"Miłość wypełnia, a później opuszcza serca ludzi... serca innych ludzi. Jak przypływ i odpływ".
Ta książka nadal "siedzi" w mojej głowie. Jej bohaterowie jawią mi się niczym rzeczywiste postacie, które istniały naprawdę. Kocham takie literackie uczty, dzięki którym całą swoją osobą czuję, że czytanie to najlepsze, czego mogłam nauczyć się w życiu. Ostrzegam, ta recenzja całkowicie i nieodwołalnie wychwala dzieło, które w pełni na to zasługuje. Nie żałuję bowiem żadnej, nocnej godziny, jaką poświęciłam na przeczytanie tej książki, a którą mogłabym przecież przeznaczyć na smaczne spanie. W zasadzie to nie musicie czytać dalej tego tekstu, szkoda waszego czasu – lepiej biegnijcie kupić "Echa pamięci" i zatopcie się we wspaniałą treść tej książki.
Katherine Webb urodziła się w 1977 r., swoje dzieciństwo spędziła na wsi w hrabstwie Hampshire. Ukończyła Uniwersytet Durham, a następnie kilka lat mieszkała w różnych miejscach – w Londynie i Wenecji. Na stałe osiedliła się jednak w Berkshire. W swoim życiu wykonywała już wiele zawodów: kelnerki, au pair, sekretarki, bibliotekarki, czy gospodyni domowej. Obecnie pracuje na pełnym etacie jako pisarka, kocha czytać i uwielbia swoje dwa koty. Autorka zadebiutowała powieścią pt. "Dziedzictwo".
Zachowi Gilchristowi, właścicielowi kiepsko prosperującej galerii sztuki, życie zaczyna rozpadać się na kawałki. Jego była żona wyprowadza się z kraju i zabiera ich córkę na drugi koniec świata, a bohaterowi brakuje weny na napisanie książki o życiu sławnego artysty - Charlesa Aubreya, za którą już pobrał zaliczkę od wydawnictwa. Zach postanawia więc wyjechać do Blacknowle - wsi, do której Aubrey przyjeżdżał na swoje letnie wakacje wraz z kochanką i córkami. Na miejscu poznaje sędziwą i zdziwaczałą staruszkę Dimity Thatcher, nazywaną Mitzy, która w młodości była muzą malarza. Zach próbując dowiedzieć się czegoś nowego o artyście, odkrywa coraz więcej tajemnic związanych z losami wielu osób sprzed ponad siedemdziesięciu lat. Echa pamięci bowiem powracają niczym bumerang, nie dając o sobie zapomnieć.
"Echa pamięci" to historia tak wielopłaszczyznowa, jak wielopłaszczyznowe jest nasze życie. W celu ukazania tej zależności, Katherine Webb zastosowała wielce trafiony zabieg w postaci retrospekcji, który co chwilę chwiał całą konstrukcją chronologiczną powieści, wprowadzając element tajemnicy i niedopowiedzenia. Czytelnik bowiem wraz z Mitzy cofa się do roku 1937 r., w którym to zaczęła się cała historia. Autorka przez całą fabułę książki, miesza ze sobą plany czasowe – często zawieszając akcję w najlepszym momencie, co niejeden raz doprowadzało mnie do istnej wściekłości. Tak bardzo bowiem chciałam dowiedzieć się co będzie dalej. Intrygującym zabiegiem było również podzielenie wspomnień Dimity – na te, które opowiada Zachowi i te, które wynurzają się z jej pamięci - pełne sekretów i tajemnic. Taka dwutorowość jeszcze bardziej mnie intrygowała. Krok po kroku, z każdą stroną, układałam sobie kolejne elementy układanki, by na koniec wyłonić całościowy obraz dziejów Mitzy. Cała konstrukcja fabularna została wykonana więc w mistrzowskim stylu, serwując czytelnikom do tego wszystkiego na koniec wspaniały suspens. Czego chcieć więcej!
Historia Mitzy i Charlesa Aubreya to opowieść o miłości, która pod wpływem różnych czynników przerodziła się w obsesję, doprowadzającą do wielkiego nieszczęścia, niszczącą wszystko na swojej drodze. Historia czternastoletniej wówczas dziewczyny, mieszkającej na wsi, na wybrzeżu Dorset, która od samego początku skazana została na ostracyzm lokalnej społeczności ze względu na swoją matkę dziwaczkę - to przejmujący portret psychologiczny kobiety, która za wszelką cenę chciała być kochana i zwyczajnie zauważana przez innych. Przyjazd wyzwolonego z konwenansów społecznych artysty, pokazał Mitzy zupełnie inny świat. Bohaterka, jako jego muza zakochała się w Aubreyu, a uczucie to całkowicie pozbawiło ją jakichkolwiek skrupułów. Powieść pokazuje powracający ciężar winy za popełnione czyny, siłę miłości i obsesji, oraz siłę powracającej przeszłości, która nie daje o sobie zapomnieć - nigdy. O bohaterach książki Katherine Webb można byłoby napisać oddzielne elaboraty, ze względu na ich misternie utkane kreacje i wszechobecną dbałość o detale w ich pokazaniu. Podczas lektury tej powieści wielokrotnie oceniałam i starałam się ich zrozumieć. Rzadko kiedy bohaterowie tak bardzo wpływają na moje przemyślenia.
Podczas pisania krótkiego streszczenia fabuły, próbowałam wyłożyć czytelnikom najważniejsze jej punkty, jednak uwierzcie mi – te kilka zdań to tylko mały skrawek tego, co otrzymuje czytelnik. "Echa pamięci" to bowiem książka, posiadająca cechy sagi rodzinnej – powieść napisana z wielkim rozmachem, godnym dzieł największych pisarzy. W każdym zdaniu, w każdym słowie widać bowiem godny naśladowania kunszt pisarski autorki, pozostający na wysokim poziomie. A misternie skonstruowana fabuła, nie pozwala oderwać się od tej lektury nawet na chwilę, pomimo jej sporej objętości – ponad 500 stron tekstu, będącego niczym miód na moje literackie podniebienie. Podczas czytania tej książki czułam namacalnie wiatr nadchodzący z wybrzeża oceanu, słyszałam huk fal, i razem z bohaterkami zbierałam różnorakie zioła. To było niczym mistyczne przeżycie, którego na pewno nie zapomnę.
Powieść Katherine Webb to jedna z niewielu książek, która pozostanie głęboko ukryta w mojej pamięci, powracając co jakiś czas głośnym echem. Po takiej literackiej uczcie, nie mogłabym nie przeczytać debiutu autorki, który sądząc po recenzjach, jest równie dobry. Jeśli więc lubicie epickie powieści napisane z rozmachem, pełne tajemnic, namiętności i ludzkich grzechów – nie zwlekajcie. Dla takich dzieł warto poświęcić noc!