„Iskra” to debiut powieściowy młodej, bardzo ambitnej polskiej autorki. Katarzyna Tkaczyk związana jest z Krakowem, zawodowo zajmuje się pisaniem tekstów, jest copywriterem. „Iskrę” początkowo publikowała na Wattpadzie, gdzie książka szybko stała się jednym z najchętniej i najczęściej czytanych tekstów. Nie miałam tam wcześniej konta, ale założyłam je specjalnie po to, aby móc wcześniej zapoznać się z kolejną książką autorki. Bo po lekturze „Iskry” zyskałam pewność, że również najnowsza książka Kasi Tkaczyk, pt. „Zew krwi” zostanie kiedyś wydana. Póki co możecie ją czytać w odcinkach na Wattpadzie.
Bohaterem powieści jest bardzo młody, lecz już mocno doświadczony chłopiec o imieniu Olav. Chociaż bardzo się stara, nie potrafi spełnić oczekiwań porywczego, okrutnego ojca alkoholika. Żyją razem w małej wsi i chłopak co chwilę zbiera od ojca baty. Kiedy pewnego dnia znów zostaje dotkliwie pobity, przypadkowo zabija ojca. Nie wie, jak to się stało, nie rozumie, o co chodzi, nie wie, że ma w sobie ogromną moc, którą właśnie udało mu się zamanifestować. Kiedy ludzie widzą, co się stało, obwiniają chłopca. Od linczu ratuje go zielarz, który później pomoże mu zrozumieć i zyskać panowanie nad tym niezwykłym darem. Nie, że pomoże mu sam. Po prostu odpowiednio nim pokieruje i wskaże ludzi, którzy będą potrafili mu pomóc okiełznać magiczne zdolności.
(…) nie wszystko da się ocalić. Czasem płomień, który niszczy wszystko, jest lepszy, bo pozwala zacząć od nowa, z większym doświadczeniem.
Genialny debiut! Mam szczęście ostatnio do świetnych polskich debiutanckich powieści fantastycznych. „Iskra” jest kolejną książką, która mnie zachwyciła i którą, mimo jej dość sporej objętości, pochłonęłam w zadziwiająco szybkim tempie. Miałam też przyjemność objąć tę pozycję swoim patronatem medialnym, co jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem, bo ta książka jest zwyczajnie bardzo dobra. Trochę bałam się tego, jak autorka odnajdzie się w narracji z perspektywy dziecka, bo tak napisana jest ta książka. Niepotrzebnie, bo chociaż czuć tę narrację, to autorka mimo młodego wieku bohatera, nie pokusiła się o żadne uproszczenia i zarówno sam świat, jak i postać Olava są mocno rozbudowane. Przede wszystkim jednak, narracja prowadzona jest konsekwentnie, wydarzenia ułożone logicznie, a sama fabuła urozmaicona, jednak nie na tyle pogmatwana, aby nie mógł po książkę sięgnąć młody czytelnik, do którego jest skierowana. Dodam od razu, że moim zdaniem, powieść trafi bardziej do starszego odbiorcy, bo wydaje mi się, że to on bardziej doceni walory tego barwnie odmalowanego świata i wartości, jakie książka za sobą niesie. Tym, co zachwyciło mnie w tej powieści najbardziej, jest umiejętne budowanie emocji. Autorka ma bez wątpienia niezwykły dar, bo pisze tak, że wszystkie wrażenia płynące z lektury, odczuwamy i na swojej skórze i w swoim wnętrzu. Uwierzcie, były momenty, kiedy miałam autentyczne ciary na rękach i całą sobą odczuwałam smutek, zagubienie i bezradność chłopca. Nawet nie trzeba za bardzo zagłębiać się w lekturę, żeby zobaczyć, jak wyśmienicie autorka potrafi żonglować emocjami czytelnika, dzięki czemu tak bardzo odczuwamy wszystko to, co główny bohater. Moim zdaniem ta historia z powodzeniem i bez żadnych zmian mogłaby zostać przeniesiona na szklany ekran. Ma wszystko to, co jest potrzebne, aby zachwycić widza. Niespieszne poznawanie nowego, obszernego, zbudowanego od podstaw uniwersum, stopniowane napięcie, zwroty akcji, które to napięcie podkręcają, tajemniczy świat magii, którego nie odkryjemy jednym machnięciem różdżki i wspomniane już przeze mnie emocje, tak żywe, tak namacalne i wyjątkowe. Uwielbiam u autorki jej wrażliwość, empatię i to, jak opisuje przeżycia wewnętrzne bohatera, jego zmaganie się z samym sobą, próbę zrozumienia otaczającego świata i tego, co się z nim dzieje, a także jego relacji z innymi. Coś niesamowitego!
