Douglas Preston i Lincoln Child to znany duet amerykańskich pisarzy. Jak to w życiu bywa, przypadek czasami jest siłą napędową. Child pracował jako redaktor w wydawnictwie St. Martin's Press i to on redagował pierwszą książkę Prestona. Panowie postanowili wykorzystać podwójna „moc uderzenia” i nawiązali współpracę, jak się okazuje decyzja była słuszna o czym świadczy wydanie 14 powieści i zdobycie fanów na całym świecie. Ich pierwsza książka „Relikt” okazała się wielkim hitem, niedługo po jej wydaniu sfilmowano powieść. Pozycja ta zapoczątkowała serię o tajemniczym agencie FBI Pendergascie. Cyk o niesamowicie bystrym policjancie przyniósł im największą sławę m.in. „Relikwiarz”, „Gabinet osobliwości”, „Kult”.
„Laboratorium” jest książką spoza cyklu, napisana została w roku 1994 i do pełnoletności niewiele jej brakuje, jednak fabuła jest jak najbardziej aktualna, a poruszany w niej temat może przyprawić o senne koszmary.
Mount Dragon, to tajny kompleks badawczy na pustynnym terenie stanu Nowy Meksyk. Naukowiec Guy Carson zostaje zaproszony do współpracy z największymi uczonymi świata. Ekipa geniuszy pracuje nad szczepionką która powodowałaby odporność na wszystkie odmiany grypy, sprawa wydaje się banalna, jednak żeby tego dokonać trzeba „pobawić” się z groźnym wirusem, mało tego, naukowcy zamierzają zmienić garnitur genowy człowieka, a to już nie przelewki. Carson wraz ze swoja asystentką Susan pracują nieustanie nad odkryciem, które ma przynieść ludzkości same dobrodziejstwa, niestety zabawa w Boga może przyczynić się również do zagłady ludzkości, na szczęście nasi bohaterzy w porę odzyskują trzeźwe myślenie, teraz tylko muszą powstrzymać wizjonera i twórcę Mount Dragon, Scopesa i jego ludzi.
Po lekturze tej książki warto zastanowić się na zagrożeniem ze strony szalonych naukowców, obłąkanych przez nadmiar ambicji i ogarniętych chęcią posiadania ogromnych pieniędzy. Tak niewiele trzeba żeby zniszczyć życie na ziemi, wystarczy jeden człowiek ze zmutowanym genem, aby choroba i śmierć zapanowała na całym globie doprowadzając do zagłady. Szaleniec z jednym malutkim wirusem może zabić miliardy ludzi.
W tej książce autorzy pokazują skutki igrania z życiem i śmiercią, a także odsłaniają efekty uboczne wynikające z wprowadzenie nowego genu do DNA człowieka. Powieść podzielona jest na trzy części, pierwsza prezentuje życie Carsona przed pracą w ośrodku, druga skupia się nad badaniami w laboratorium, zaś trzecia to czas po...no właśnie to już tajemnica, czekająca na czytelnika.
„Laboratorium” to technothriller, obrazujący działania nauki i eksperymentów badawczych mogących mieć zastosowanie w polityce, ekonomi i wojsku. Autorzy skupiając się na detalach stworzyli intrygę od której cierpnie skóra. W treści ujęli wiele problemów i wątpliwości jak choćby wykorzystywanie zwierząt w testach medycznych. Opisy doświadczanego bólu przez zwierzęta porażają, obok obrazowych porównań autorzy naświetlają dwa punkt widzenia takiegoż działania, osąd zostawiając czytelnikowi.
Pomimo że książka skupia się na skomplikowanych badaniach to język powieści jest zrozumiały. Żeby nie było, że ta powieść to tylko medyczny bełkot nad którym skupiają się szaleńcy to warto zauważyć, iż autorzy mają dryg to pięknych, plastycznych opisów, tym bardziej że tło powieści sprzyja efektownym obrazom – bezchmurne niebo nad pustynią, mgiełka wyłaniająca się z kaktusów i luźno rozrzuconych kęp trawy czy widok zachodzącego Słońca nad górami - i pobudza fantazję. Miłośnicy widoków i malowniczych obrazów dostaną zadowalająca dawkę wrażeń.
Książka przypadła mi do gustu, chociaż przyznam, że na początku trudno było mi się do niej przełamać ogrom skrótów, instytucji rządowych, a do tego terminy medyczne mogą lekko zniechęcić potencjalnego czytelnika, jednak kiedy już załapiemy typowy dla książki klimat, to oderwanie od jej fabuły nie przyjdzie nam łatwo. „Laboratorium” polecam wszystkim osobom pragnącym poczuć dreszcz emocji, którzy choćby przez chwilę chcą poczuć moc Apokalipsy.