Na tą książkę miałam ochotę już od dłuższego czasu, więc nie wahałam się ani chwili, gdy znalazłam ją w sklepie w bardzo atrakcyjnej cenie. :)
Historia ta rozpoczyna się końcem. I to dosłownie, bo taki właśnie tytuł ma pierwszy rozdział. Elspeth przegrywa walkę z chorobą i odchodzi z tego świata. Czy jednak na zawsze? Jeszcze przed śmiercią napisała do swojej siostry bliźniaczki, którą kochała, choć ta najwyraźniej nie chciała mieć z nią nic wspólnego. W liście poinformowała ją, że dom zapisuje w spadku swoim siostrzenicom - też bliźniaczkom, dodając, że w ten sposób chce przeprowadzić pewien eksperyment. Na czym ma on polegać?
Julii i Valentiny nie można nazwać zwykłymi bliźniaczkami. Są ze sobą niezwykle zżyte i stanowią swoje lustrzane odbicia. Nie byłoby to tak zaskakujące, gdyby nie to, że ich podobieństwo nie odnosi się jedynie do ich powierzchowności - Valentina nawet narządy wewnętrzne ma po przeciwnej stronie niż normalny człowiek, stanowi więc idealne odbicie swojej starszej (o sześć minut) siostry. To właśnie Julia gra w tym duecie pierwsze skrzypce i często się rządzi, a jej bliźniaczka (często nazywana Myszką) godzi się na to, choć powoli zaczyna się w niej rodzić cichy bunt. Jak potoczą się ich losy w nowym miejscu?
"Wiesz, żeby być sobą, nie trzeba się starać, nie trzeba robić nic."
Teraz przejdźmy do innych mieszkańców tej części Londynu. Robert nie może się pozbierać po śmierci ukochanej, a gdy w końcu przyjeżdżają jej siostrzenice, obawia się spotkania z nimi, chociaż bardzo chciałby je poznać. Czy któraś z nich wypełni pustkę pozostałą po Elspeth? Poza tym już od dłuższego czasu pisze pracę na temat pobliskiego cmentarza, lubi też odwiedzać go w nocy.
Martin od wielu lat zmaga się ze swoją chorobą, która objawia się w dręczących go natręctwach. Do tego opuściła go zmęczona już takim życiem Marijke. Samotność jedynie pogłębia jego wyobcowanie. Mimo wszystko Julia poczuła do niego sympatię i pewną nić porozumienia. Czy to mu w jakiś sposób pomoże? Czy pokona swoje lęki, by wrócić do żony?
Z całkiem innymi problemami zmaga się Elspeth, która, choć już umarła, nadal błąka się po swoim mieszkaniu jako zjawa i próbuje zrozumieć sytuację, w jakiej się znalazła. Pragnie zostać zauważoną, choć z marnym skutkiem. Jedynie Valentina zdaje się wyczuwać jej obecność. Poza tym zmarła ciotka sprawdza w jaki sposób może wpłynąć na to, co ją otacza.
"Elspeth miała wrażenie, że znalazła się na progu przełomu. Od jakiegoś czasu bardzo poważnie zastanawiała się nad straszeniem. Istnieje pewna równowaga między jego estetyczną i praktyczną stroną."
"Lustrzane odbicie" to opowieść o siostrzanej miłości i konfliktach, o życiu po śmierci i stracie bliskiej osoby, a także o skrywanej przez lata tajemnicy. Właśnie. Co takiego zdarzyło się w przeszłości? Co doprowadziło do tego, że Elspeth i Edie przestały się ze sobą kontaktować? Czy tą samą drogą nie podążają Julia i Valentina? Tego możecie się dowiedzieć już z książki.
Muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś innego, choć sama nie potrafię określić czego dokładnie. Myślałam, że będzie bardziej magicznie, jednak zamiast tego było bardziej życiowo. Valentina chciała rozpocząć życie na własny rachunek, natomiast Julia nawet nie chciała o tym słyszeć. Tak narodził się niecodzienny, bardzo ryzykowny plan. Do czego doprowadzi?
"Mhm, pamiętaj tylko, że to zwykle nieśmiali zaskakują nas najbardziej."
Autorka wykreowała barwne, ciekawe postacie, a Londyn i cmentarz Highgate stanowiły świetne tło dla tej historii. Co do nieoczekiwanego zakończenia, nie do końca takie było. Do pewnego stopnia domyślałam się co może się stać. Mimo wszystko reszta była zaskoczeniem i cieszę się, że w końcu sięgnęłam po "Lustrzane odbicie". Tą książkę z pewnością będę miło wspominać.