Akcja powieści nie jest może aż tak szybka, jak można się spodziewać, niemniej jednak dzieje się w książce dużo, na tyle dużo, że powieść przykuwa uwagę czytelnika i chce się w tym świecie pozostać jak najdłużej. Nudzić na pewno się nie będziecie. Ujmujące jest to, jak bardzo Olav w trakcie biegu akcji się zmienia. Dojrzewa do nowej roli, uczy się siebie, zaczyna rozumieć nie tylko, jakim został obdarzony darem, przede wszystkim zaczyna dostrzegać, że nie wszyscy chcą go skrzywdzić, że jest wart więcej niż pokazywano mu przez całe jego życie i że stać go na znacznie więcej niż do tej pory sądził. Olav daje się lubić. Często wpada w tarapaty, jest nieco naiwny i lekkomyślny, ale w tym przypadku trzeba wziąć poprawkę na jego młody wiek. Z drugiej strony już jako dziecko bardzo wiele przeszedł i został już w jakiś sposób ukształtowany. Musi pokonać długą drogę, aby coś w swoim myśleniu i postrzeganiu świata zmienić. Chłopiec ma dobre serce, a mimo to długo nie potrafi zrozumieć, że jego moc jest darem, a nie przekleństwem. Trochę zabrakło mi w książce dokładniejszego opisu i rozwoju mocy chłopaka, jednak wiem, że to dopiero początek cyklu i ten wątek, na pewno zostanie rozwinięty. Ta powieść to nie tylko magiczna moc i jej konsekwencje, to też, a może przede wszystkim mądra i pouczająca lektura. „Iskra” wiele mówi o poszukiwaniu swojego miejsca w świecie, odkrywaniu granic swoich możliwości, akceptowaniu siebie takim, jakim się jest, a także o prawie do decydowania o sobie. Jest więcej ważnych tematów, jakie podejmuje ta powieść, jednak o wszystkich Wam nie napiszę, bo fajnie byłoby, gdybyście odkryli je sami. Napiszę tylko, że książka zostawia czytelnika z głową pełną przemyśleń i z przesłaniem, które dla mnie brzmi dość optymistycznie i mówi, że zawsze, niezależnie od tego, jakie przeszkody piętrzą się przed nami, będziemy w stanie sobie poradzić. Musimy tylko zaufać sobie i działać.
Za zło nigdy nie jest odpowiedzialna tylko jedna osoba. To suma działań, pragnień i myśli co najmniej kilku ludzi… dorosłych ludzi. Dzieci natomiast są jak lustra – odbijają w sobie to, co tkwi w ich rodzicach i bliskich. Same nigdy nie są sprawcami.
„Iskra” to magiczna podróż przepełniona emocjami. To szczegółowo rozpisany, wykreowany od podstaw świat i bohater, który przechodzi długą drogę, na końcu której ma odkryć prawdę o sobie samym. To książka świeża, niesztampowa, uzależniająca. Nie będziecie w stanie rozpoznać, że to debiut. Gorąco polecam!
Recenzja pochodzi z bloga:
„Iskra” Katarzyna Tkaczyk – maitiri_books (wordpress.com)