"Książkę tę dedykuję wszystkim brzydkim kaczątkom. Nie zazdrośćcie tym puszystym żółciutkim głuptaskom. To nie z nich wyrosną łabędzie"
W Królestwie życie poddanych jest szczęśliwe. Kraina jest bogata w żyzną glebę i okazałe zbiory. Dzieję się to za sprawą przestrzegania Starych Zasad i oddawania należnej czci Przodkom. Królowa słynie ze swojej dobroci i zdolnościom, które stara się przekazać swojej córce Aleksandrze. Aleksandra kocha matkę i podziela jej miłość do eneidy - sił natury. Czuje niestety, że to oddala ją od ojca, którego miłość prysła, gdy zrozumiał, że jego córka nie jest taka, jaką ją sobie wymarzył. Para królewska posiada również trzech synów - Dawid, Robin i Hugh. Gdy dziewczyna dorasta matka postanawia zabrać ją w szczególnie miejsce, w którym ma poznać prawdę o swojej mocy. Niestety, gdy tylko się rozdzielają Królowa zostaje zaatakowana przez bestie, a w wyniku zadanej rany umiera. Zrozpaczony Król dzień w dzień wyrusza na poszukiwania bestii, lecz na próżno. Po pewnym czasie powraca z dziewczyną, dla której stracił głowę. Szybko ogłasza ich zaręczyny. Królewskie potomstwo domyśla się, że Zella, bo tak na imię ma ich przyszła macocha, jest złą wiedźmą odpowiedzialną za śmierć ich matki.
Zachwycam się uroczymi krainami stworzonymi przez autorkę. Wplatanie historii i legend, wierzeń i tradycji sprawia, że te baśniowe kraje otulone zostają w przyjemną magiczną mgiełkę, a zarazem w fikcji tworzy się pełen, wielowymiarowy obraz świata przedstawionego. Styl pisania Zoe Marriott jest przystępny i adekwatny do tak lekkiej i przyjemnej w odbiorze historii. Akcja szybko rusza do przodu i nie zmienia znacząco tempa, a wątki ładnie się przeplatają. Czyta się zaskakująco szybko i warto docenić fakt, że historia zamyka się w jednym tomie. Niestety są również minusy. Jednym z nich jest zaskakująco szybkie rozwiązanie akcji. Spodziewałam się większego i bardziej emocjonującego widowiska, że się tak wyrażę. W zamian za to wszystko pod koniec wskoczyło na swoje miejsce, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie mniej nie pozostawiło to po sobie złego posmaku.
"Nie istnieje przecież prawo, które mówi, że ojciec musi jednakowo kochać wszystkie swoje dzieci. Ale nie istnieje także takie, które mówi, że jeśli nie kocha, to musi być dla nich podły."
Główną bohaterką jest Aleksandra, która sama siebie uważa za brzydkie kaczątko wśród swoich idealnych braci. Księżniczka jest sympatyczną postacią, która bywa oporna i nie lubi drastycznych rozwiązań. Niemniej nie straszny jej ból i niedogodności, jeśli służą większemu dobru. Na uwagę zasługują również postacie drugoplanowe, a zwłaszcza ciotka Aleksandry. która jest bardzo skomplikowaną postacią i żałuję, że nie poświęcono jej więcej uwagi. Sam Król jest dość ciekawy. Widać, że nie jest on szlachetny ani dobry, a jednak nie zmienia się w typowy czarny charakter, jak to zazwyczaj mam miejsce. Wręcz jego czyny usprawiedliwiane są przez urok złej czarownicy, a dla podkreślenia autorka pokazuje, że nawet szlachetniejsi od niego władcy dają się omamić. Bohaterowie są przyjemni, a ich zachowanie nie raz zaskakujące. Niestety poza Gabrielem, który jest typowym księciem z bajki...
Aleksandra z "Królestwo łabędzi" mocno nawiązuje do baśni Christiana Andersena "Dzikie łabędzie". Pojawiają się wyraźne zapożyczenia, jak zmienienie książąt w łabędzie, wyplatanie tunik z pokrzyw przy zachowaniu bezwzględnej ciszy, czy rzucenie uroku na Króla oraz bardziej subtelne, jak refleksja nad drugim brzegiem morza. Z baśni Andersena powstała piękna baśniowa historia Zoe Marriott, w której nie sposób się nie zakochać!