Ile może mieć do powiedzenia Polka mieszkająca w Kraju Kwitnącej Wiśni? Najwyraźniej dość sporo, co w swojej książce udowadnia Anna Ikeda. Na początku znajdzie się krótka wzmianka o okolicznościach, które doprowadziły ją do Japonii. Co potem? Wszystkiego po trochę, jednak owe wszystko nieustannie kręci się wokół naszego głównego tematu - Japonii.
Liźniemy więc trochę historii Nikko (tam też mieszka autorka wraz z mężem i kotami) oraz pobliskich terenów, poznamy niektóre z tamtejszych zwyczajów i przekonamy się, że nie zawsze jest kolorowo. Ci, którzy liczą na jakieś konkretniejsze wzmianki na temat mangi czy anime mogą się rozczarować, gdyż autorka już na wstępie uprzedza, że w żadnym stopniu nie jest to jej dziedzina zainteresowań. Jest za to sporo o japońskim społeczeństwie, postrzeganiu gaijinów (cudzoziemców), faktach i mitach codziennego życia, oraz trochę na temat lokalnej kuchni. Nie zabraknie również wzmianek o japońskiej teściowej pani Ikedy, która bez powodzenia stale próbuje ujarzmić europejski temperament autorki. A z tego wynika oczywiście sporo ciekawych sytuacji... Dużo znajdziemy również na temat zwyczajów z pogranicza shintoizmu i buddyzmu, a to w znacznym stopniu za sprawą męża pani Anny - jak sama twierdzi - shintoistycznego otaku. Jak się okazuje, wiele wspólnego z historią Nikko i prefektury Tochigi mieli kapłani, ale tego wszystkiego możecie się dowiedzieć już bezpośrednio z książki. Dodam też, że na końcu znajduje się krótki słowniczek pojęć.
Tematów jest bez liku, jednak liczy się również forma. Czy autorka sobie z tym poradziła? Jak najbardziej! Przedstawia rzeczywistość taką, jaka jest. Szczerze, z pierwszej ręki, bez owijania w bawełnę, czy upiększania. I z bardzo przyjemną w odbiorze dozą ironii i humoru. Rozdziały są krótkie, zwykle mają po kilkanaście stron, na których swoje miejsce znajdują też różnorodne fotografie, również wykonane przez autorkę. Co więcej, pani Ikeda bywa prawdziwą mistrzynią dygresji (przy czym należy przyznać, że mimo to nadal dzielnie trzyma się tematu Japonii).
Książkę czytałam z przyjemnością. To lekka, niezobowiązująca lektura i naprawdę udany debiut. Może się oczywiście okazać, że dla osób lepiej obeznanych z tematem nie znajdzie się tu nic szczególnie odkrywczego. Taka to już kolej rzeczy. Tak czy inaczej, ostateczna decyzja należy do Was. Jeśli chcecie poznać kilka interesujących anegdotek, jesteście ciekawi skąd w Japonii wzięło się muzeum holocaustu lub jak pani Ikeda na jeden dzień została pastorem, zapraszam do lektury.
"Tubylcy spodziewają się, że będę odstawać od reszty. Zamiast więc próbować się dostosować, korzystam z okazji i rozkoszuję się swoją innością na wszystkich frontach."