„Pokój służącej” to debiut powieściowy Fiony Mitchell – brytyjskiej dziennikarki prasowej, która kilka lat spędziła w Singapurze. Po powrocie do Londynu zdecydowała się opowiedzieć światu historię inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami – opowieściami kobiet, Filipinek, które przyjeżdżają do Miasta Lwa za pracą, zatrudniają się jako pomoce domowe w mieszkaniach bogatych Brytyjczyków, Amerykanów i wytrwale pracują nie mając zagwarantowanych żadnych świadczeń, płacy minimalnej, a nawet wolnego czasu dla siebie. Mieszkają zazwyczaj w malutkich pokoikach, kanciapkach bez okien przeznaczonych na schrony bombowe o powierzchni około 5 m. kw. Często są śledzone, sprawdzane, a przede wszystkim dyskryminowane i wyzyskiwane. A wszystko po to, aby zapewnić swoim dzieciom, albo młodszemu rodzeństwu lepsze warunki życia na Filipinach.
Tak ciężka i kontrowersyjna sytuacja pracownic domowych w Singapurze wymagała nagłośnienia, napisania przynajmniej jednego artykułu na ten temat. Ale Fiona Mitchell poszła o krok, a nawet kilka kroków dalej i stworzyła całą powieść inspirowaną autentycznymi opowieściami. Wiele wątków tej ciekawej i momentami niewiarygodnej fabuły to również własne doświadczenia autorki, która ze szczerością i otwartością pisze o tym istotnym i wartym podkreślenia problemie.
Poznajemy dwie siostry: Talę i Dolly, które przyjechały do Singapuru za pracą. Mają szczęście bo zostały zatrudnione na stałe przez swoich pracodawców. Dolly pomaga w domu i opiekuje się dwoma chłopcami, a Tala trafiła do starszej pani, która pozwala jej dorabiać sobie sprzątając mieszkania innych ludzi. A dla sióstr każdy grosz jest bardzo cenny. Jednak odkąd w internecie pojawia się pewien blog, którego właścicielka szkaluje i pomawia Filipinki pracujące jako pomoce domowe, a Tala nie może pozostać bierna na takie oszczerstwa, sprawy zaczynają się komplikować. Czy w takiej sytuacji naprawdę jedynym wyjściem jest deportacja?…
Mamy tu sporo kontrastów, dobrze pokazane relacje społeczne, walkę z niesprawiedliwością i codzienne życie, które tak mocno różni się w zależności od pochodzenia i statusu społecznego. Ale jest tu też sporo optymizmu, bo jak mówi Tala: „czasami trzeba po prostu odpuścić, a wtedy życie daje człowiekowi inny dar.”
Powieść jest interesująca, dobrze skonstruowana i bardzo wiarygodna. Utrzymana została w tonie relacji, bardziej pasującej do reportażu, niż wielowątkowej fabuły. Zapewne też z tego powodu trudno było właściwie przekazać emocje. Mamy świadomość, że one są, ale w żaden sposób ich nie odczuwamy. Raziły mnie też całe akapity, w których dana bohaterka jest kilkukrotnie wymieniana z imienia na zasadzie ona idzie… ona siada… ona myśli… ona robi… Myślę, że jest to efekt wieloletniego doświadczenia dziennikarskiego, które trudno było przełożyć autorce na język powieści.
„Pokój służącej” to udany debiut. Ważkie problemy zostały pokazane światu, nazwane po imieniu i przedstawione w rzetelny sposób. Sięgnijcie po tę opowieść, bo naprawdę warto.