Magia i klątwy wydają się być czymś niezwykłym, a zarazem niebezpieczniejszym. Dość często są też tematem powieści fantastycznych. Jedną z książek, której tematem przewodnim to magia jest "Strażniczka krwi"
MAB pragnie zniszczyć klątwę jaka jest ukryta w różach. Tworzy błotnego potwora i go ożywia. Gdy się jej to udaje stwor ucieka i na swojej drodze spotyka Willa. Chłopak pokonuje upiora, jednak zostaje przez niego uderzony. Od tego czasu zaczyna się dziwnie czuć. Jedyną osobą, która może mu pomoc jest tajemnicza nastolatka Mab.
Jednak czy ta młoda "czarodziejka" ma wystarczająco dużo magicznej mocy, aby uratować chłopaka opanowanego przez klątwę?
"Strażniczka krwi" to kontynuacja powieści "Magia krwi" jednak mająca bardzo mało wspólnego z pierwszym tomem. Tym razem głównymi bohaterami są Mab i Will, a Silla i Nick odchodzą na bardzo daleki plan.
Na początku przedstawię znaczących bohaterów (tak jak przy pierwszym tomie):
Mab, nastolatkę, która zna i praktykuje magię od dziecka. Nie potrafi bez niej żyć. Za wszelką cenę stara się wszystkim pomóc, jednak nie zawsze podejmuje dobre decyzje.
Will - nastolatek, który znalazł się w złym czasie i miejscu. Opanowany przez klątwę musi podjąć walkę i zaufać magi i Mab.
Mamy jeszcze jedną ważną bohaterkę, która jest dość tajemnicza. Jej losy poznajemy szczątkowo, ale dzięki nim poznajemy klątwę - skąd się wzięła i dlaczego. Imię tej bohaterki to Evelyn. Od razu też wspomnę, że jej historia najbardziej mnie wciągnęła i zaciekawiła.
Powieść niestety jak dla mnie ma wiele wad. Przede wszystkim wydarzenia są monotonne, ciągną się bardzo długo, nim autorka odkrywa sedno powieści. Pisarka także bardzo dużą uwagę poświęca szczegółom i dokładnym opisom. Ja niestety tego nie lubię, gdyż moja wyobraźnia nie potrzebuje, aż tylu elementów, aby ujrzeć co chce przedstawić twórczyni.
Bohaterowie są wykreowani bardzo dobrze, jednak nie wzbudzili we mnie jakichkolwiek emocji. Nie wiem czy ich polubiłam, czy nie. Jakoś nie bardzo mnie urzekli.
Narracja jest dwuosobowa - czyli przemiennie narratorem jest Mab lub Will. Losy Evelyn są wplątywane pomiędzy historią dwojga nastolatków. Taki system narracji lubię, gdyż wydarzenia widzimy z dwóch perspektyw.
Co mi się podobało w powieści? - Zakończenie, które jest dynamiczne, pełne akcji, zaciekawia.
Czego mi zabrakło? - Jakichkolwiek emocji. Podczas czytania nie odczuwałam nic. Poznawanie treści przypominało spacer po pustyni - sucho od emocji.
Co mnie drażniło? - Czytanie o krwi. Autorka opisując magię łączy ją z krwią, czyli za każdym razem trzeba przeciąć skórę i upuścić krew. Jakoś te momenty w powieści mnie drażniły i czułam niesmak.
Co mi się nie podobało? - Dbałość autorki o szczegóły. Jak dla mnie było tego za dużo. Powieść dzięki temu uzyskała wiele dodatkowych stron, ale za to spowolniła akcję.
Jakoś trudno mi podsumować "Strażniczkę krwi". Miałam nadzieję, że drugi tom być może będzie lepszy, jednak tak się nie stało. Czytanie jest wolne, ale nie męczy. Autorka ma dość lekkie pióro, ale lubi pisać o drobiazgach. Porusza temat kwi i jej mocy. Książka ma zarazem wady i zalety i najlepiej przekonać się samemu o jej wartości.