Życie Flinn pierwszy raz uległo nieodwracalnym zmianom, gdy jej starszy brat – Jonte; zaginął. Tamtego dnia dziewczynka straciła najlepszego przyjaciela, a jej matka schowała swoje serce pod warstwami oschłości i dystansu. Jedyną poszlaką była przysłana przez niego pocztówka ze starą drezyną. Jak to jednak możliwe, że tylko Finn zamiast drezyny widziała na papierze bogato zdobiony pociąg?
Drugi raz jej życie uległo nieodwracalnym zmianom, gdy dwa lata później spędzała wieczór na dworcowej ławce i wpatrywała się w niebo. Nagle ukazał jej się przedziwny kształt, jakby duch unosił się nad ziemią, a po chwili nadjechał pociąg. Tak, pociąg z pocztówki od Jontego! Flinn nareszcie zyskała szansę, by znaleźć odpowiedzi na pytania o los brata i nie zamierzała jej zmarnować. Postanowiła zostać pasażerem na gapę.
A było to zaledwie początkiem przygód, które życie przygotowało dla tej upartej dziewczyny.
Magiczny ekspres jest szkołą z internetem na szynach. Dosłownie! Nie należy do żadnego państwa i jest w ciągłym ruchu, a jego celem jest wychowanie uczniów na wielkich ludzi, którzy mają zapisać się na kartach historii. Całość wyposażona jest w magiczną technologię, choć magią już jako taką władać nikt nie potrafi. Na „pocieszenie” jednak dzieciaki mają zamiast normalnych przedmiotów zajęcia z bohaterstwa, zachowania, sportów walki, komunikacji oraz strategi & pewności siebie. Tak, naprawdę jest tam to „&”, które ani trochę nie pasuje i uważam je za największy minus książki! Jeśli jednak coś tak małego uważam za najgorszy element, to co z resztą?
Anca Sturm stworzyła świat pełen magii i tajemnic. Wykreowała oryginalnych bohaterów, którzy wykazują się odwagą i mocno wyróżniają się na tle innych. W fabule ani przez moment nie pozwoliła nam na nudę, choć byłam przekonana, że wstawki romantyczne mogą być spowalniaczami akcji, ale nie! Nic z tego. Autorka nie daje nam chwili wytchnienia i okej, całość jest przeznaczona dla młodszej młodzieży, ale zostałam absolutnie wciągnięta w świat ekspresu i nie chciałam z niego wychodzić. Początkowo czułam zgrzyty jeśli chodzi o myśli głównej bohaterki a jej działanie, ale po skończeniu lektury zrozumiałam, że wszystko to można wyjaśnić zagubieniem. Trzynastoletnia dziewczyna znajduje się w zupełnie obcym miejscu, które zdaje się mieć swoje mroczne tajemnice. Pierwszy raz wokół siebie ma tyle sympatycznych ludzi, ale doskonale wie, że nie każdemu może ufać. Czasami więc gubi się w swoich działaniach, a jej wcześniejsza aspołeczność daje jej w kość. Dopiero widząc jak powoli się otwiera i jak nabiera pewności siebie, dostrzegłam, że było to elementem zaplanowanym i dopracowanym – nie niedopatrzeniem autorki. Ale nawet, gdyby było to potknięciem, to w pełni bym je wybaczyła, bo książka ta ma w sobie coś, co absolutnie mnie kupiło i już skręca mnie w środeczku w oczekiwaniu na kolejne tomy trylogii! Te kilka miesięcy (premiera kolejnego tomu zaplanowana jest na wrzesień) będą prawdziwą udręką, bo naprawdę polubiłam ciche dźwięki jadącego pociągu w tle akcji. Ciągle zmieniający się krajobraz za oknem, szepczące gwiazdy, biały kształt pojawiający się znikąd i narodziny pięknej przyjaźni... Zdecydowanie nie jest to świat, z którego człowiek pragnie wychodzić, choć ma on również swoją mroczną stronę.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.