdział poświęcony włosom- obszerna rozpiska, jakie minerały i witaminy spożywać żeby włosy były silne i zdrowe, w czym je znaleźć - super. A o tym, co dobre, czy potrzebne dla skóry ani słówka. W kolejnych rozdziałach autorka przypomina nam, co warto spożywać przy chorobach tarczycy, cóż, myślę, że wystarczyłoby to napisać raz. Jeśli chodzi o tryb życia przy Hashimoto, według autorki trzeba dbać o aktywność fizyczną, unikać papierosów, alkohol od czasu do czasu, dużo spać, unikać stresu. I tyle. Ani to konkretne zalecenia dla tarczycowów, ani nic odkrywczego, czego możemy się dowiedzieć tylko że specjalistycznej książki. Jest też trochę sprzeczności jak np pij zieloną herbatą, bo ma polifenole, ale nie pij zielonej herbaty, bo osłabia wchłanianie leku na tarczycę, jedz pestki z dyni, bo mają cynk, ale nie jedz pestek z dyni, bo osłabiają produkcję hormonów tarczycy. Jeśli chodzi o dietę, to też większa część rozdziału poświęcona jest wyjaśnieniu czym ogólnie jest dieta (na przykładzie młynu- naszego organizmu i worków ze zbożem do zmielenia- pokarmu). W ogóle to do mnie nie trafia, myślę, że kto sięga po taką książkę wie już czym jest dieta.
Same przepisy zajmują pół książki. No cóż, nie jestem dietetykiem i nie ocenię ich pod względem wskazań dla Hashimoto, ale chyba łatwiej by mi się z nich komponowało menu gdybym wiedziała ile dana porcja ma kalorii lub jaki indeks glikemiczny.
Na plus jest obszerny rozdział poświęcony problemom z płodnością wywołanym przez Hashimoto. No i poruszenie tematów diet redukcyjnych. Tu, wydaje mi się, autorka przełamała pewne tabu, pisząc, że gluten jest nam potrzebny i jeśli ktoś nie ma celiakii to nie ma potrzeby go zupełnie wykreślać z diety.
Może to jest dobra książka dla ludzi, którzy o Hashimoto jeszcze nic nie wiedzą, choć nie jestem pewna, bo gdyby na niej poprzestali niewiele by się dowiedzieli o wskazaniach dla chorych. Ja nie jestem z niej zadowolona, za mało konkretów.