Zanim przejdę do recenzji, chciałabym was prosić o to byście nie patrzyli na tę książkę przez pryzmat czegoś oklepanego i nie mającego głębszego sensu po tym, jak przeczytacie recenzje zawierającą tylko streszczenie fabuły. Dlaczego o tym wspominam? Spotkałam się z komentarzem, który właśnie to sugerował, nie chciałabym by ,,Lot Ikara” był tak postrzegany.
Kinga rozpoczyna pracę w liceum w Bielsko Białej, już pierwszego dnia zalicza kilka wpadek, a przez jedną z nich poznaje Janka – ucznia, który nie może pozbierać się po pewnym smutnym wydarzeniu. Jej pasja, zamiłowanie do języka polskiego bardzo mu się spodobała, przez co aktywnie uczestniczy w lekcji.
Życie prywatne nauczycielki nie należy do udanych i o tym przekonujemy się już na samym początku książki.
Dominik, mąż młodej nauczycielki jest leniwym hipokrytą i według mnie, sadystą. Źle odnosi się do swojej ukochanej, chociaż nie wiem czy mogę tak napisać, bo w moim mniemaniu on nigdy tak naprawdę nie kochał żony. I tutaj chciałabym się na chwilkę zatrzymać, ten bohater nie był taki wcześniej, zmienił się po ślubie, co teraz jest coraz częstszym zjawiskiem.
Janek jest osobą, do której mam mieszane uczucia. Z jednej strony doskonale rozumiem większość jego decyzji, ale z drugiej nie. Doceniam to co robił dla głównej bohaterki, ale nie podobało mi się to jak traktował swoją rodzinę.
Dodam jeszcze coś do tego mojego bardzo krótkiego opisu fabuły – chyba nie zaskoczę was pisząc, że między Kingą i jej uczniem wywiązuje się pewna relacja, prawda? Zaskoczeniem natomiast będzie dla was zaskoczenie, którego nadal nie potrafię przeboleć.
Autor przedstawił nam coś, do czego nieliczni mają wgląd, a mianowicie to jak wyglądają relacje pomiędzy nauczycielami i to jak oni postrzegają swoich podopiecznych, co mnie niesamowicie zafascynowało. Przechodząc do tego tematu, wydaje mi się, że młodzi nauczyciele bardzo chętnie angażują się w jakieś dodatkowe zajęcia i tak było w przypadku naszej bohaterki. Zorganizowała spotkania ,,Lotu Ikara’’, uczestnicy rozmawiali o różnych rzeczach, ale najważniejszym celem była literatura, dyskusjom na jej temat nie było końca. Nieodłącznym elementem ich spotkań było poznawanie siebie i nawiązywanie relacji, pokonywanie swoich lęków. Szczerze powiedziawszy to chciałabym przynależeć do tej grupy, móc się komuś w pełni wygadać.
,,Lot Ikara’’ pokazał mi również inną wizję świata, to, że ludzie dzięki miłości się zmieniają i nie zawsze uczucie, które nią nazywamy faktycznie może nosić jej miano. Miłość nie zawsze jest miłością, może być zauroczeniem.
To nie jest kolejny romans, który nic nie wnosi do naszego życia, który jest oklepany. W żadnym wypadku to pozycja zmuszająca nas do myślenia, wiele ucząca, bynajmniej ja tak sądzę – mam zaznaczonych wiele cytatów, mądrych cytatów i pięknych wierszy, to dobrze świadczy o tej książce.
Ostatnią rzeczą, którą chciałabym dzisiaj napisać jest to, że widać postęp w pisaniu pana Wojciecha Czernka, jego pierwszą książkę czytałam niedawno, dlatego łatwo mi jest porównać sposób w jaki zostało napisane ,,Amour Fou’’, a w jaki ,,Lot Ikara’’. Odniosłam wrażenie, że tę drugą łatwiej było mu napisać, skupić się na przesłaniu i odpowiednim podkreśleniu wielu rzeczy. Na podstawie jego najnowszego dzieła jestem w stanie stwierdzić, że dużo lepiej opisuje świat, poglądy i udziela czytelnikowi wielu, naprawdę wielu rad. Pióro pana Wojtka robi się coraz lżejsze. Nie mogę się doczekać kolejnej pracy tego autora, mam nadzieję, że przekona mnie do siebie kolejny raz.