„Mówcie mi Kasandra” to najnowsza książka Marciala Gali, która właśnie ukazała się w Polsce w tłumaczeniu Wojciecha Charchalisa. To jedna z tych powieści, które na pierwszy rzut oka są niepozorne, ale potem zachwycają. Zaskoczyła mnie poetyckim, delikatnym językiem, którego użyto do opisu brutalnej, kubańskiej rzeczywistości, pełnej niesprawiedliwości i niezrozumienia.
Bohaterem książki jest Raul, któremu towarzyszymy od 10 roku życia. Chłopakowi od najwcześniejszych lat dokuczają rówieśnicy, gdyż jest drobnej, delikatnej postury. Interesuje się literaturą i lubi poznawać twórczość pisarzy z wielu krajów. Szczególnie jednak ukochał „Iliadę” i w niej odnalazł swoją prawdziwą tożsamość. Uważa, że jest Kasandrą, bo zna przyszłość, jednak nikt nie wierzy w jego przepowiednie.
Raul musi mierzyć się również z koniecznością określenia swojej tożsamości seksualnej. Ze względu na delikatną powierzchowność oraz zamiłowanie do ubierania się w sukienki, nie ma problemu, by brano go za kobietę. Jednak w nietolerancyjnym, maczystowskim społeczeństwie kubańskim jego preferencje są traktowane jako zboczenie. Ujawnienie prawdy groziłoby realnym niebezpieczeństwem. To dlatego Raul ucieka w świat literatury, a przede wszystkim w świat mitologii greckiej, gdzie może poczuć się bezpiecznie. W identyfikacji się z Kasandrą odnalazł siłę potrzebną do przetrwania.
Mimo wątłych warunków fizycznych Raul został zakwalifikowany do wojska, by wesprzeć kubański kontyngent walczący w wojnie domowej w Angoli. Chłopak wie, że tam zginie, jednak nie stara się uciekać przed swoim przeznaczeniem. Środowisko wojskowych również nie ma dla niego litości. Tak jak i wcześnie spotyka się tutaj z poniżaniem, przemocą, również seksualną i drwiną.
„Mówcie mi Kasandra” to książka, która opowiada o mentalności Kubańczyków w latach 70. i 80. Odsłania kult silnego mężczyzny, homofobię i transfobię, a także rasizm ówczesnego społeczeństwa. Dorastający Raul w wyjątkowo niesprzyjających warunkach musi radzić sobie ze swoją innością i odkrywać swoją tożsamość.
Cennym uzupełnieniem powieści jest posłowie napisane przez Wojciecha Charchalisa. Nakreślił tam kontekst społeczny, polityczny oraz pokusił się o interpretację utworu, czym znacznie ułatwił jego odbiór. W końcu Kuba nie jest bliskim nam krajem i myślę, że mamy wiele błędnych przekonań na jej temat. Szczególnie w kontekście dyskryminacji rasowej.
Fabuła książki została przedstawiona w sposób nielinearny. Płynnie przechodzimy z dzieciństwa Raula w lata nastoletnie i krótką dorosłość, by znów wrócić do początku. Do tego zanurzamy się równie niespodziewanie w świecie bogów olimpijskich. Mimo tego podczas czytania ani na chwilę nie straciłam wątku. Forma i język książki nie utrudniały jej odbioru. Tylko fatalistyczna atmosfera nieuniknionego nieszczęścia i bolesna egzystencja chłopaka zagubionego między światem realnym a mitycznym sprawiły, że nie można uznać tej książki za łatwą.
Książka „Mówcie mi Kasandra” jest dla mnie wielkim odkryciem. To doskonała proza, która odkryła przede mną kawałek nieznanego świata. Wam również serdecznie polecam.