Adam Włodarczyk, od niedawna dyrektor wydziału gospodarki nieruchomościami urzędu miejskiego, korzystając z nieobecności żony (rodzinka wybrała się na narty), wyskoczył z kolegami do baru na kilka drinków. Poderwał tam Igę-Jadwigę, zabrał ja na chatę i… następnego dnia znalazł w swoim łóżku jej zwłoki; miała podcięte gardło, a Włodarczyk był cały umazany krwią.
Chwilę później zadzwonił telefon i nieznajomy osobnik zaproponował panu dyrektorowi gruntowne sprzątanie mieszkania, czyli usunięcie śladów zabójstwa. Włodarczyk zgadza się, ale bardzo szybko przychodzi mu za to zapłacić – ksiądz katolicki ma ochotę na pewną nieruchomość w mieście i domaga się, żeby dyrektor wydziału gospodarki nieruchomościami załatwił ją kościołowi. Bo jak nie, to zdjęcia zakrwawionej ofiary trafią, gdzie trzeba.
W zdychającej z biedy i beznadziei wsi Pamiątkowo Waldemar Bartkowiak i Mieczysław Florczak podczas łowienia ryb, które później wędzili i sprzedawali, zdobywając w ten sposób środki na zakup podstawowego produktu spożywczego, to jest najtańszej wódki, odkryli w jeziorze zatopiony samochód z trupami w środku. Mężczyzna i kobieta na prawym ramieniu mieli wytatuowany krzyż z rozchodzącymi się promieniami oraz napis lumen verum (prawdziwe światło).
Kruszarka do gruzu wypluła szczątki ludzkie. Początkowo rękę, ale po dokładniejszych poszukiwaniach znalazło się więcej. Na fragmencie skóry widoczny był tatuaż: krzyż z promieniami i napisem lumen verum.
Do akcji wkracza, sztandarowa bohaterka wielu powieści tego autora, podkomisarz Aneta Nowak – choć poprawnie, według obecnych wymogów, powinno być zapewne podkomisarka. A rzecz cała dzieje się mniej więcej współcześnie, skoro właściciel baru „Świat wódek”, starszy aspirant Przemysław Drążkowski, uważa, że…
To nie jest normalne państwo. W normalnym kraju rządzą fachowcy, a u nas goście, którzy idą do polityki, żeby się nachapać. I dlatego stają się politykami, bo w żadnej normalnej firmie by się nie sprawdzili. Pogoniliby ich od razu, poznając się na ich głupocie. Ale w polityce sobie doskonal radzą, bo pod latarnią głupota nie świeci tak jaskrawo…*.
A Naga Prawda? To portal internetowy zawierający szokująco prawdziwe informacje, w które wierzą prawie wszyscy. Na przykład: samoloty koncernów farmaceutycznych rozpylają szkodliwe substancje, przez które ludzie chorują, a wtedy koncerny zarabiają miliardy, sprzedając leki. Albo to: przed szkodliwym promieniowaniem z kosmosu, tymi truciznami z samolotów oraz wirusem z Wuhan, chronią czapki z daszkiem, zwykłe bejsbolówki, ale wyłożone wewnątrz kuchenną folią. Na Nagiej Prawdzie reklamuje swoją szemraną działalność specjalistka od odpromienników (w promocyjnej cenie!), które chronią znacznie skuteczniej od bejsbolówek z folią.
„Naga prawda” Ryszarda Ćwirleja to całkiem niezła powieść kryminalna i rozrywka na przyzwoitym poziomie. Byłaby pewnie jeszcze lepsza, gdyby… Prawie wszystkie osoby występujące w tej historii są głupie. Mniej lub bardziej. Bałwany, cymbały, ciemniaki, tłuki, głupole, durnie, tępaki, tumany, jełopy. Początkowo wydawało mi się to nawet zabawne; zakładałem, że takie właśnie miało być, ale z czasem stało się jednak irytujące. Pod koniec lektury przyszło mi do głowy coś jeszcze innego i była to opcja przerażająca: może nie miało być śmiesznie, ale… prawdziwie?
---
* Ryszard Ćwirlej, „Naga prawda”, Muza, 2022, s. 31-32.
#NagaPrawda,@wydawnictwomuza, @muza.shadows