Piekarnia czarodzieja recenzja

Biorąc się za tą pozycję miałam gdzieś z tyłu głowy książkę, którą kiedyś czytałam „Basza smaku”, myślałam, że będą one podobne na tej samej zasadzie. Nie do końca. Tamta też jest pod pewnymi względami wyjątkowa, ale bardziej skupiała się na przepisach, zemście. Tutaj jak sama nazwa wskazuje jest piekarnia w tle, ale ma głębsze postrzeganie świata i rzeczywistości.

Cała historia piękna choć brutalna – nie ma tutaj aż takiego totalnego oderwania od rzeczywistości. Bardzo też podobała mi się narracja – płynna i prowadzona tak, jakbyś stał obok i widział wszystkie rozgrywające się rzeczy. Dla niektórych mała ilość dialogów i filozoficzne podejście autora może być uciążliwe choć według mnie gdyby nie ten styl pisania ta książka nie miałaby sensu, ten jasny przekaz nie zostałby uwieczniony, wyparlibyśmy ją z głowy. W opisie piszą, że jest to koreańska baśń i tak jak każdy ten gatunek literacki ma być pouczająca – choć nie jest to standardowa walka dobra ze złem. Chodzi o ponoszenie konsekwencji za swoje zachowania - rodzice, którzy nie zajmują się dzieckiem, samobójstwo, molestowanie, porzucenie, przemoc psychiczna. Zakończenie też zrobione inaczej mamy „co by było gdyby” i przedstawione wszystkie opcje. Tak, że czytelnik wie, że nawet jak wybierzesz jedną z opcji to znaczy, że oby dwie były w jakiś sposób właściwe.

Jak na ilość stron wydaje się, że książka jest krótka – za to bardzo treściwa. Na pewno sięgając po nią nie spodziewałam się tego wszystkiego. Morza uczuć i czytania z zapartym tchem. Dodatkowo to wydanie jest naprawdę przepiękne, idealnie dobrane do treści.

Dla mnie magiczna książka.